Czyje są media publiczne w Polsce? [OPINIA]

"Wiadomości" jako sztandarowy program informacyjny telewizji publicznej w Polsce przestały istnieć. Zastąpił je program "19.30". W tym kontekście pojawia się najistotniejsze pytanie: czyje są media publiczne w Polsce? Są publiczne, czyli moje i każdego Polaka? A może są jednak tak publiczne, jak - proszę wybaczyć bezpośredniość - dom publiczny? - pyta w opinii dla Wirtualnej Polski prof. Renata Mieńkowska-Norkiene.

Jarosław Kaczyński przekonuje, że prezydent Andrzej Duda powinien bronić TVP
Jarosław Kaczyński przekonuje, że prezydent Andrzej Duda powinien bronić TVP
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Renata Mieńkowska-Norkiene

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Prezydent Andrzej Duda - na polecenie Jarosława Kaczyńskiego - w grudniu wyraził dobitnie swoją ocenę sytuacji, w której nowe polskie władze wymieniły prezesów najważniejszych spółek medialnych należących do Skarbu Państwa. Treść tej oceny, co oczywiste także zamówiona przez Jarosława Kaczyńskiego, była krytyczna wobec rządu, a sam prezydent RP wskazywał na naruszanie konstytucji i anarchię prawną.

Ostatnia wypowiedź Andrzeja Dudy, po odmowie wpisania nowych władz Telewizji Polskiej do Krajowego Rejestru Sądowego, miała podobny ton. - Bezprawność działania ministra Bartłomieja Sienkiewicza została potwierdzona - skwitował prezydent.

Ponieważ Andrzej Duda niejednokrotnie pokazywał, że nie w pełni rozumie przepisy Konstytucji, z politologicznego obowiązku przypomnę tylko, że art. 14 Konstytucji RP mówi wyraźnie, iż "Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu".

Z kolei art. 61 mówi, że "Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne (...)". 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sondaże były jednoznaczne

Jednocześnie warto podkreślić, że rzetelność i obiektywizm działania mediów publicznych to podstawy demokratycznego państwa prawnego, a takim jest - a przynajmniej powinna być w świetle art. 2 Konstytucji RP - Polska.

Żeby była pełna jasność co do tego, co obywatele sądzili na temat polskich mediów publicznych w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy, warto odwołać się do sondaży.

Według badania IBRiS z października 2023 roku telewizja publiczna miała najniższy poziom zaufania spośród wskazanych instytucji publicznych (niższy nawet niż Kościół katolicki czy Trybunał Konstytucyjny).

Według danych IBRiS z listopada 2023 roku 60 proc. badanych chciało zmian personalnych we władzach mediów publicznych (nie chcieli ich głównie wyborcy PiS). A według wszystkich sondaży pytających o tę kwestię, Polacy nie chcą ogromnych dotacji dla TVP.

Polska spadła także w kilku najistotniejszych rankingach wolności mediów o kilkadziesiąt miejsc w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy - właśnie ze względu na upartyjnienie mediów publicznych. Nie ma więc złudzeń - nowa władza ma co naprawiać.

Obrazu dopełnia dramatyczny spadek oglądalności mediów publicznych.

Chciałabym jednak zwrócić uwagę na badania United Surveys dla Wirtualnej Polski, których wyniki pokazują, że Polacy są niemal po równo podzieleni w kwestii tego, czy powrót dziennikarzy pracujących dla TVP przed rządami PiS poprawi jakość telewizji publicznej. Aż 26 proc. z nich nie ma na ten temat zdania.

Sondaż ten nie pokazuje tylko stopnia rozpoznawalności czy zaufania do dziennikarzy, których PiS upartyjnieniem telewizji publicznej zmusił do odejścia lub doprowadził do zwolnienia. Pokazuje także znacznie poważniejszy problem, a mianowicie - poziom wiary w to, że dziennikarze są w pełni niezależni od władz i naprawdę reprezentują prawo obywateli do informacji (zapewnione im we wspomnianym już art. 61 Konstytucji RP).

