Broń chemiczna z czasów Saddama Husajna może wpaść w ręce islamistów
Amerykańscy i iraccy żołnierze w latach 2004-2011 wielokrotnie znajdowali broń chemiczną pochodzącą z lat 70. i 80. Teraz może ona wpaść w ręce dżihadystów w Iraku. USA muszą mieć pewność, że tak się nie stanie - pisze "New York Times".
Broń jest pozostałością po rządach Saddama Husajna. Według dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez "NYT" odnaleziono ok. 5 tys. pocisków i bomb lotniczych z ładunkiem chemicznym.
Co najmniej 20 amerykańskich wojskowych i siedmiu irackich policjantów zostało wystawionych na działanie gazu musztardowego i broni drażniącej układ nerwowy. "Teraz są obawy, że część tej broni może wpaść w ręce bojowników Państwa Islamskiego (IS), którzy kontrolują większość terytorium, na którym ją wykryto" - pisze "NYT".
Nie chodzi przy tym o broń chemiczną i biologiczną, której administracja George'a W. Busha użyła jako pretekstu do zaatakowania Iraku i która - jak się okazało - nie istniała, lecz o pozostałości wcześniejszego programu broni chemicznej z końca lat 70. i z lat 80. Został on zakończony w 1991 roku po tym jak Saddam użył tej broni przeciwko Iranowi podczas wojny z lat 1980-1988.
Dziennikarskie śledztwo "NYT" wykazało "szokujące uchybienia ze strony Pentagonu", który "bezdusznie lekceważył bezpieczeństwo amerykańskich i irackich żołnierzy". Sprawa była ukrywana, co może zachwiać zaufanie publiczne do rządu - ocenia nowojorski dziennik.
"Gdy Stany Zjednoczone wysyłają żołnierzy na wojnę, mają obowiązek upewnić się, że są oni świadomi potencjalnych zagrożeń i gotowi się bronić. Amerykański wywiad nie tylko nie znalazł gotowej do użycia broni, która była fałszywą podstawą do inwazji, ale też wraz z Pentagonem nie przygotował żołnierzy na starszą amunicję" - zaznacza gazeta.
Jej zdaniem nie brakowało oznak istnienia tej broni. W 2004 roku Grupa Badań nad Irakiem (Iraq Survey Group - ISG) w swoim raporcie uznała, że od dekady Irak nie miał aktywnego programu broni chemicznej, ale też napisała, że amerykańscy żołnierze znaleźli starą broń. ISG prognozowała również, że takich odkryć będzie więcej. Ponadto broń ta została zaprojektowana w USA, wyprodukowana w Europie, a jej części zmontowane w Iraku przez zachodnie firmy.
Choć żołnierze przez kilka lat odnajdowali broń, publicznie tego nie ujawniano; nawet w wojsku i Kongresie USA wiedzieli o tym nieliczni. Żołnierzom, którzy natknęli się na arsenał, mówiono, by zachowali to w tajemnicy. "W rezultacie wystawiani na ryzyko byli lekarze i inni wojskowi" - podkreśla gazeta.
Niektórzy żołnierze nie otrzymali odpowiedniej opieki medycznej lub medali, które byłyby oficjalnym uznaniem ich obrażeń.
W tej sprawie nadal jest wiele niewiadomych. Nie jest jasne, kto był odpowiedzialny za ukrywanie faktów i dlaczego wysocy rangą przedstawiciele władz oraz wojska pozwalali, by to trwało. Zadziwiające jest, że w środę Pentagon poinformował, iż minister obrony Chuck Hagel nie nakazał przeglądu przypadków zdrowotnych poszczególnych żołnierzy, szczegółowo opisanych w artykule - dodaje "NYT"
Według gazety najpilniejszym zadaniem dla administracji Baracka Obama jest obecnie uważne monitorowanie obszarów zajętych przez IS, na których znaleziono broń chemiczną, a także bycie przygotowanym na podjęcie działań prewencyjnych. Choć przedstawiciele władz USA bagatelizowali możliwość wykorzystania przez dżihadystów istniejących zapasów broni chemicznej, dwóch ekspertów sugerowało ostatnio w piśmie branżowym, że mogli oni już jej użyć do zabicia trzech Kurdów w syryjskim Kobane.
Największe obawy budzi były ośrodek produkcji broni chemicznej koło Samarry w prowincji Al-Musanna, gdzie mieszczą się dwa bunkry nadal wypełnione sprzętem. "Zgodnie z Konwencją o zakazie broni chemicznej należało się pozbyć zawartości tych budynków. Jednak Pentagon najwidoczniej stracił zainteresowanie problemem broni chemicznej, zostawił go Irakijczykom, a oni nic z tym nie zrobili. Stanowi to niedopuszczalne ryzyko dla cywilów i żołnierzy, próbujących walczyć z nowym wrogiem w Iraku" - konkluduje "NYT".