Oficjalne oświadczenie ws. obiektu pod Bydgoszczą. Armia zabiera głos

- Nie doszło do wybuchu. W przeciwieństwie do tego, co zdarzyło się w Przewodowie, nie zginęli tam żadni ludzie, nie było też sytuacji zranienia - przekazał na konferencji prasowej Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski, komentując znalezienie tajemniczego obiektu pod Bydgoszczą.

Oficjalne oświadczenie ws. obiektu pod Bydgoszczą. Armia zabiera głos
Oficjalne oświadczenie ws. obiektu pod Bydgoszczą. Armia zabiera głos
Źródło zdjęć: © PAP
Radosław Opas

28.04.2023 | aktual.: 28.04.2023 19:15

W czwartek rano Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że niedaleko miejscowości Zamość, około 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Śledztwo w sprawie zdarzenia wszczęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

- Zastanawiamy się bardzo intensywnie, badamy różnego rodzaju scenariusze - powiedział w piątek na konferencji prasowej gen. broni Tomasz Piotrowski, zaznaczając, że sytuacja jest stabilna.

Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych podkreślił, że "sytuacja na terenie naszego kraju, a przede wszystkim w najbliższym sąsiedztwie jest nacechowana dość dużym ryzykiem". - Odczuwamy cały czas presję migracyjną, wiemy, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna, wiec ryzyko manipulacji naszymi emocjami jest wielkie - wyjaśnił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Chcę państwa uspokoić, że w tej chwili bardzo intensywnie, współpracując z prokuraturą, żandarmerią i specjalistami z instytucji wojskowych, badamy tę sprawę - zapewnił gen. Piotrowski.

"Mamy pewne hipotezy i wątki"

Poinformował jednocześnie, że w miejscu znalezienia tajemniczego przedmiotu nie nastąpiła żadna eksplozja. - Nie doszło do wybuchu. W przeciwieństwie do tego, co zdarzyło się w Przewodowie, nie zginęli tam żadni ludzie, nie było też sytuacji zranienia. To, do czego tam doszło, zdarzyło się w miejscu odosobnionym, bez wpływu na stabilność i spokój ludzi tam mieszkających - tłumaczył.

- Śledzimy dokładnie to, co dzieje się w polskiej przestrzeni lotniczej. Mamy pewnie hipotezy i wątki, które można powiązać ze zdarzeniem w Zamościu - mówił na briefingu. Podkreślił, że "szybko znajdziemy rozwiązanie". - Sytuacja wojny dała nam dużo doświadczenia. Polskie siły zbrojne, działając z siłami amerykańskimi, brytyjskimi czy niemieckimi, zbudowały dobry system ostrzegania. Mamy system radarów, procedury, które doskonalimy - wskazał.

- W jednej z takich sytuacji z 16 grudnia poprzedniego roku doszliśmy do wniosku, że jest prawdopodobne, że znalezisko na ziemi można połączyć z tym, co działo się w przestrzeni powietrznej - powiedział Piotrowski. Według niego, aby ocenić sytuację, wykorzystano "w ścisłym współdziałaniu z sojusznikami" polskie samoloty i śmigłowce. Zapewnił, że "sytuacja była wówczas całkowicie pod kontrolą". Szesnastego grudnia ub. r. Rosja przeprowadziła kolejny zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Celem była infrastruktura energetyczna. W całej Ukrainie doszło wówczas do przerw w zasilaniu.

Szczątki obiektu znalazł klient pensjonatu

Szczątki obiektu powietrznego w lesie obok miejscowości Zamość znalazł klient pensjonatu dla koni - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa. Mężczyzna był na przejażdżce i znalazł obiekt, który go zaniepokoił, więc powiadomił o sprawie policję.

- Ciężko jest nam powiedzieć coś więcej na temat samego znaleziska, bo jesteśmy właścicielami cichego, skromnego pensjonatu dla koni odciętego od reszty świata. Jednak to właśnie jeden z naszych klientów, będąc na przejażdżce konnej w otaczających nas lasach, zauważył, jak to określił, coś wbitego w ziemię, roztrzaskanego, jakieś odłamki, strzępy oraz taki krater - powiedział PAP właściciel pensjonatu Tomasz Zalesiak.

Z jego relacji miało wynikać, że "to coś" było wbite w ziemię pod skosem. Zalesiak i jego partnerka Hania Zielińska przekazali PAP, że ich klient znalazł szczątki obiektu w sobotę. - Niczego dziwnego, żadnych iluminacji na niebie czy dźwięków, nie zarejestrowaliśmy. Do nas żadne niepokojące dźwięki nie dotarły, a nocą panuje tutaj wyjątkowa cisza, bo to "podbydgoskie Bieszczady" - wskazała Zielińska.

Wybrane dla Ciebie