Co zrobił Andrzej Duda? 6 pytań, 5 odpowiedzi, 4 scenariusze [OPINIA]

Pierwsze prezydenckie weto pokazuje, że prezydent nie planuje biernie przyglądać się przejmowaniu kontroli nad mediami publicznymi przez nowy rząd. Szybko sięgnął po najsilniejszy środek, który ma w swoim konstytucyjnym arsenale - pisze dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik.

Pierwsze weto pokazuje, że prezydent nie planuje biernie przyglądać się przejmowaniu kontroli nad mediami publicznymi przez nowy rząd
Pierwsze weto pokazuje, że prezydent nie planuje biernie przyglądać się przejmowaniu kontroli nad mediami publicznymi przez nowy rząd
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Patryk Słowik

Jeśli rząd i tak nie chce wspierać mediów publicznych miliardami złotych, co zapowiedzieli premier Donald Tusk oraz minister finansów Andrzej Domański, dobrze, że nie będzie takiej możliwości. Nie będzie kusiło.

Ale branie milionów Polaków na zakładników pałacowych gier (nie ma przecież pewności, że prezydencki projekt, o którym więcej za chwilę, zostanie uchwalony) przez prezydenta Andrzeja Dudę jest niewłaściwe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

1. Co zrobił Andrzej Duda?

Prezydent ogłosił, że podjął decyzję o zawetowaniu tzw. ustawy okołobudżetowej na 2024 rok, w której znalazł się przepis pozwalający przyznać mediom publicznym niemal trzy mld zł z publicznych środków.

"Nie może być na to zgody wobec rażącego łamania Konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa. Media publiczne trzeba najpierw rzetelnie i zgodnie z prawem naprawić" - stwierdził prezydent w komunikacie.

Jednocześnie Andrzej Duda zapowiedział, że tuż po Świętach Bożego Narodzenia złoży do Sejmu własny projekt ustawy dotyczący m.in. podwyżek dla nauczycieli i pozostałych wydatków zaplanowanych w ustawie okołobudżetowej.

"Próba finansowania mediów publicznych przy pomocy ustawy okołobudżetowej (przez większość parlamentarną) jest w obecnej sytuacji niemożliwa do zaakceptowania. W moim projekcie ustawy wszystkie inne wydatki budżetowe - na czele z podwyżkami wynagrodzeń dla nauczycieli - zostaną zachowane" - stwierdził prezydent.

2. Czy Andrzej Duda miał prawo zawetować ustawę?

Tu odpowiedź jest jednoznaczna: tak, prezydent Andrzej Duda miał takie prawo.

Ustawa okołobudżetowa, tak naprawdę nazywająca się ustawą o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2024, to nie jest to samo, co ustawa budżetowa.

Zgodnie z konstytucją, a dokładnie art. 224, prezydent nie może zawetować ustawy budżetowej.

Przepis ten jednak nie dotyczy ustawy okołobudżetowej.

Wątpliwości, które pojawiają się w mediach społecznościowych co do prawa prezydenta do weta, wynikać mogą z faktu, że niektóre portale internetowe nie odróżniają ustawy budżetowej od okołobudżetowej i wskazały, że prezydent zawetował tę pierwszą (która zresztą nie jest jeszcze uchwalona). Podczas gdy w rzeczywistości weto dotyczy tej drugiej.

Abstrahując więc od tego, czy weto jest czyimś zdaniem słuszne, czy nie, głowa państwa miała prawo je zastosować.

3. Czy można powiedzieć, że "prezydent zawetował podwyżki dla nauczycieli"?

Krótka odpowiedź brzmi: tak.

Dłuższa: tak, choć to bardziej skomplikowane.

Prezydenckie weto musi dotyczyć całej ustawy, a nie jej części. Jeśli zatem prezydentowi nie podoba się niewielka część ustawy i uważa, że nie może wejść w życie, musi odmówić podpisania całej ustawy, wraz z rozwiązaniami, które uznaje za właściwe.

Z oświadczenia prezydenta Andrzeja Dudy wynika, że nie kwestionuje on potrzeby przyznania podwyżek nauczycielom, ale nie zgadza się na możliwość przekazania środków publicznych na funkcjonowanie mediów publicznych.

Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że same podwyżki dla nauczycieli wynikać powinny z ustawy budżetowej - i tak się zapewne stanie. W ustawie okołobudżetowej określono natomiast podwyżkę współczynnika dla nauczycieli początkujących oraz maksymalną kwotę na nauczycielskie wynagrodzenia.

Natomiast bez wejścia w życie tych przepisów - obiecanych nauczycielom podwyżek nie będzie.

Stwierdzenie, że "prezydent zawetował podwyżki dla nauczycieli", jest więc prawdziwe. Co nie jest bynajmniej równoznaczne z twierdzeniem, że prezydent nie chce podwyżek dla nauczycieli bądź chce je zablokować. Świadczy o tym deklaracja, że w ciągu kilku dni pojawi się prezydencki projekt.

4. Co się teraz wydarzy?

Najbardziej prawdopodobne scenariusze są cztery.

Pierwszy: prezydent złoży swój projekt ustawy w Sejmie i zostanie on przyjęty. Przedstawiciele rządu powiedzą, że robią to z odpowiedzialności i by nauczyciele dostali pieniądze.

Drugi: rząd złoży projekt bliźniaczy do tego prezydenckiego, a Sejm przegłosuje projekt rządowy, nie prezydencki. Prezydent podpisze ustawę, bo będzie zbieżna z jego projektem. Środowisko przyjazne prezydentowi oraz Prawu i Sprawiedliwości będzie mówiło o dziecinadzie rządu Donalda Tuska oraz niewłaściwym żonglowaniu projektami ustaw przez Szymona Hołownię, zaś zwolennicy nowej koalicji rządzącej o tym, że problemu by w ogóle nie było, gdyby prezydent zachował się odpowiedzialnie.

Trzeci: wszystkie kwestie, które znalazły się w ustawie okołobudżetowej, zostaną umieszczone w ustawie budżetowej. Nie będzie to służyło przejrzystości tej ustawy, ale prezydent i tak nie może jej zawetować. Projekt prezydencki nie zostanie przyjęty jako bezprzedmiotowy.

Czwarty: kwestie, które znalazły się w ustawie okołobudżetowej, wśród nich najistotniejsza dla wielu - podwyżki dla nauczycieli, nigdy nie zostaną przegłosowane. Rząd obarczy winą prezydenta, prezydent będzie obwiniał rząd. Stracą obywatele.

5. Co z mediami publicznymi?

Prezydent mówi dziś, że nie zgadza się na dofinansowanie mediów publicznych państwową "kroplówką" (zaznaczmy tu: przez wiele lat zgadzał się na to i podpisywał ustawy przewidujące miliardowe dofinansowania mediów publicznych).

Donald Tusk wskazuje, że obietnica przekazania środków dawanych mediom publicznym na finansowanie onkologii jest w mocy; i że już podczas najbliższego posiedzenia rządu będzie o tym mowa.

Wychodzi więc na to, że pomimo ogromu różnic, Dudę i Tuska łączy jedno: żaden z nich nie chce przekazania niemal trzech miliardów zł publicznych pieniędzy na media publiczne.

Wariant, w którym media publiczne naprawdę nie dostaną miliardów złotych z publicznej kasy (niezależnie od formy przekazania), oznacza, że albo upadną, albo będzie trzeba stworzyć nowy podatek medialny. Ewentualnie - media publiczne staną się o wiele mniejsze i słabsze niż dotychczas.

6. Czy prezydent dobrze postąpił?

Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości stwierdzą, że tak. Zwolennicy nowej władzy, że oczywiście nie.

Moim zdaniem - nie trzeba się z nim, rzecz jasna, zgadzać - ruch prezydenta jest cyniczny, łatwy do skrytykowania (branie m.in. nauczycieli na zakładników), ale precyzyjnie wymierzony. Rządzący bowiem niejako zostaną przymuszeni do realizacji swojej obietnicy przedwyborczej, czyli niefinansowania mediów publicznych z budżetu państwa. W ustawie okołobudżetowej, zawetowanej przez prezydenta, znajdowała się możliwość dofinansowania TVP i Polskiego Radia.

Inną kwestią jest to, jak w najbliższym czasie odbierane będzie prezydenckie weto. Zapewne rządzącym uda się przekonać obywateli, że to rząd przyjął korzystne dla Polaków rozwiązanie, a Andrzej Duda blokuje przyznanie podwyżek nauczycielom.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1495)