Kwaśniewski wyznał, jak Rosjanie go wkręcili w rozmowę z Poroszenką
Aleksander Kwaśniewski w sobotę wygłosił wykład na KUL, w trakcie którego mówił m.in. o zagrożeniach związanych z AI i fake newsami. Opowiedział też, jak sam dał się wkręcić w rozmowę z Petro Poroszenką, która była oszustwem zorganizowanym przez Rosjan.
Aleksander Kwaśniewski w sobotę wygłosił wykład na Katolickim Uniwersytetem Lubelskim pt. "Świat wobec nowych wyzwań". Na wstępie były prezydent przyznał, że zaproszenie na KUL było dla niego zaskoczeniem.
- Ale to jest też przyjemność i zaszczyt. KUL w całej swojej historii zawsze był miejscem dialogu, otwartości, gdzie dyskutowano o różnych kwestiach i wielu wartościach, dlatego cieszę się, że tu jestem - stwierdził były prezydent.
Kwaśniewski zażartował też, że cieszy się, że nie był pytany przez księdza rektora o to, czy jest osobą wierzącą. - Co doceniam. Doskonale wie z kim ma do czynienia i kogo zaprosił - śmiał się.
Hołownia wyzywający od "dziadków"? Deepfake robią się coraz popularniejsze
Były prezydent podczas swojego wystąpienia skupił się na najważniejszych wyzwaniach współczesnego świata. Mówił m.in. o zagrożeniach związanych ze sztuczną inteligencją i fake newsami.
- Sztuczna inteligencja moim zdaniem dzisiaj w takim wymiarze czysto politycznym największe zagrożenie tworzy w niesamowitej możliwości budowania tych fake newsów, fake obrazów i tak dalej. I muszę wam powiedzieć, sam padłem ofiarą tego - wyznał Aleksander Kwaśniewski.
Opowiedział, jak ponad rok temu skontaktowano się z jego współpracownikami, aby umówić spotkanie z byłym prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką.
- Do mojego sekretariatu dzwonią i mówią, że dzwonią z sekretariatu byłego prezydenta Ukrainy Poroszenki, którego dobrze znałem i że on by chciał się na Zoomie ze mną porozumieć - relacjonował Kwaśniewski.
Uzgodniono parametry spotkania na Zoomie i spotkanie się rozpoczęło.
- Otwieram ten ekran, no widzę Poroszenkę, w tym takim uniformie polowym. Mówimy trochę po angielsku, trochę po rosyjsku. W końcu on mówi "pogadajmy w języku agresora", czyli rozmawialiśmy po rosyjsku - opowiadał Kwaśniewski.
Były prezydent przekonywał, że w trakcie rozmowy nie powiedział niczego, z czego miałby się później wycofywać. Dodał, że jego poglądy są ogólnie znane i nie zmienia ich na różną okazję.
- Co się okazało, to był zorganizowany fejk przez Rosjan, którzy później to wykorzystywali. Później Sikorskiego w ten sposób wplątano w tę samą rozmowę z Poroszenką. No z ręką na sercu na ekranie widziałem Poroszenkę, słyszałem Poroszenkę, to był jego głos. To jeżeli mnie można tak oszukać, no to co dopiero z wyborcami na świecie. Można wprowadzić w maliny łatwo i efekt może być taki, że jednego, którego chcemy zniszczyć, zniszczymy. A drugi, który nie ma nic do powiedzenia, mówi nam tak wspaniałe rzeczy, że jesteśmy gotowi się w nim zakochać - skwitował Aleksander Kwaśniewski.
Były prezydent nadmienił, że należy przeciwdziałać takiej manipulacji. - Musimy wspólnymi siłami - dziennikarze, politycy i ustawodawcy - się nad tym zastanowić - dodał.