Rosjanie mają nową, cudowną broń? Propaganda sieje zamęt
Rosjanie testują w Ukrainie kolejną cudowną broń – pociski Cyrkon. - Nie ma systemu, który byłby w stanie wykryć i przechwycić ten pocisk przy takiej prędkości – mówi byłego szef Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej admirał Wiktor Krawczenko. Jaka jest rzeczywistość?
Pociski 3M22 Cyrkon ledwie weszły do uzbrojenia rosyjskiej marynarki wojennej, a już Kreml zdecydował się użyć je przeciwko Ukrainie. O uderzeniu poinformował sam Władimir Putin przed Zgromadzeniem Federalnym dodając, że efekty są obiecujące.
- Prace nad nową bronią będą kontynuowane i ludzie wkrótce o niej usłyszą – powiedział Putin. - Przeciwnicy Rosji muszą zrozumieć, że mamy broń zdolną razić cele na ich terytorium – dodał rosyjski przywódca.
Rosjanie chwalą się, że w "Chinach dopiero mówi się o podobnych rakietach". Komandor Wasylij Danikin mówił, że "przy tak dużych prędkościach, z jakimi lata Cyrkon i przy manewrowaniu nie da się go zestrzelić współczesnymi środkami przeciwlotniczymi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazało się, że zdolność przełamywania najsilniejszych systemów przeciwlotniczych jest jedynie teoretyczna. Podczas ataku z 25 marca ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła oba wystrzelone Cyrkony.
- Najważniejsze to rozdzielenie zapewnień reklamowych i tego, co Rosjanie pokazują od lat, od rzeczywistych możliwości – mówi Dawid Kamizela, dziennikarz Nowej Techniki Wojskowej.
- Dobrym przykładem jest silnik, który w pewnym sensie jest arcydziełem techniki. I Chińczycy, i Amerykanie pracują nad podobnymi od lat i nadal nie wprowadzili je do operacyjnych pocisków. Tymczasem Rosjanie zaczynając zaledwie dziesięć lat temu i nagle odnoszą same sukcesy: nie ma opóźnień, testy są udane, nie ma żadnych katastrof. To jest dla mnie pierwsza lampka ostrzegawcza. To jest zbyt piękne. Dlatego byłbym ostrożny co do tego, że na Kijów spadły faktycznie operacyjne Cyrkony – dodaje ekspert.
Ekspresowa budowa
Rosjanie prace nad 3M22 Cyrkon zaczęli na początku poprzedniej dekady. Oficjalnie o pocisku opinia publiczna usłyszała pierwszy raz w marcu 2016 r., kiedy rozpoczęły się jego testy. Rok później przeprowadzono już testy na okręcie. Jednak dopiero w październiku 2020 r. Rosjanie opublikowali film z udanego odpalenia Cyrkona z fregaty "Admirał Gorszkow".
Agencja prasowa TASS zachwycała się wówczas nad "nieosiągalną prędkością hipersoniczną", pisząc, że Cyrkon przebył 450 km w 4,5 minuty, manewrując w drodze do celu i osiągając prędkość ponad 8 Mach.
- Prędkość hipersoniczna to nie jest coś, czego broń na świecie nigdy nie osiągała. Od lat pociski czy głowice, które się od nich oddzielają, na pewnym etapie lotu osiągają prędkość hipersoniczną, czyli powyżej 5 Mach – wyjaśnia Kamizela.
Już rok później, w październiku 2021 r., Rosjanie poinformowali, że Cyrkon został odpalony z okrętu podwodnego "Siewierodwińsk" na Morzu Barentsa. Niestety na opublikowanym filmie nie można zidentyfikować typu wystrzelonego pocisku. Chwalono się jednak, że pocisk trafił w cel z niezwykłą precyzją. W sierpniu 2022 r. Siergiej Szojgu poinformował o zakończeniu testów i skierowaniu pocisku do masowej produkcji. Pierwsze miały trafić do jednostek w styczniu ubiegłego roku. 7 lutego 2024 r. pierwszy pocisk tego typu miał zostać wystrzelony w kierunku Ukrainy.
Ukraińskie obawy
Po pierwszym ataku na Kijów, ukraińscy analitycy byli nieco zaskoczeni użyciem nowych pocisków. Dość szybko pojawiły się alarmistyczne artykuły, w których szacowano, że Cyrkon wystrzelony z Sewastopola na zaanektowanym Krymie, do Kijowa będzie mógł dolecieć w sześć minut, do Winnicy w pięć i pół minuty, a do Odessy w dwie i pół minuty. Jak zauważali analitycy, jest to czas przybliżony, ponieważ rakieta rozwija różne prędkości na różnych etapach lotu, a także w jego trakcie manewruje.
- To, co wyróżnia Cyrkona, czy podobne konstrukcje testowane w Chinach i USA, to to, że są to hipersoniczne pociski manewrujące, lecące cały czas w atmosferze. Oznacza to, że mogą manewrować zmieniając tor i wysokość podczas lotu z bardzo dużą prędkością. Dlatego są bardzo trudne do wykrycia, ponieważ długo ukrywają się poza horyzontem radarowym – mówi Dawid Kamizela.
Ukraińcy zauważyli, że pociski leciały na wysokości do 30 km, kilkukrotnie zmieniając kierunek lotu. - Dlatego tego typu pociski muszą wytrzymać długie minuty w warunkach bardzo intensywnego nagrzewania się. Co oznacza, że muszą być skonstruowane z bardzo wytrzymałych materiałów. I to stanowi wyzwanie dla konstruktorów, ale także później dla obrony przeciwlotniczej - mówi ekspert.
Ukraińcom jednak udało się zestrzelić wszystkie pociski. W dodatku inżynierowie, którzy badali szczątki ustalili, że głowica Cyrkonów, wykorzystanych do uderzenia na Kijów, nie przekraczały czterdziestu kilogramów materiałów wybuchowych. Mówił o tym w ukraińskiej telewizji publicznej szef wojskowego laboratorium badawczego Andriej Kulczycki. Tymczasem wedle rosyjskich źródeł Cyrkony mogą przenosić głowice o masie 300-400 kg.
- Istnieją uzasadnione wątpliwości czy pociski, które spadły w Ukrainie mają faktycznie zdolności i parametry, które deklarują Rosjanie. Wygląd resztek, które znaleziono, zastanawia. Są dość toporne, a pocisk o takich charakterystykach musi być zaawansowany technicznie. Można rozważać czy to jest faktycznie Cyrkon, czy jakaś przeróbka np. 3M55 Onyks. Możliwości przy toczonej wojnie informacyjnej jest całkiem sporo – podsumowuje Kamizela.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski