Tak wkręcili Sikorskiego. MSZ ujawnia szczegóły ataku. Ekspert ocenia

Polski MSZ po raz pierwszy ujawnia szczegółowo, jak rosyjscy komicy wkręcili Radosława Sikorskiego. Rozmowa odbyła się przez ukraiński numer telefonu zidentyfikowany wcześniej jako należący do Petra Poroszenki. Wiceszef MSZ przekonuje, że wykorzystano technikę deep fake, ale równocześnie przyznaje, że nie ma pewności, czy komik nie był po prostu przebrany.

Radosław Sikorski
Radosław Sikorski
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Marcin Obara
Paweł Buczkowski

18.10.2024 | aktual.: 18.10.2024 17:43

We wrześniu rosyjscy pranksterzy, znani jako Wowan i Lexus, opublikowali w mediach społecznościowych rozmowę, którą mieli przeprowadzić z Radosławem Sikorskim wiosną tego roku. Rosjanie podszyli się pod byłego prezydenta Ukrainy Petro Poroszenkę, z którym Sikorski rozmawiał wcześniej wielokrotnie i zapewne dlatego połknął haczyk. Jak zresztą wielu innych polityków przed nim.

W trakcie rozmowy fałszywy Poroszenko próbował m.in. dowiedzieć się czegoś na temat osób, które uszkodziły gazociąg Nord Stream 2. - My w Polsce mamy do tego taki stosunek: ktokolwiek to zrobił - zrobił doskonale - miał odpowiedzieć Sikorski. Gdy zaś pranksterzy usiłowali uzyskać informacje o sprawcach, miał odpowiedzieć: - Mamy swoje podejrzenia. Ostatecznie czytamy gazety.

Od początku MSZ przekonywało, że Rosjanie prawdopodobnie użyli techniki deep fake, która polega na tworzeniu za pomocą sztucznej inteligencji nieprawdziwych filmów czy zdjęć z udziałem prawdziwych osób.

Teraz resort ujawnił szczegóły ataku.

"Minister Radosław Sikorski nie rozmawiał z Wowanem i Lexusem, ale wygenerowanym przez sztuczną inteligencję wizerunkiem byłego prezydenta Ukrainy, który odpowiadał w czasie rzeczywistym na pytania, posługując się głosem byłego prezydenta" - przekonuje wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski w odpowiedzi na interpelację posła PiS Pawła Jabłońskiego.

Jak zauważa ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Adam Haertle, wiceminister nie jest jednak w swojej odpowiedzi konsekwentny, bo już w następnym zdaniu stwierdza, że "rozmowa odbywała się w rozdzielczości Full HD – niepozwalającej w pełni ocenić, czy rozmówca jest przebranym komikiem, czy jest to deep fake, a raczej wysokiej klasy video fake".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Adam Haertle w ostatnim czasie dogłębnie przeanalizował działania Wowana i Lexusa. Wskazuje, że dotychczasowa praktyka działania rosyjskich komików polega raczej na wykorzystaniu dobrego makijażu i przebrania niż technologii deep fake.

- Nie ma na to żadnego dowodu. Nikt nie zrobił zdjęcia, nikt nie pokazał ani kawałka nagrania, w którym byłoby widać coś przypominającego deep fake. Wszystkie dotychczas utrwalone tego typu incydenty wskazują albo na makijaż, albo montaż wideo nagrania już istniejącego wcześniej. Może zaczęli stosować deep fake, ale nie mamy na to żadnego dowodu oprócz oświadczeń poszkodowanych - uważa Adama Haertle prowadzący portal Zaufana Trzecia Strona.

Wiceszef MSZ: rozmowa była prywatna

Władysław Teofil Bartoszewski informuje, że rozmowa Sikorskiego "nie miała charakteru oficjalnego i państwowego".

"Obecnie Petro Poroszenko nie sprawuje żadnej państwowej funkcji na Ukrainie. Minister Sikorski wielokrotnie rozmawiał z Petro Poroszenką, ostatnio spotkał się z nim podczas wizyty w Kijowie, wychodząc z założenia, że polska dyplomacja powinna mieć kontakty z władzami, ale również opozycją danego kraju" - tłumaczy.

Przy okazji Bartoszewski przyznaje, że Rosjanie podszyli się pod numer używany wcześniej przez Poroszenkę.

"Rozmowa, z racji jej charakteru, odbywała się przez prywatne łącze, bez udziału struktur MSZ – poprzez ukraiński numer telefonu zidentyfikowany poprzednio, poprzez wiarygodne osoby jako numer Petra Poroszenki" - informuje Władysław Teofil Bartoszewski.

Adam Haertle przyznaje, że faktycznie sfałszowanie czyjegoś numeru telefonicznego i podszycie się pod niego jest bardzo proste. Dodaje jednak, że w przypadku rosyjskich komików rozmowę często poprzedza jeszcze kontakt e-mailowy. Tak miało się stać w przypadku Andrzeja Dudy, którego Wowan i Lexus wkręcili dwa razy. Za drugim podszyli się pod Emmanuela Macrona, który miał zadzwonić do Dudy po tym, jak rakieta zabiła w Przewodowie dwóch Polaków.

To Cameron ostrzegł Sikorskiego

Jak dowiadujemy się z odpowiedzi MSZ, w "podobny sposób rozmowa została nagrana z politykami polskimi, ale także m.in. brytyjskimi i amerykańskimi". A o możliwości użycia techniki deep fake "minister Sikorski dowiedział się od brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Jamesa Camerona mniej więcej miesiąc po odbyciu rozmowy". David Cameron sam ujawnił fakt jej odbycia.

- W mojej ocenie bardzo trudno jest, szczególnie w trybie kontaktów prywatnych, zabezpieczyć się przed tego rodzaju atakami. Szczególnie gdy mamy do czynienia z profesjonalistami po drugiej stronie. Wowan i Lexus robią te rzeczy od 10 lat i prawdopodobnie są także sponsorowani, czy też blisko współpracują ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej, więc mają wiedzę, środki, zasoby i duży talent, żeby takie ataki przeprowadzać - komentuje Adam Haertle z Zaufanej Trzeciej Strony.

- Uniknąć tego typu rzeczy można, przenosząc wszystkie rozmowy na bardzo sztywne ramy formalne. Ale w świecie dyplomacji dobrze, że te kontakty prywatne też są, bo one są bardzo ważne. Podejrzewam, że minister już się nie da przyłapać kolejny raz, bo trzeba doświadczyć tego, żeby zobaczyć, jak łatwo jest się dać wkręcić - podkreśla Haertle.

Ekspert zwraca uwagę jeszcze na to, że rosyjskie media po ujawnieniu rozmowy zawzięcie starały się obśmiać szefa polskiego MSZ. - A to moim zdaniem bardzo dobrze świadczy o ministrze. Bardzo go nie lubią, więc dobrze wykonuje swoją robotę. To akurat jest pewnego rodzaju uznaniem dla jego zaangażowania w politykę międzynarodową - uważa Haertle.

Odnosząc się do treści rozmowy Sikorskiego z fałszywym Poroszenką, wiceminister Bartoszewski podkreślił, że "w trakcie rozmowy minister nie wypowiedział jakiegokolwiek poglądu, którego w innych przypadkach nie wypowiedziałby".

Podobną wpadkę, jak Radosław Sikorski, a wcześniej Andrzej Duda, zaliczyli także Bronisław Komorowski, J.K. Rowling, Justin Trudeau, Elton John, Giorgia Meloni, czy Angela Merkel.

- Zdarza się. Ale widać, że nie należy się wyśmiewać z innych, którym się to przytrafiło, bo można także samemu paść ofiarą - przestrzega Adam Haertle.

I przypomina komentarz Sikorskiego po tym jak Wowan i Lexus wkręcili Andrzeja Dudę. Polityk PO wytknął wtedy, że rozmówca Dudy wypowiadał się ewidentnie z akcentem rosyjskim, a nie francuskim. "Zastanawiam się, czy za taką recydywę powinien wywalić połowę kancelarii, czy sam siebie" - ironizował wówczas Sikorski na portalu X.

Po wpadce Radosława Sikorskiego w MSZ nikt pracy nie stracił.

"Z racji tego, iż rozmowa nie miała charakteru państwowego, w jej ustalaniu nie brały udziału struktury i kanały MSZ. Nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje służbowe" - przekazał Władysław Teofil Bartoszewski.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (309)