Trudno powiedzieć, czy to wyłącznie zasługa Zjednoczonej Prawicy, że Polacy nie ufają, że telewizja może być naprawdę publiczna, a nie rządowa. Będzie wymagało sporej pracy nowych władz mediów publicznych, nowych (choć czasem "starych") dziennikarzy, ale także przedstawicieli władz, by zaufanie do publicznych mediów w Polsce przywrócić.

Co mówią komentarze w sieci?

Ponieważ trwa właśnie ożywiona debata europejska na temat migracji, coraz odważniej mówi się o reformie traktatowej Unii Europejskiej. Polskę za pół roku czekają wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego, więc tematów do naprawdę rzetelnego przedstawienia obywatelom jest aż za wiele.

O prawnych aspektach przejęcia publicznych mediów przez przedstawicieli nowego rządu napisano już naprawdę wiele (w szczególności o podstawie prawnej takiego przejęcia i szeregu pytań co do jego legalności).

Dlatego ja skoncentruję się jako politolożka i socjolożka na aspektach politycznych i społecznych tego procesu. A ponieważ czytuję czasem komentarze internautów na portalach plotkarskich (są świetnym źródłem wiedzy o nastrojach społecznych, ale też aktywności trolli działających na rzecz do niedawna rządzącej opcji), w jednym z nich prześledziłam ciekawą dyskusję internautów na temat zmian w mediach publicznych.

Zauważyłam na jej podstawie, że trolle powiązane z ustępującą opcją polityczną (łatwo ich rozpoznać) podsycają narrację, że każda władza zawłaszcza i upartyjnia media publiczne, więc ta obecna też, a co gorsza, na pewno na partyjne zamówienie dziennikarze będą unikali tematów imigracji i reformy Unii Europejskiej.

Niektórzy nie-trolle dawali się uwieść takiemu podejściu, odnosząc się między innymi do kategorii retorycznych, związanych z najstarszym zawodem świata. Większość jednak wskazywała na spory kredyt zaufania wobec nowej władzy i oczekiwanej nowej jakości mediów.

"Gorzej już nie będzie"

Czy nowa władza tego zaufania nie zawiedzie, okaże się już wkrótce.

Natomiast jednym z najczęściej pojawiających się komentarzy internautów w tym kontekście był: "gorzej już nie będzie", co nie powinno nowej władzy zwolnić z obowiązku zapewnienia obiektywizmu i niezależności działania mediów publicznych.

Tym bardziej, że Jarosław Kaczyński wydając polecenia prezydentowi RP w tak istotnej dla obywateli kwestii (które ten natychmiast uniżenie wykonuje), daje nowej władzy polityczny prezent.

Wystarczy mówić prawdę

Czy nowa władza będzie umiała przekonać obywateli, że "te zwyczaje się skończyły" i telewizja publiczna nie będzie już działała na niczyje zlecenie? To pozostaje jedną z najistotniejszych kwestii, mogących zdecydować o wyniku wyborów samorządowych i do Parlamentu Europejskiego.

Bo - po pchających Polskę ku autokratyzmowi rządach Zjednoczonej Prawicy - naprawdę wystarczy mówić prawdę i przedstawiać fakty, by zaufanie do władzy wzrosło. Przy takim zepsuciu instytucji zaufania publicznego nie musi to zadziałać automatycznie.

Niezmiennie wierzę jednak w mądrość Polaków. Pokazali ją niedawno w wyborach parlamentarnych. Wierzę, że pokażą ją także w odniesieniu do działania telewizji publicznej. I wcale nie szkoda mi w tym kontekście wkrótce bezrobotnych trolli.

Dla Wirtualnej Polski prof. Renata Mieńkowska-Norkiene*

*Prof. Renata Mieńkowska-Norkiene - polska politolog i socjolog, doktor habilitowany nauk społecznych, adiunkt na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (539)