Tajemniczy obiekt pod Bydgoszczą. Co wiemy o szczątkach znalezionych w lesie?
"Powietrzny obiekt wojskowy" został odkryty w lesie we wsi Zamość koło Bydgoszczy na początku tygodnia. Brak szczegółowych wyjaśnień ze strony rządowych instytucji wywołał szereg spekulacji. Co wiemy na pewno o tajemniczym znalezisku? Oto podsumowanie.
Wtorek 25 kwietnia. "Dziura jak po bombie"
We wtorek w środku lasu pod Bydgoszczą pojawiła się policja i Żandarmeria Wojskowa. Początkowo informowano, że mógł tam spaść bliżej nieokreślony pocisk balistyczny. - Rakieta albo wojskowy dron spadł do lasu na obrzeżach wsi - powiedział "Gazecie Wyborczej" lokalny mieszkaniec. "Znajduje się tam istotnej wielkości dziura w ziemi, jak po bombie" - pisał z kolei "Fakt". Służby nie komentowały jednak tych doniesień.
Środa 26 kwietnia. "Bliżej nieokreślony przedmiot"
Dzień później "Fakt", powołując się na swoje źródła, podał, że na zabezpieczonym terenie miał znajdować się spory lej. W południe ciężkie samochody wojskowe miały wywieźć z lasu "bliżej nieokreślony przedmiot". Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w kraju milczały. Pojawiły się za to podejrzenia, że doszło do powtórki sytuacji z Przewodowa. Przypomnijmy: 15 listopada 2022 na teren przygranicznej wsi spadł pocisk należący do ukraińskiej obrony powietrznej. Zginęły dwie osoby.
Czwartek 27 kwietnia. Pierwsze szczątkowe komunikaty
O 5:56 minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował na Twitterze, że wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, "wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy". Jak dodał, miejsce zdarzenia badają oprócz prokuratorów wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele Służby Kontrwywiadu Wojskowego".
Kilka minut później głos zabrało Ministerstwo Obrony Narodowej. "W okolicach miejscowości Zamość ok. 15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają funkcjonariusze Policji, Żandarmerii Wojskowej oraz saperzy" - poinformował resort obrony na Twitterze.
Czwartek 27 kwietnia. Co znaleziono w lesie? Mnożą się teorie
Radio RMF podało, że tajemnicze znalezisko to pocisk "powietrze-ziemia", który ma nawet kilka metrów i był wbity w ziemię. Odkryto go w poniedziałek (24 kwietnia) po godzinie 15:00 i widnieją na nim napisy w języku rosyjskim. W pocisku nie znaleziono głowicy, która mogła się od niego oddzielić i dlatego trwają jej poszukiwania - donosiła stacja.
- Niewykluczone, że doszło do wypadku podczas szkolenia - spekulował w odpowiedzi Sławek Zagórski, dziennikarz, historyk, ekspert ds. wojskowości. Pod Toruniem znajduje się Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia, na którym regularnie są prowadzone ćwiczenia polskich i sojuszniczych sił. Ostatnio ćwiczyły na nim kupione w Korei haubice samobieżne K9.
Co z rosyjskimi napisami? - W polskich magazynach są jeszcze dziesiątki tysięcy pocisków wyprodukowanych w czasach ZSRR, które są używane podczas szkolenia. ds. wojskowości - dodał Zagórski.
Zdaniem gen. Tomasza Drewniaka, byłego dowódcy Wojsk Powietrznych RP, obiekt mógł nadlecieć z poligonu wojskowego w Toruniu - z Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. - Mógł to być element systemu rakietowego Grad albo samolotu Su-22, które przenoszą pociski. Jest skrajnie mało prawdopodobne, że pocisk przyleciał np. z obwodu kaliningradzkiego i został wystrzelony przez Rosjan. To zbyt duża odległość, by systemy obrony przeciwlotniczej nie zareagowały - mówił Wirtualnej Polsce ekspert.
W czwartek po południu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała, że czynności na miejscu wykonują prokuratorzy wojskowi, biegli oraz inne służby państwowe. Tego samego dnia śledczy zakończyli pracę, a miejsce odnalezienia obiektu stało się ogólnodostępne. - Nie znaleziono śladów eksplozji ani materiałów wybuchowych - poinformowała prokuratura.
Miejsce, w którym został znaleziony obiekt, to okrąg piasku o średnicy kilku metrów - relacjonował nasz reporter Maciej Szefer. Widać, że mógł operować tu cięższy sprzęt, ponieważ niektóre drzewa są ścięte, by utorować drogę dla maszyn. Wszystko wskazuje na to, że nie doszło do wybuchu lub pożaru - potwierdził dziennikarz.
Do sieci trafiło także nagranie wykonane przez świadka. Krystian Dobosz z portalu bydgoszczwbudowie.pl realizował nagrania dla jednej z firm w bydgoskim Fordonie i to jego dron przypadkowo zarejestrował moment przelotu tajemniczego obiektu nad pobliskimi lasami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piątek 28 kwietnia. Eksperci o "komponentach ze Wschodu"
Brak szczegółowych wyjaśnień ze strony rządowych instytucji wywołał szereg spekulacji. Na twitterowym profilu Dawida Kamizeli, eksperta w zakresie techniki rakietowej i morskich systemów obrony, pojawiły się zdjęcia mające pochodzić z miejsca zdarzenia.
- Możemy przyjąć założenie, że szczątki znaleziska mogły być z komponentami ze Wschodu - przekonywał Kamizela. Jednak wojskowi, z którymi rozmawiała WP, zastrzegali, że prawda może być zupełnie inna.
- Znalezisko wojskowe spod Bydgoszczy budzi spore emocje, bo wszystkim kojarzy się z wojną w Ukrainie. Sądzę, że tym razem przyczyna jest jednak związana raczej z naszymi siłami zbrojnymi. Wszystko wskazuje na to, że to wynik jakiegoś błędu lub przypadku w działaniu sił powietrznych lub obrony powietrznej. Choć nie można zupełnie wykluczyć artylerzystów ćwiczących na poligonie w Toruniu - mówił WP gen. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.
Zaskakujące słowa premiera. "Coś wleciało nad Polskę"
- Chcę państwa uspokoić, że w tej chwili bardzo intensywnie, współpracując z prokuraturą, żandarmerią i specjalistami z instytucji wojskowych, badamy tę sprawę - zapewniał w piątek dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski.
W pewnym momencie wojskowy nawiązał do wydarzeń z połowy grudnia ub. roku, gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę. - Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą - powiedział gen. Piotrowski. - W jednej z takich sytuacji z 16 grudnia poprzedniego roku doszliśmy do wniosku, że jest prawdopodobne, że znalezisko na ziemi można połączyć z tym, co działo się w przestrzeni powietrznej - tłumaczył.
Do słów generała nawiązał premier, który przyznał, że są podstawy, by łączyć znalezione szczątki obiektu z incydentem z grudnia 2022 roku, gdy nad terytorium Polski przeleciała rakieta. - W trakcie tego incydentu samoloty F-35 i nasze własne zostały poderwane, aby śledzić trajektorię tego sprzętu, tej rakiety, która znalazła się nad terytorium Rzeczypospolitej Polskiej - mówił Mateusz Morawiecki.
Zarówno premier, jak i dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych nie rozwinęli wątku incydentu z 16 grudnia. - Wszystkie spekulacje na ten temat są niepotrzebne, a kolejne wątpliwości przekazywane przez najwyższego przedstawiciela rządu, że mogło to być coś podobnego do rakiety z Przewodowa, powodują tylko jeden efekt: obawy w społeczeństwie - uważa gen. prof. Bogusław Pacek.
- Gdyby się okazało, że rzeczywiście jest to jakiś element, który przeleciał przez połowę państwa i uderzył gdzieś pod Bydgoszczą, to byłby to kolejny powód do doszukiwania się słabych stron naszego działania, pojawiłyby się opinie, że potrafiliśmy wyłowić ten incydent dopiero po tak dużym czasie, nie monitorując, nie widząc tego, co się dzieje - zaznaczył w rozmowie z WP.
Źródło: Wirtualna Polska / PAP / RMF FM / "Fakt" / Wyborcza.pl