Nagle A‑50 zniknęły. Nie widać ich przy granicy z Ukrainą
Od prawie dwóch tygodni w pobliżu granicy Ukrainy nie pojawiły się rosyjskie samoloty wczesnego ostrzegania A-50. Ukraińskie pułapki spowodowały, że Rosjanie boją się stracić kolejne cenne maszyny.
20.04.2024 | aktual.: 20.04.2024 21:50
Po kilku ukraińskich pułapkach przeciwlotniczych Rosjanie zostali zmuszeni do zmiany taktyki działań lotnictwa, a także odsunęli pozycje, z których wystrzeliwują pociski. Przełożyło się to na zasięg uderzeń i ilość celów, które Rosjanie mogą obecnie razić przy pomocy pocisków manewrujących, wystrzeliwanych przez samoloty bombowe, ale także bezzałogowce Shahed.
To jeden z powodów ograniczenia uderzeń i słabszej skuteczności rosyjskich ataków. Obecnie Rosjanie nie są w stanie śledzić tras przelotów własnych środków do ataku powietrznego. W dodatku nie mają możliwości wspierania własnej obrony przeciwlotniczej, co znacznie ułatwia ukraińskim bezzałogowcom uderzenia na lotniska i ośrodki przemysłu paliwowo-energetycznego.
Wszystko to przez zniszczenie niezwykle cennych maszyn. Ukraińskie ataki spowodowały, że Rosjanie nie wysyłają w pobliże ukraińskiej granicy samolotów wczesnego ostrzegania Iliuszyn A-50, które pełnią niezwykle ważną rolę w systemie kierowania siłami powietrznymi i obroną przeciwlotniczą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nazywają je "latającymi grzybami"
"Latające grzyby", jak Rosjanie nazywają A-50, służą do kontroli obszaru powietrznego i wraz ze stanowiskami dowodzenia koordynują działania lotnictwa. Wedle danych producenta, A-50 są w stanie wykryć duże obiekty, jak samoloty transportowe czy bombowce z odległości 600 km lub 400 km.
W przypadku niewielkich maszyn, jak MiG-29 czy F-16, które niedługo mają trafić do Ukrainy, możliwości A-50 nie są imponujące. Prawdopodobnie mogą zlokalizować obiekt tych gabarytów z odległości poniżej 200 km. Pociski manewrujące i większych rozmiarów bezzałogowce uderzeniowe namierzają z jeszcze mniejszej odległości.
"Patrząc" z góry, A-50 powinny wykrywać nisko lecące cele, przemykające pociski manewrujące i drony uderzeniowe. Tak się jednak nie dzieje, bo Rosjanie mają zbyt mało zmodernizowanych maszyn. Posiadają one zazwyczaj systemy z początku XXI wieku.
Rosja oficjalnie posiadała przed wojną w linii tuzin A-50 i sześć zmodernizowanych A-50U. To właśnie te drugie są cenniejsze. Wymieniono w nich na cyfrowe dotychczas analogowe systemy rozpoznawcze i łączności, które pamiętały jeszcze lata 80. ubiegłego wieku. Mają też możliwość tankowania w powietrzu. Obie zestrzelone przez Ukraińców maszyny były właśnie tej wersji, a pierwsza z nich była ostatnią zmodernizowaną i do służby wróciła zaledwie w październiku 2023 roku.
Zobacz także
Rosjanie oślepieni i ogłuszeni
Strata dwóch i poważne uszkodzenie radaru kolejnej, którą zaatakował bezzałogowiec na lotnisku w Maczuliszczach w lutym 2023 roku, spowodowało, że Rosjanie zostali ślepi i głusi na wielu odcinkach frontu. Stracili połowę zmodernizowanych samolotów, a pozostałe A-50 mają ograniczone możliwości. O ile w latach 90. byłyby bardzo dobrymi samolotami, tak teraz ich możliwości znacznie odbiegają od średniej światowej.
Dotyczy to zwłaszcza możliwości korygowania lotu bezzałogowców, o której wspominał brytyjski wywiad. Sprawiało to trudności nowocześniejszym A-50U, zważywszy na przepustowość i jakość rosyjskiej łączności, a starsza wersja nie ma takich możliwości.
Wyrwa w rosyjskim lotnictwie
Tocząca się wojna powoduje, że Rosjanie nie mają możliwości odesłania samolotów na długotrwałą modernizację. Obecnie pozostały im jedynie dwa do czterech A-50 w gotowości bojowej.
Tymczasem, aby utrzymać przez całą dobę kontrolę radarową nad Ukrainą, Rosjanie potrzebują przynajmniej czterech-pięciu maszyn, które ciągle znajdowałyby się w powietrzu.
W tej chwili nie ma takiej możliwości. A-50 w ogóle nie zbliżają się więc do granic Ukrainy. Ukraińskie uderzenia pociskami przeciwradarowymi sprawiły też, że Rosjanie stracili do dziesięciu radarów naziemnych, które z samolotami wczesnego ostrzegania składały się na kompleksowy system ostrzegania.
Stworzenie tak znacznej wyrwy ułatwiło uderzenia przy wykorzystaniu pocisków manewrujących klasy StormShadow czy SCALP-EG. Rosjanie pozbawieni A-50 nie są w stanie odpowiednio szybko wykryć samolotów przenoszących pociski i przygotować obrony przeciwlotniczej.
Przeprowadzenie przez Ukrainę ataków na A-50 i latające stanowisko dowodzenia Ił-22M-11 było elementem długofalowego planu. Pozwolił on między innymi na pokonanie 1300 km przez bezzałogowiec zbudowany w oparciu o ultralekki samolot Aeroprakt A-22 i poważne uszkodzenie jednej z największych rafinerii w Rosji.
Rosjanie stali się ślepi i głusi po wyeliminowaniu zaledwie trzech kluczowych maszyn.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski
Czytaj również: Ukraiński scenariusz w innym kraju? Rosja wysyła sygnały