- Robiłbym wiele rzeczy podobnych, ale jedną zrobiłbym inaczej. Mianowicie kiedy premier Putin stanął na czele rosyjskiej komisji, to ja też stanąłbym na czele tej polskiej komisji - zaznaczył.
Miller ocenił, że Tusk nie stanął na czele komisji ze względów wizerunkowych, aby nie kojarzyć się z katastrofą pod Smoleńskiem. - Z punktu widzenia PR-u to jest oczywiście klasyczna reguła - nie pokazywać się tam, gdzie można stracić. Ale z punktu widzenia skuteczności działania tej komisji, nawiązania dodatkowego kanału komunikacyjnego to był oczywiście błąd - stwierdził.
Wypowiadając się o raporcie na temat katastrofy przygotowywany przez komisję Jerzego Millera, były premier powiedział, że interesują go głównie proporcje między odpowiedzialnością strony polskiej i rosyjskiej w tym dokumencie.
- Jeżeli chcemy, żeby nic takiego się w przyszłości nie powtórzyło, to ten raport musi do bólu dotykać odpowiedzialności strony polskiej - zaznaczył Leszek Miller.
Polityk stwierdził ponadto, że "główną przyczyną katastrofy Tu-154 jest Warszawa, a nie Smoleńsk". Jak argumentował, nie mamy wpływu na rosyjskie procedury i kontrolerów, ale możemy za to decydować o wyszkoleniu naszych pilotów, o naszych procedurach i ich przestrzeganiu.