Za kilka lat zmarnotrawimy dorobek prof. Religi, będziemy mieć ogromne kolejki do kardiochirurgów. Co zresztą widać po ilości „chętnych” na tę specjalizację. W latach 80. było ich więcej, młodzi chcieli iść naszymi śladami. Dziś jest ich jak na lekarstwo. (...) Jeśli nie podniesiemy składki na służbę zdrowia lub nie wprowadzimy ubezpieczeń dodatkowych, prędzej czy później dojdzie do zapaści w kardiochirurgii. Nie może być tak, że pieniądze są przesuwane z kardiologii na onkologię - mówi w rozmowie z WP.PL prof. Andrzej Bochenek, kardiochirurg, przyjaciel prof. Zbigniewa Religi. Dodaje: "dziś specjaliści są straszeni, że jeśli wynik finansowy szpitala będzie kiepski, zostaną na bruku. I co taki człowiek ma zrobić? Nie wybuduje sobie przecież własnej sali operacyjnej w garażu".