Wytykają Ukrainie błędy. Pakiet z USA "na miarę ratowania życia"
Amerykański Kongres przegłosował ustawę, dzięki której Ukraina otrzyma ponad 61 mld dolarów. - Do świata zachodniego dotarło, że bez ich wsparcia Ukraina nie da sobie rady, a jeśli przegra, to my będziemy musieli toczyć wojnę z Rosją, bo imperator pójdzie dalej - mówi gen. Roman Polko. - To pakiet na miarę ratowania życia Ukrainy - dodaje gen. Bogusław Pacek i wytyka Kijowowi błędy, które popełnił w ostatnich miesiącach.
21.04.2024 18:07
Oczekiwana od miesięcy ustawa pomocowa dla Ukrainy w końcu została przegłosowana przez amerykański Kongres. Ukraina otrzyma ponad 61 mld dolarów wsparcia. Ustawa trafi teraz do Senatu, a następnie na biurko prezydenta USA Joe Bidena, który zapewnił, że "natychmiast" ją podpisze.
Sytuacja Ukrainy na froncie jest krytyczna. Rosjanie rzucili wszystkie siły na Charków i Czasiw Jar. Przeprowadzają zmasowane ataki rakietowe, które niszczą krytyczną infrastrukturę.
Władzom w Ukrainie "zabrakło zdrowego rozsądku"
- Do świata zachodniego dotarło, że bez ich wsparcia Ukraina nie da sobie rady, a jeżeli Ukraina przegra, to my będziemy musieli toczyć wojnę z Rosją, bo imperator (Putin - red.) pójdzie dalej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dobrze, że to przebudzenie nastąpiło, że te sygnały ostrzegawcze wywarły wrażenie na członkach Kongresu i na decydentach w Europie, którzy przestali mówić o udzieleniu pomocy, ale naprawdę zaczynają pomagać - zauważa.
Gen. Polko zwraca uwagę, że władzom w Ukrainie "zabrakło zdrowego rozsądku".
- Poszli w kierunku szukania sukcesu na siłę. Wiem, że to jest potrzebne do podniesienia morale, ale już w zeszłym roku gen. Walerij Załużny ostrzegał: "Skupmy siły i środki, zbudujmy zdolności do prowadzenia operacji w powietrzu". Bez tego trudno sobie wyobrazić ofensywę na współczesnym polu walki - podkreśla wojskowy.
Przed Ukrainą stoi wyzwanie skoordynowania rezerw i ich zdolności bojowych. - To nie jest tak, że dziś otrzymamy F-16 i za kilka miesięcy będą prowadzić skuteczne operacje bojowe. Ukraina buduje armię od podstaw - zaznacza gen. Polko.
Pytany o to, jak Kijów wykorzysta pakiet, odpowiada, że przyjęty zostanie wariant "skupienia się na obronie własnego terytorium i umocnienia na obszarach będących w posiadaniu Ukrainy".
A co z ofensywą? Zostanie przygotowana nie pod presją propagandową, ale wtedy, gdy zdolności na to pozwolą. - Kiedy Ukraina będzie dysponowała artylerią rakietową i amunicją z odpowiednimi zasobami, których nie zabraknie w trakcie jej prowadzenia oraz żeby systemy rakietowe mogły uderzać w dalekie obwody Rosji; obiekty strategiczne czy militarne - wymienia gen. Polko.
Rosjanie wykorzystali moment słabości
Takie działania Kijów prowadzi już teraz. Nie ma dnia, by siły zbrojne Ukrainy nie ogłaszały sukcesu związanego z atakiem dronów na terytorium Rosji. Celem są rafinerie - napęd dla machiny wojennej Putina oraz lotniska wojskowe położone na terenie Rosji.
- Czasem umyka naszej uwadze to, że już teraz Ukraina odzyskała dostęp do Morza Czarnego. Zmusiła rosyjską flotę do odsunięcia się, ponieważ zadawane jej straty, spowodowały, że liczne okręty, które do tej pory nękały Ukrainę, musiały zostać przesunięte poza zasięg systemów, którymi Kijów dysponuje - zauważa ekspert.
Zdaniem gen. Polko Rosja wykorzystała moment osłabienia morale, ale nie tylko. - Ukraina przez niewłaściwy system ograniczała rotację żołnierzy na polu walki. USA nie dawały pomocy, a Europa nie wywiązywała się ze złożonych zobowiązań. Putin to wykorzystał i rzucił wszystko, co ma, by te elementy osłabienia skutecznie wykorzystać. Ukraina ma teraz światełko w tunelu - zauważa.
Pakiet na poziomie "ratowania życia Ukrainy"
Z kolei gen. Bogusław Pacek ocenia, że dla Kijowa pakiet ma znaczenie przełomowe. - Jest na poziomie ratowania dramatycznej sytuacji i życia Ukrainy. Będzie miał decydujące znaczenie przed czekającą Ukrainę rosyjską ofensywą. Mimo iż pomoc jest spóźniona o kilka miesięcy, daje szanse na przełom w obronie, ale nie w wojnie. Sytuacja dla Ukrainy jest dramatyczna - mówi ekspert i zwraca uwagę, że przyjęcie pakietu pomocowego zbiega się z uchwaleniem w Ukrainie kontrowersyjnej ustawy o mobilizacji.
- W moim przekonaniu ustawa jest dobra, choć wojsko w Ukrainie przyjęło ją niechętnie, gdyż ogranicza szereg praw obywatelskich. To jest wojna i nie ma wyjścia. Ustawa daje możliwość skutecznego pozyskania zarówno obywateli Ukrainy mieszkających na terenie państwa, a także może spowodować, że część Ukraińców wróci z zagranicy i zasili szeregi armii - dodaje gen. Pacek.
Nowe prawo wprowadza wiele istotnych zmian w obecnym systemie rekrutacji do wojska. Zmiany te obejmują rozszerzenie uprawnień władz do wydawania wezwań do wojska za pomocą systemu elektronicznego. Z zapisów ustawy wynika, że obywatele mieszkający na stałe za granicą muszą zgłosić się do służby wojskowej w Ukrainie - bez dokumentów wojskowych nie będą oni mogli np. wyrobić nowego paszportu.
Znaczenie ma również porozumienie zawarte pomiędzy NATO a Ukrainą. Członkowie Sojuszu zdecydowali dostarczyć więcej systemów obrony powietrznej.
- To wszystko daje duże szanse na zatrzymanie Rosji - zauważa generał Pacek.
Ukraina popełniła wiele błędów
Dlaczego pomoc do Ukrainy dociera w takiej formie dopiero teraz? Ekspert wskazuje na liczne błędy, które w ostatnich miesiącach popełniła Ukraina.
- Ukraina przez wiele miesięcy nie mogła poradzić sobie z uchwaleniem ustawy o mobilizacji z powodu wewnętrznych tarć. Ukraińscy i zachodni eksperci załamywali ręce i mówili, że żołnierze siedzą w okopach po dwa lata, a parlament wprowadza tysiące poprawek do prostej ustawy i miesiącami nie może jej uchwalić. To ogromny grzech zaniechania samej Ukrainy. Teraz widać zielone światło. Nagle okazuje się także, że ruszył przemysł ukraiński, który produkuje świetne drony czy granaty moździerzowe. Ukraina do tej pory nie prowadziła tych działań w szerszym zakresie, które były możliwe do realizacji na jej terenie. Zbyt długo mówiła "dajcie, dajcie", a jednak sama za mało robiła, by korzystać z przemyślanych i mądrych swoich działań - ocenia gen. Pacek.
Gen. dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku Bogusław Pacek krytycznie ocenia także opóźnienie, którego dopuściły się Stany Zjednoczone. - Nie powinno mieć to miejsca. USA zgrupowały koalicję ponad 50 państw, które razem, ale pod ich przywództwem, zdecydowały się wspomagać Ukrainę. Nagle to państwo będące liderem wspierającej koalicji ze względu na przepychanki wyborcze odsuwa Ukrainę na drugi plan. To wewnętrzne zmagania wyborcze, tylko co do tego mają Ukraińcy i dlaczego z tego powodu tej pomocy miesiącami nie otrzymywali? - komentuje.
