Religa: mojemu ojcu było obojętne, czy jest w PiS czy w PO
Mój ojciec był pod wrażeniem kardiochirurgii w USA. Jego marzeniem było przenieść jej model na grunt Polski. Gdy już mu się udało i uznał, że w kardiologii zrobił wszystko, co się dało, poszedł do polityki. Było mu obojętne, czy będzie naprawiać służbę zdrowia z PiS czy z PO - mówi dziennikowi "Polska" w 24. rocznicę pierwszego udanego przeszczepu serca w Polsce Grzegorz Religa, kardiochirurg, syn prof. Zbigniewa Religi.
- Mój ojciec nie był politykiem. Nie poszedł do polityki, by występować w TV i gadać głupoty. Chciał coś zrobić dla medycyny w Polsce i w pewnym momencie życia zrozumiał, że jedyną drogą jest wejście do polityki, że nie da się tego załatwić z sali operacyjnej. Można to nazwać poświęceniem, bo myślę, że zdecydowanie wolałby jeździć na ryby, niż chodzić do sejmu. On nie musiał robić kariery, bo zrobił ją wcześniej - mówi Grzegorz Religa.
Jak wspomina kardiochirurg, gdy jego ojciec znalazł się na politycznym świeczniku, wiedział, że media zaczną grzebać w jego przeszłości. Łapówek i układów nie mogli mu wyciągnąć, więc o alkoholizmie opowiedział sam, by uprzedzić fakty. To nie było przyjemne - mówi Religa. Jednak dodaje, że sam tego problemu w pracy z ojcem nie widział.
Grzegorz Religa zapytany, co on sam, mając tak wybitnego ojca chciałby osiągnąć jako kardiochirurg, odpowiada: - Przeszczepy są najlepszą metodą leczenia skrajnej niewydolności serca, ale jest ona ograniczona do iluś tam przypadków. Jeśli uda nam się stworzyć naprawdę dobre sztuczne serce, to będziemy mieli na półce sto, tysiąc, milion serc. I tylu uratowanych ludzi. To jest mój cel.