PolskaAdam Bodnar o sprawie Mariusza T.: sąd i prokuratura nie zawiodły

Adam Bodnar o sprawie Mariusza T.: sąd i prokuratura nie zawiodły

Zawiodła władza wykonawcza i klasa polityczna, zaś sądy i prokuratura nie zawiodły i stanęły na wysokości zadania - powiedział Sądy wyraźnie pokazały, że nie ma żadnej drogi na skróty, tylko trzeba przeprowadzić porządnie całe postępowanie. Z kolei prokuratura nie wszczęła śledztwa, czyli nie poszła po linii politycznej , komentując ostatnie wydarzenia związane ze sprawą Mariusza T.

Adam Bodnar o sprawie Mariusza T.: sąd i prokuratura nie zawiodły
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz

11.02.2014 | aktual.: 11.02.2014 16:49

- Sądy wyraźnie pokazały, że nie ma żadnej drogi na skróty, tylko trzeba przeprowadzić porządnie całe postępowanie. Z kolei prokuratura nie wszczęła śledztwa, czyli nie poszła po linii politycznej - powiedział Bodnar. Dodał, że jego zdaniem na wysokości zadania stanął także pełnomocnik T., który "mając na głowie tak trudną sprawę i będąc pełnomocnikiem z urzędu działał w najlepszym interesie swojego klienta".

Mariusz T. 11 lutego powinien wyjść na wolność. Prokuratura nie uznała materiałów znalezionych w jego celi za pornografię dziecięcą, a Sąd Apelacyjny w Rzeszowie najwcześniej za kilka dni zbada, czy zasadna była decyzja pierwszej instancji o nieizolowaniu T., tylko poddaniu go dozorowi do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy jego ewentualnej dalszej izolacji w specjalnym ośrodku w Gostyninie.

Dzień wcześniej ogłoszono, że dyrektor rzeszowskiego więzienia złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez T. przestępstwa polegającego na posiadaniu treści pornograficznych z udziałem dzieci poniżej 15. roku życia, zagrożonego karą do 5 lat więzienia. Takie materiały miały zostać znalezione w celi T. w czasie dwóch przeszukań 8 i 10 lutego.

- Miałem wrażenie, że te wydarzenia były pewną próbą przerzucenia odpowiedzialności za sprawę na prokuraturę i szczęśliwie prokuratura nie dała się w to ubrać, nie wszczęła na razie żadnego postępowania i do tej decyzji trzeba podejść z szacunkiem - ocenił wiceprezes zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Bodnar dodał, że ma nadzieję, iż po wyjściu T. z zakładu karnego "wrócimy do normalności, jeśli chodzi o dyskusję nad tą sprawą i zaczniemy wyciągać wnioski". - Mam nadzieję, że ostatnie wydarzenia spowodują zainteresowanie instytucji kontrolnych, bo należy zbadać, jak to się stało, że nagle pojawiają się jakieś materiały - zaznaczył.

- Obawiam się tylko, czy za kilka dni nie okaże się, że nagle była jakaś próba rzekomego popełnienia przestępstwa przez T., po to tylko, aby go jak najszybciej zawrócić do zamknięcia nie czekając na decyzję rzeszowskiego sądu - powiedział.

Jak ocenił, po ostatnich wydarzeniach "być może trzeba zacząć rozmawiać nad większą niezależnością więziennictwa". - Oczywiście nie chodzi o zupełne uniezależnienie go od resortu sprawiedliwości, ale sytuacja, w której minister sprawiedliwości ewidentnie podpisuje się pod wszystkim, co robi zakład karny i ma taką "moc kierunkową", jeśli chodzi o działania podejmowane przez zakład karny, budzi wątpliwości - mówił.

11 lutego T. kończy odbywanie kary 25 lat więzienia. Postępowanie ws. głównego wniosku dyrektora więzienia o uznanie go za osobę niebezpieczną na mocy obowiązującej od 22 stycznia ustawy i umieszczenie go w ośrodku w Gostyninie rozpoczęło się 10 lutego. Sąd odroczył je jednak do 3 marca. Wtedy sąd ma m.in. przesłuchać dwóch świadków.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)