Komisja ws. Ziobry. Poseł PiS odsłania karty
- Spodziewam się obecności Zbigniewa Ziobry na posiedzeniu komisji regulaminowej – powiedział WP jej wiceszef Kazimierz Smoliński z PiS. Poseł dodaje jednak, że nie wie, czy były minister sprawiedliwości jest w Polsce. Później okazało się, że według prawicowych mediów polityk przebywa w Budapeszcie, więc jego obecność na komisji jest mało możliwa.
Najbliżsi współpracownicy Zbigniewa Ziobry nie informowali, czy były minister sprawiedliwości pojawi się na popołudniowym posiedzeniu komisji regulaminowej. Kwestia obecności lub jej braku to przy Wiejskiej wdzięczny temat do spekulacji. Te jednak mogą się szybko zakończyć, bo po godzinie 12 prawicowe media pokazały jego konferencję prasową, która miała być przeprowadzona w Budapeszcie i jego przyjazd na posiedzenie komisji jest mało prawdopodobny.
Sprawa Ziobry w Sejmie wywołuje duże emocje. Były minister sprawiedliwości nie pierwszy raz umiejętnie koncentruje uwagę wokół siebie, co było widać, kiedy tuż przed doprowadzeniem na posiedzenie sejmowej komisji zjawił się w studiu prawicowej telewizji. Lub przed kolejnym doprowadzeniem, jak relacjonował swój lot z Brukseli do Warszawy.
Ziobro wróci do Polski? Poseł PiS mówi o wizycie lekarskiej
PiS zawnioskuje o dostęp do materiałów prokuratury
Część członków sejmowej komisji regulaminowej spodziewa się, że posiedzenie może "zamienić się w cyrk". – Pewnie posłowie z dawnej Suwerennej Polski przyniosą transparenty, będą robili ze swojego szefa męczennika. Widać, że w przekazie nie powstrzymują się przed niczym. Bredzą coś o chęci zamordowania, zabicia i nie mają już żadnych granic – komentuje jeden z posłów koalicji rządzącej.
- Prokuratura powie o szczegółach 26 zarzutów, które chce Ziobrze postawić, a politycy PiS pewnie będą obrażali śledczych. Myślę, że tego można się spodziewać – dodaje inny poseł większości, który jak dodaje, nie mówi pod nazwiskiem, bo "nie chce zaogniać sytuacji".
Kazimierz Smoliński z PiS w rozmowie z WP zdradza, że podczas posiedzenia komisji będzie domagał się odroczenia posiedzenia i zawnioskuje o to, by posłowie mogli zapoznać się nie tylko z wnioskiem prokuratury, ale ze wszystkimi materiałami zgromadzonymi przez śledczych.
- Patrząc na prędkość działania, nie wiem, czy w III RP był tak szybko procedowany wniosek o uchylenie immunitetu. Ten wpłynął do marszałka 28 października, a już ma być głosowany. To chyba rekord świata, a myślę, że nie tak to powinno wyglądać. Jako posłowie powinniśmy mieć więcej czasu na zapoznanie się z materiałami. Będę wnioskował, o to, by prokuratura udostępniła nam wszystkie dokumenty, jakie w tej sprawie zgromadziła. Tym bardziej że prokuratura mówi o tak poważnym zarzucie jak kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą– mówi WP Smoliński.
- Podejrzewam jednak, że wniosek będzie uchylony. Właściwie to wynik jest z góry znany, czyli będzie wyrażona zgoda na uchylenie immunitetu i tymczasowy areszt – puentuje poseł PiS. Części posłów nie podoba się, że sprawozdanie z posiedzenia komisji ma być prezentowane na sali plenarnej niedługo przed północą.
Zdaniem posłów sejmowej większości nocny punkt, to formalność, po której nie odbywa się dyskusja. Szef komisji regulaminowej Jarosław Urbaniak z KO tłumaczy też, że zwołanie komisji na godzinę 16 wynika z tego, że Kancelaria Sejmu nie była w stanie znaleźć odpowiedniej sali na wcześniejszą porę. Znaczna część rządzących podkreśla, że nie będzie miała wątpliwości w sprawie tego, jak zagłosować.
- Czasem można się zastanawiać, czy warto być w polityce, czy nie, ale dla takich chwil, dla takich głosowań, głosowania za sprawiedliwością, za rozliczeniem osób, które dopuszczały się strasznych, karygodnych rzeczy, chociażby jeśli chodzi o Fundusz Sprawiedliwości, z całą pewnością mi ręka nie zadrży – powiedział w Polsat News minister finansów Andrzej Domański. - I dla takich chwil warto być w polityce. To jest też sens bycia w polityce – dodał.
Długa lista zarzutów
Według prokuratury, były minister sprawiedliwości popełnił 26 przestępstw m.in. w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości. Śledczy twierdzą, że Ziobro m.in. brał udział w sprzeniewierzeniu 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości oraz założył zorganizowaną grupę przestępczą, a następnie nią kierował.
- Ustalenia przeprowadzone w postępowaniu skutkowały przyjęciem kumulatywnej kwalifikacji tych działań z innymi przestępstwami - chodzi tutaj o przestępstwa przeciwko mieniu, przestępstwo polegające na podejmowaniu działań w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokurator ustalił na podstawie dowodów że pan Zbigniew Ziobro założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą - stwierdziła rzeczniczka Prokuratora Generalnego Anna Adamiak.
- Ocena zgromadzonego materiału dowodowego dała podstawy dla prokuratora, aby przyjąć, że pan Zbigniew Ziobro założył taką grupę, ta grupa składała się z urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, jak również osób pełniących funkcje publiczne w tym ministerstwie, a także z osób, które były powiązane z podmiotami - beneficjentami uzyskanych środków z Funduszu Sprawiedliwości - stwierdziła.
"Zibi" i "tabela podziału środków"
Szczegóły wniosku o uchylenie immunitetu ujawnili dziennikarze oko.press i TVN24. Jak informują, śledczy m.in. przywołują dane zawarte w tabeli odnalezionej na telefonie podległego Ziobrze prokuratora Jakuba Tietza z lipca 2023 roku, kiedy trwała kampania parlamentarna.
"Śledczy ujawnili tabelę z nazwiskami 54 osób, w tym najważniejszych polityków partii Ziobry jak: Dariusz Matecki, Marcin Romanowski czy Michał Woś. Przy każdym znajdowały się konkretne kwoty, a prokurator Tietz miał zeznać, że 'tabela przedstawia propozycje podziału środków na okręgi wyborcze oraz kwoty zrealizowane'" – informują media.
Dziennikarze opisują też spotkania prezesa fundacji Profeto księdza Michała Olszewskiego z ministrem Zbigniewem Ziobrą. Minister i ksiądz według ustaleń śledczych mieli się spotkać 36 razy przed lub w trakcie trwania procedury konkursowej.
"Śledczy zauważają również, że na bliskie relacje księdza i ministra wskazują także nazwy kontaktów z telefonu księdza. Olszewski miał zapisane numery telefonów Zbigniewa Ziobry jako "Zibi" lub "Zibi Old". Tymczasem numery telefonów do innych polityków miał zapisane ich pełnymi imionami i nazwiskami" – informowali dziennikarze.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski