Kierowca zablokował ruch. Czekał, aż pasażerka wyjdzie ze sklepu
Na jednym z popularnych internetowych kanałów pojawiło się nagranie pokazujące kierowcę, który zablokował ruch w centrum Wrześni (woj. wielkopolskie), czekając na pasażerkę. Po chwili wyszła ona ze sklepu z zakupami. Zachowanie kierującego skomentował ekspert do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Na popularnym - szczególnie wśród kierowców - internetowym profilu "Stop Cham", pojawiło się w ostatnich dniach nagranie. "Włączył awaryjne, bo czekał na pączki" - brzmi treść opisu.
Na krótkim wideo opublikowanym na platformie X można zobaczyć, jak kierowca hyundaia zatrzymuje się na środku skrzyżowania i włącza światła awaryjne.
- Na tym etapie można by było pomyśleć, że auto po prostu się popsuło - ocenił w rozmowie z TVN24 Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - W pechowym miejscu, bo pojazd uniemożliwił jazdę kierowcom na dwóch ulicach w centrum miasta, ale czasami tak bywa - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karol Nawrocki w USA. Mieszkańcy Białegostoku powiedzieli, co myślą o tej wizycie
Chwilę potem można już łatwo zorientować się, że zatrzymanie nie było jednak spowodowane awarią pojazdu. Widać bowiem, jak do samochodu podchodzi kobieta z pakunkiem, wsiada do środka, po czym kierowca odjeżdża.
Kierowca zatrzymał się na środku skrzyżowania. "Powinien zostać ukarany"
- Mówimy o tamowaniu ruchu na drodze publicznej, za co grozi do 500 złotych mandatu - przekazuje Arkadiusz Kuzio, podkreślając, że takie zachowanie jest nie tylko karalne, ale i niegrzeczne.
- Widoczny na filmie kierowca mógł zatrzymać się na znajdujących się obok miejscach parkingowych. Mógł wzdłuż zaparkowanych aut tak, żeby nie utrudniać jazdy innym. Wybrał jednak najprostszą opcję, za którą powinien zostać ukarany - dodaje ekspert i zwraca uwagę, że to nie pierwszy raz, gdy spotyka się z tego typu zachowaniem kierowców.
- To wyjątkowo irytująca choroba naszych dróg. Byłem świadkiem zdarzenia w Szczecinie, kiedy do blokującego auta na "awaryjnych" podjechali policjanci i zapytali, czy kierowca potrzebuje pomocy z uszkodzonym autem. Siedzący za kierownicą mężczyzna odparł, że czeka na kolegę. Niedługo potem dostał mandat - podsumowuje Arkadiusz Kuzio.
Czytaj też: