SpołeczeństwoProf. Jan Sarna dla WP.PL: spełniliśmy marzenie Zbigniewa Religi

Prof. Jan Sarna dla WP.PL: spełniliśmy marzenie Zbigniewa Religi

Prof. Zbigniew Religa miał marzenie. Chciał stworzyć w pełni implantowane sztuczne serce. Założył w tym celu fundację, która wytrwale dążyła do osiągnięcia celu. Dziś - po pięciu latach od śmierci profesora - można powiedzieć, że to marzenie się spełniło. Znajdujemy się w przededniu wprowadzenia na globalny rynek sztucznej protezy Religa Heart EXT. – To ewenement na skalę światową. Nasz ośrodek naukowy jest jedyny na całym świecie. Wiemy, że jesteśmy potrzebni, bo kardiochirurdzy ciągle nas pytają „kiedy?” – mówi WP.PL dyrektor Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi w Zabrzu prof. Jan Sarna.

Prof. Jan Sarna dla WP.PL: spełniliśmy marzenie Zbigniewa Religi
Źródło zdjęć: © AFP

08.03.2014 | aktual.: 05.06.2018 15:47

WP: Jan Stanisławski, Wirtualna Polska: Za nami piąta rocznica śmierci prof. Zbigniewa Religi, patrona i założyciela waszej fundacji. Mieliście ze sobą bliskie relacje. Jak pan wspomina tego wielkiego człowieka?

Prof. Jan Sarna: Myślę o nim z nieustającym sentymentem. Przez lata byliśmy przyjaciółmi. Ale mimo że byliśmy ze sobą blisko, ani przez moment nie zapomniałem, że to on jest szefem. Kolega kolegą ale porządek musi być. Z drugiej strony - w fundacji zawsze panowała pewna anarchia. Każdy robił, co chciał, jak chciał i z kim chciał. Był tylko jeden warunek – trzeba było dokładnie spełniać oczekiwania profesora.

Zbigniew Religa był z nami przez kilkanaście lat. W pewnym momencie niestety go zabrakło. Mówi się, że nikt nie jest niezastąpiony. Nie dotyczy to jednak ludzi wybitnych. Są sytuacje, kiedy nam go bardzo brakuje. Zwłaszcza, gdy musimy podejmować decyzje, które mają praktyczne skutki w szpitalu, a są na granicy ogólnoświatowej wiedzy. Przykładowo: robimy zastawkę Religa Waltz z użyciem inżynierii tkankowej komórek macierzystych i wiele rzeczy jest jeszcze w tej materii nieznanych. Ale trzeba zdecydować - czy robimy tak, czy tak – nie mając pełnej wiedzy o produkcie. On zawsze wiedział jak postąpić w takiej sytuacji. W moim gabinecie, na ścianie naprzeciwko biurka, wisi portret profesora Religi. Gdy mam jakiś problem to spoglądam na niego. I jak podejmuję słuszną decyzję, to on z tego portretu do mnie mruga…

WP: Fundacja została założona w 1991 roku. Przez ten czas odnieśliście szereg sukcesów jak chociażby wszczepienie pierwszego sztucznego serca. Jak pan ocenia rozwój placówki na przestrzeni ostatnich 23 lat?

- Stan dzisiejszy, który wynika z początkowych założeń prof. Zbigniewa Religi, jest zdecydowanie powyżej oczekiwań. Nie przypuszczaliśmy, że fundacja aż tak rozwinie się pod względem innowacyjności. Początkowo była nas garstka i dzierżawiliśmy mały pokoik. Teraz zatrudniamy kilkadziesiąt osób i mamy własny budynek. W ciągu tych 23 lat powstały profesjonalne i znane na całym świecie pracownie sztucznego serca, biocybernetyki czy biorobotyki medycznej. Z początku mieliśmy cele bardziej przyziemne: chcieliśmy stworzyć biologiczną zastawkę serca, żeby można ją było stosować u dzieci. Drugim celem było wyprodukowanie sztucznej komory serca, którą można by stosować u polskich pacjentów.

WP: Dlaczego wam tak bardzo na tym zależało?

- Sztuczne komory były w tamtym czasie bardzo trudno dostępne. Sprowadzenie ich z zagranicy wymagało zgody NATO. Polski wojskowy samolot musiał wylądować na terenie Niemiec. Przetransportowanie takiej komory to była bardzo droga i skomplikowana operacja. Nie każdego było na to stać.

WP: Wtedy postanowiliście działać na własną rękę?

- Dokładnie. Ta niedostępność sprawiła, że prof. Zbigniew Religa postanowił stworzyć fundację, a później pracownie, które by się tym zajmowały. Denerwowało go, że urządzenia są dostępne na świecie, ale on nie może ich wykorzystywać przy leczeniu pacjentów. Na efekty naszej pracy nie trzeba było długo czekać. W 1996 r. zostały użyte pierwsze protezy, wtedy jeszcze w całości wykonywane ręcznie.

WP: Wiele się od tego czasu zmieniło. Obecnie dysponujecie dużo bardziej zaawansowanym technologicznie sprzętem. Produkcja jest w dużym stopniu zautomatyzowana. Nad czym aktualnie pracujecie?

- Jesteśmy bardzo blisko wprowadzenia na globalny rynek innowacyjnego produktu jakim jest rodzina protez Religa Heart. Jako pierwsza na rynek wejdzie Religa Heart EXT, proteza pozaustrojowa pulsacyjna, która obecnie jest w fazie przechodzenia ostatnich badań i testów. Eksperymenty kliniczne przeprowadzane są w Instytucie Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Aninie oraz Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Mamy nadzieję, że proces badań zakończy się w tym roku i w 2015 produkt będzie mógł być wprowadzony na rynek.

Następna w kolejce jest proteza Religa Heart PED, dedykowana dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Kardiochirurdzy ciągle nas pytają, kiedy będzie w końcu dostępna. Jest to dla nas sprawa priorytetowa ponieważ obecnie na świecie istnieje tylko jedna taka proteza - niemiecka Berlin Heart - która jest bardzo droga. Mało kogo na nią stać. Dlatego wszyscy zwracają się do nas. To świadczy o tym jak bardzo jest potrzebna.

WP: W związku z tym, ponawiam pytanie kardiochirurgów: kiedy Religa Heart PED będzie dostępna na rynku?

- Proteza obecnie jest w fazie testów na zwierzętach. Sama konstrukcja została już zakończona - o ile eksperymenty na zwierzętach, okażą się pomyślne i nie będzie potrzeby modyfikacji. Zakładamy, że Religa Heart PED wejdzie w fazę eksperymentu klinicznego w 2016 i będziemy mogli używać jej w leczeniu pierwszych dzieci.

WP: 26 czerwca 2013 r. miała miejsce pierwsza operacja wszczepienia protezy Religa Heart EXT, która zakończyła się sukcesem. Przeprowadził ją syn Waszego patrona – dr Grzegorz Religa. Jak wspomina Pan tamte chwile?

- Protezę wszczepiono 62-letniemu mężczyźnie ze skrajną niewydolnością serca. Operacja odbyła się pomyślnie. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, bo było to dla nas wyjątkowo ważne. Jeżeli mówimy o dr Grzegorzu Relidze to trzeba zaznaczyć, że nie tylko jako pierwszy wszczepił protezę Religa Heart EXT, ale również dokonał eksperymentalnej operacji na zwierzęciu z użyciem robota kardiochirurgicznego - ROB-IN-HEART. To wybitny specjalista.

WP: Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu jest jedyną tego rodzaju placówką w Polsce i drugą w Europie. To niezwykły prestiż, ale i odpowiedzialność.

- Właściwie - w takiej formie - jesteśmy jedyni na świecie. Mamy status prawny fundacji, która ze zgromadzonych środków utworzyła Instytut Protez Serca, certyfikowaną jednostkę naukową. To jedyny tego typu ośrodek naukowy na całym świecie, który nie jest ani komercyjny, ani budżetowy. To ewenement na skale światową. Nikt wcześniej na to nie wpadł. Nie mamy stałego finansowania ani dotacji.

WP: Skąd fundacja czerpie pieniądze na swoje działania?

- Na początku jedynym źródłem finansowania były wyłącznie datki darczyńców. Przez 23 lata wypracowaliśmy jednak pewną pozycję, dzięki której uzyskujemy różnorodne granty naukowe, zarówno w Polsce jak i zagranicą. Za każdym razem grant robimy w terminie, bez przekroczenia budżetu, a później dokładnie go rozliczamy. Jeżeli firma jest rzetelna i wiarygodna, to później z każdym kolejnym projektem pozyskiwanie środków przychodzi dużo łatwiej.

Drugie źródło finansowania to własna działalność gospodarcza. Przez własną działalność rozumiemy sprzedawanie komuś licencji na posługiwanie się naszym logo i hasłem reklamowym, np. że „fundacja rekomenduje”. Różne firmy dla budowania własnego wizerunku posługują się naszym logiem i skłonne są nam za to zapłacić.

Kolejnym źródłem są darowizny, bez których nie moglibyśmy prowadzić działalności na tak wysokim poziomie. Trzeba pamiętać, że to co robimy, nie może opierać się na pracy wolontariuszy. Zatrudniamy wybitnych specjalistów, lekarzy, konstruktorów i naukowców, którym trzeba przecież zapłacić. Produkty z których tworzymy nasze protezy muszą być również najwyższej jakości, co idzie w parze z ceną. Dlatego to wszystko jest tak profesjonalnie zorganizowane.

WP: Warto tutaj zaznaczyć, że na fundację każdy z nas może przeznaczyć 1% podatku. Gdzie szukać informacji na ten temat?

- 1 % podatku jest również bardzo istotnym wsparciem dla naszej fundacji. Zwłaszcza, że to bardzo wygodne dla obywateli, bo nic ich nie kosztuje. Pamiętajmy, że odpisujemy jeden procent podatku należnego państwu. Chciałbym zaznaczyć, że wszystkie pieniądze zebrane z 1% przeznaczamy na kontynuacje prac konstrukcyjnych związanych z protezą serca dla dzieci. Jest to akcja w stu procentach pro publico bono. Zachęcam więc do przekazania swojego procentu naszej fundacji. Informacje, jak to zrobić, można uzyskać naszej stronie internetowej www.frk.pl

Jan Stanisławski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)