Z obietnic się nie strzela
Kolejnym problemem był nadmiar deklaracji ze strony krajów europejskich. - Są kraje, które dużo "gadały", a mało działały. Wojny tak się nie da prowadzić. Z obietnic się nie strzela. Jaka Ukraina jest, Zachód wiedział od początku, bo ona jest obserwowana od 10 lat, po aneksji Krymu. Nie możemy powiedzieć, że nas coś tam zaskoczyło. Jeżeli Zachód zdecydował się na osłabienie Rosji i wspieranie Ukrainy, bo taki jest cel, to nie może być sytuacji, że Ukraińcy nie mają jak zaplanować działań, bo rozbieżność między deklaracjami a dostawami uzbrojenia często jest bardzo duża - wskazuje wojskowy.
Jednocześnie takie działanie Zachodu mogło mieć drugie dno, czyli zmuszenie Ukraińców do podjęcia własnej inicjatywy, którą widać obecnie w postaci ataku na rafinerie, obiekty wojskowe czy rozwój własnego przemysłu obronnego.
Problemem jest także korupcja. - Dzisiaj nikt nie zaprzecza, że w Ukrainie powstała nowa grupa miliarderów, którzy dorobili się na wojnie. To dyskwalifikuje liderów, którzy wykorzystując warunki wojenne, mogli zmienić organy, procedury i system, który byłby bardziej uczciwy i propaństwowy. Wojna daje możliwości dyscyplinowania. Tego Ukraina nie wykorzystała - zaznacza gen. Pacek i podkreśla, że Ukrainę należy wspomagać, ale grzechy tej wojny nie dotyczą wyłącznie Zachodu. - Widać wyraźnie skutki popełnionych przez Ukrainę błędów - wskazuje.
Ukraińcy nie chcą iść na front
Ukraina ma także za sobą kadrowe trzęsienia ziemi na stanowiskach dowódców czy doradców prezydenckich. Kolejnym problemem jest także powszechne niezadowolenie w armii.
- To nie jest ta sama armia, która dwa lata temu chciała powszechnie bronić państwa, ojczyzny i ludzie byli gotowi oddać za nią własne życie. Dzisiaj ci sami ludzie są gotowi siedzieć w domu i "nie wychylać nosa za próg", żeby ich nie wzięli na front. Ludzie wybierają kierunek wyjazdów za granicę, a nie do jednostek wojskowych. To jest powszechne. Przyczyny tego są głębokie, ale część z nich wynika także z popełnianych błędów, korupcji i wielu innych. Nie dyskwalifikuję Ukrainy, natomiast wiele zaniedbań po jej stronie jest istotnych i muszą wiedzieć, że my to także widzimy - wymienia gen. Pacek.
Wojskowy jest zdania, że Rosja nie ma jeszcze odpowiedniej przewagi i przygotowania, żeby mogła już rozpocząć dużą ofensywę. - Przewidywania, że może się rozpocząć najwcześniej w maju, są logiczne. Do tego jest potrzebna także pogoda, twardy, a nie rozmokły grunt. To wyścig z czasem dla Ukrainy, która musi nie tylko czekać na zachodnie uzbrojenie i amunicję, ale też pilnie mobilizować żołnierzy. Ukraińcy mówią mi wprost: może dojść do sytuacji, że będzie dostarczane uzbrojenie, którego nie będzie komu dawać. Muszą zbiec się wszystkie dobrze zaplanowane elementy - podkreśla wojskowy.
Przyznaje, że Rosja skutecznie "wykańcza Ukrainę". - Północ i północny wschód wraz z południem zostały w dużym stopniu pozbawione zdolności energetycznych. To skuteczne wykańczanie. Rosja koncentruje się nie na zdobywaniu kolejnych terenów, a na osłabianiu Ukrainy tak, żeby nie miała tlenu i po prostu "padła". To odnosi pewne rezultaty. Rosja będzie przedłużała te działania - ostrzega gen. Pacek.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski