Gigantyczny sukces polskich lekarzy
Przełomowe operacje i zabiegi...
Gigantyczny sukces polskich lekarzy
Gigantyczny sukces wrocławskich lekarzy, współpracujących ze specjalistami z Londynu i dwoma brytyjskimi fundacjami. Dzięki nowatorskiej operacji sparaliżowany od pasa w dół mężczyzna odzyskał czucie w nogach, a nawet z pomocą chodzika może zrobić samodzielnie kilka kroków.
- Udało się opracować oryginalną, bezpieczną metodę leczenia chorych z przerwanym rdzeniem kręgowym - powiedział profesor Włodzimierz Jarmundowicz z Katedry i Kliniki Neurochirurgii Akademii Medycznej we Wrocławiu. Efekty badań wrocławskich neurochirurgów dają nadzieje chorym skazanym na wózek inwalidzki.
Prace rozpoczęto w 2002 r., uczestniczył w nich cały zespół specjalistów. Długo trwała faza eksperymentalna z udziałem zwierząt. Operacji dokonał w 2012 r. doktor Paweł Tabakow z wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego na całkowicie sparaliżowanym od pasa w dół, Dariuszu Fidyce.
Po dwóch latach od przeszczepu komórek nerwowych uzyskanych z ośrodka węchowego w mózgu, pacjent odzyskuje czucie w nogach i stawia pierwsze kroki.
- W miejscu uszkodzenia rdzenia kręgowego usunięto bliznę, przeszczepiono w miejsce ubytku nerwy obwodowe. Dobry wynik leczenia, to także zasługa odpowiedniej rehabilitacji - poinformował Jarmundowicz.
Badania były prowadzone przy udziale naukowców z Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu oraz badaczy z Wielkiej Brytanii.
(js)
Przełom w polskiej medycynie
Jak ujawnił w Polsat News Jarmundowicz, w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu nowatorskiej terapii z udziałem glejowych komórek węchowych poddano już czterech pacjentów.
W przypadku ostatniego pacjenta, u którego zastosowano glejowe komórki węchowe, zabieg nieco się różnił od poprzednich.
- Ta innowacyjność w tej operacji polegała na tym, że po raz pierwszy w ogóle w historii, po raz pierwszy na świecie u człowieka zastosowane zostały glejowe komórki węchowe, które zostały pobrane z opuszki węchowej. Opuszka węchowa to jest część centralnego układu nerwowego znajdująca się w jamie czaszki - powiedział w Polsat News prof. Jarmundowicz, szef Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Na zdjęciu neurochirurg dr n. med. Paweł Tabakow podczas konferencji prasowej na temat postępów po nowatorskiej operacji, w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
Pierwszy taki zabieg w Polsce. Nowa metoda wszczepiania zastawek serca
Również w tym miesiącu lekarze z warszawskiego Instytutu Kardiologii wszczepili pacjentowi dwie zastawki serca zupełnie nową metodą. Po raz pierwszy przeprowadzono zabieg przez koniuszek serca. Małe nacięcia, mała ingerencja i duża nadzieja na szybki powrót do zdrowia.
- Wszczepiliśmy po raz pierwszy w Polsce, a chyba też według moich informacji na świecie, w czasie jednej sesji, przezcewnikowo, dwie zastawki - aortalną i mitralną - w naturalne zastawki, które zwyrodniały - mówił "Faktom" TVN prof. Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej Instytutu Kardiologii w Aninie.
Zastawki lekarze wszczepili choremu przez koniuszek serca, wprost do lewej komory serca. Do tej pory takie zastawki można było wszczepiać przez otwartą klatkę piersiową lub przez tętnicę udową. W przypadku Artura Działdowskiego starych metod nie można było zastosować. Pacjent zgodził się więc na nowatorską operację.
Zastawki odpowiadają za prawidłowy przepływ krwi w poszczególnych częściach serca. W Polsce każdego roku wykonuje się ok. 5 tys. operacji wad nabytych zastawek.
Na zdjęciu prof. dr hab. medycyny, kardiolog, pionier kardiologii inwazyjnej w Polsce, krajowy korespondent Polskiej Akademii Nauk, dyrektor Instytutu Kardiologii w Aninie, Witold Rużyłło.
Drugi udany całkowity przeszczep twarzy
Pod koniec lutego szpital w Gliwicach opuściła 26-letnia pacjentka, która w grudniu 2013 r. została poddana operacji drugiego całkowitego przeszczepu twarzy, którą przeprowadził zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego.
Kobieta od dzieciństwa cierpiała na nerwiakowłókniakowatość - łagodny nowotwór o podłożu genetycznym, który rozrastając się może jednak zagrażać życiu i jest uznawany za jedno z głównych wskazań do przeprowadzenia przeszczepu twarzy.
Pierwszy na świecie przeszczep twarzy dla ratowania życia
W maju 2013 r. polscy lekarze przeprowadzili pierwszy w naszym kraju przeszczep twarzy i jednocześnie pierwszy taki zabieg na świecie ze wskazań życiowych. Pionierska operacja, którą przeprowadził w gliwickim Centrum Onkologii zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego została uznana za najlepszy na świecie zabieg rekonstrukcyjny 2013 r. podczas dorocznego zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej na Hawajach. - Jestem bardzo mile zaskoczony wyróżnieniem i reakcją na ten zabieg lekarzy z całego świata. Było to komentowane jako sukces polskiej medycyny - komentował prof. Maciejewski.
Lekarze przeszczepili twarz 33-letniemu Grzegorzowi Galasińskiemu, który doznał rozległego urazu podczas pracy - maszyna do cięcia kostki brukowej amputowała mu większą część twarzy. Jego obrażenia były tak duże, że w dłuższej perspektywie nie miałby szans na przeżycie, a próba replantacji odciętej części twarzy, która dotarła do szpitala kilka godzin po wypadku, zakończyła się niepowodzeniem.
Dawcą został młody mężczyzna z Podlasia, u którego lekarze stwierdzili śmierć pnia mózgu. Operacja trwała prawie 27 godzin.
Pionierska operacja w Polsce - wszczepili implanty żuchwy "na miarę"
Pod koniec lipca chirurdzy ze szpitala miejskiego w Olsztynie przeprowadzili operację wszczepienia indywidualnego, wykonanego "na miarę" implantu stawu skroniowo-żuchwowego u 30-letniej pacjentki. Kobieta urodziła się z jednostronnym niedorozwojem twarzoczaszki - miała lewostronny niedorozwój żuchwy, brakowało gałęzi stawowej, stawu skroniowo-żuchwowego, mięśni i więzadeł, które utrzymują w symetrii dolną część twarzy.
- Ponieważ żuchwa nie miała po jednej stronie podparcia, była cofnięta, przez co twarz była zeszpecona i dla pacjentki był to ogromny problem psychologiczny, z którym musiała się borykać w życiu codziennym - podkreślała dr Anna Bromirska-Małyszko (na zdjęciu), która przeprowadziła operację rekonstrukcji.
Przygotowania do operacji trwały rok. Bromirska-Małyszko planując zabieg wykorzystała nowoczesne techniki informatyczne. Najpierw dzięki danym z tomografii komputerowej, wykonała trójwymiarowy model kości twarzy, tzw. siatkę poligonową. Posłużyła ona do zaprojektowania precyzyjnie dopasowanego do kości implantu. Tytanowy implant składa się z gałęzi stawowej z płytą, która będzie przytwierdzona do kości żuchwy pacjentki. Staw gałęzi żuchwy będzie z drugiej strony umieszczony w panewce, wykonanej ze sztucznego tworzywa. Dzięki temu możliwe będzie poruszanie żuchwą.
Jak wyjaśniła Bromirska-Małyszko, na świecie wykonuje się indywidualne implanty. Taki implant "na miarę" ma taką przewagę nad standardowymi, produkowanym na dużą skalę, iż jest ściśle dopasowany do potrzeb pacjenta. - Indywidualny implant pozwala na dokładne dopasowanie go do sąsiadujących kości. Gdybyśmy wszczepiali standardowy implant, to trzeba by było dopiłowywać kości i nigdy nie uzyska się ścisłego przylegania - oceniła.
Skomplikowana operacja wszczepienia implantów stawów skroniowo-żuchwowych
W sierpniu 2012 r. chirurdzy z Olsztyna przeprowadzili już skomplikowaną operację wszczepienia implantów stawów skroniowo-żuchwowych u 19-letniego pacjenta.
To była kolejna operacja tego typu przeprowadzana przez olsztyńskich specjalistów. 19-letni Dawid przyjechał do Olsztyna z Częstochowy. W dzieciństwie przeszedł sepsę, której następstwem była obustronna ankyloza, czyli unieruchomienie stawów skroniowo-żuchwowych. Chłopak prawie nie ruszał żuchwą, nie mógł normalnie jeść, bo nie gryzł pokarmów, miał problemy z oddychaniem i niewyraźnie mówił.
Pierwszą pacjentką, w październiku 2011 r., była 23-letnia Justyna spod Bartoszyc, która od dzieciństwa, wskutek urazu okołoporodowego, miała nieruchomą żuchwę. Miała problemy z podstawowymi czynnościami życiowymi, takimi jak mówienie czy jedzenie. Przeszła sześć operacji, w tym dwie w Stanach Zjednoczonych, ale nie przyniosły one spodziewanych rezultatów. W olsztyńskim szpitalu w 2011 r. wszczepiono jej implanty.
Drugą pacjentką, wiosną 2012 r., była 19-letnia Natalia z Łomży. W dzieciństwie chorowała na sepsę, oprócz braku stawów skroniowo-żuchwowych miała asymetryczną twarz z powodu przemieszczonej o 3 cm w bok żuchwy. Przed operacją praktycznie nie otwierała ust. Wielu polskich specjalistów odmówiło jej operacji rekonstrukcji twarzy; pomoc znalazła w Olsztynie.
Na zdjęciu z 2011 r. Anna Bromirska-Małyszko z zespołem, podczas operacji.
Pionierska operacja na sercu w Górnośląskim Centrum Medycznym
Także w lipcu tego roku zespół lekarzy z oddziału kardiochirurgii Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach przeprowadził pionierski zabieg. Operacja polegała na wszczepieniu specjalnego implantu, bez rozcinania mięśnia sercowego u chorego z niewydolnością serca i towarzyszącą jej wadą zastawki mitralnej.
Zbudowany z silikonu medycznego implant BACE jest zakładany podczas operacji na bijącym sercu i umieszczany wokół podstawy serca, co eliminuje lub znacząco redukuje funkcjonalną niedomykalność zastawki mitralnej (gdy zastawka dwudzielna działa dwukierunkowo, w zdrowym organizmie działa jednokierunkowo, przepuszczając krew z przedsionka do komory - przyp.red.).
Silikonowy implant jest dużą szansa dla pacjentów z wtórną niedomykalnością zastawki mitralnej. Szczególnie dla pacjentów z innymi obciążeniami, u których taką, mniej urazową metodą można uzyskać skuteczny efekt uszczelnienia zastawki. Jest także alternatywą dla operacji na otwartym sercu, podczas której stosuje się krążenie pozaustrojowe i celowo zatrzymuje pracę serca.
Nowa metoda nie tylko skraca czas przeprowadzenia zabiegu, ale także okres rekonwalescencji.
Pionierską operację przeprowadził zespół w składzie: prof. Marek Deja, prof. Marek Jasiński, dr Marcin Malinowski i dr Magdalena Mizia (na zdjęciu od lewej: prof. Marek Jasiński, dr Wojciech Kruczak i prof. Marek Deja, podczas konferencji prasowej na temat pionierskiego zabiegu, w szpitalu w Katowicach).
Unikatowa operacja rekonstrukcji krtani
W sierpniu 2013 r. poznańscy chirurdzy pod kierunkiem prof. Witolda Szyftera przeprowadzili unikatową na świecie operację rekonstrukcji krtani przy użyciu okostnej pobranej z uda pacjenta wraz fragmentem kości. Pomagali im w tym specjaliści austriaccy.
Operowano 48-letniego biznesmena cierpiącego na chrzęstniaka krtani - rzadko występujący łagodny nowotwór tkanki chrzęstnej. Zajmowały się tym dwa zespoły chirurgów. Jeden najpierw usunął guza, a drugi pobrał z okolicy uda fragment tkanek niezbędnych do odtworzenia krtani. Podczas pobierania płatu okostnej wraz z kawałkiem kości udowej i naczyniami krwionośnymi lekarze posłużyli się wcześniej przygotowanym modelem fragmentu tych tkanek potrzebnych do rekonstrukcji krtani.
W 2012 r. prof. Szyfter wraz z dr. Jackiem Banaszewskim i prof. Małgorzatą Wierzbicką operował 54-letnią kobietę, u której doszło do zniszczenia krtani po długotrwałej intubacji (po wypadku drogowym była nieprzytomna i trzeba było ją podłączyć do respiratora).
Do odtworzenia krtani pacjentki wykorzystano płat pobrany z jej łopatki, zawierający fragment kości i tkanek miękkich wraz z szypułą naczyniową o powierzchni 4 na 4 cm. Krtań wyściełano jeszcze błoną śluzową pobraną z policzka, że mogła oddychać. 54-letnia pacjentka była operowana przez osiem godzin, inny pacjent, któremu pobrano płat tkanek z uda, znajdował się na stole operacyjnym aż 14 godzin. Najnowsza operacja przeprowadzona w czwartek też była krótsza - trwała ok. ośmiu godzin.
Ogromny sukces polskich lekarzy w walce z rakiem
Pierwszą w Polsce rekonstrukcję połowy krtani u chorego na nowotwór tego narządu przeprowadzili z sukcesem chirurdzy z Centrum Onkologii - Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach w marcu 2011 r. Operacja usunięcia nowotworu i odtworzenia połowy krtani pozwoliła pochodzącemu z Turzy Śląskiej mężczyźnie normalnie mówić i oddychać. Wcześniej chorzy w jego sytuacji byli skazani na oddychanie do końca życia przez rurkę tracheostomijną i nie mogli mówić, lub używali do tego celu specjalnego aparatu, tzw. sztucznej krtani.
Podczas dziewięciogodzinnej operacji lekarze najpierw usunęli nowotwór wraz z prawą częścią krtani i przyległymi węzłami chłonnymi. Potem odtworzyli ten organ z własnych tkanek pacjenta, pobranych i spreparowanych w czasie tej samej operacji - chrząstki żebra, płata powięzi ze skroni oraz śluzówki policzka.
Pionierski także w skali Europy zabieg przeprowadził zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego - jedynego Polaka, należącego do Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej.
Liczący ponad 60 lat pacjent cierpiał na nowotwór w średnim stopniu zaawansowania i był w ogólnie dobrym stanie, dzięki czemu został zakwalifikowany do długiego zabiegu. Chrząstka z jego żebra stanowiła rodzaj stelaża, który otoczono płatem powięzi z naczyniami krwionośnymi, pobranym spod skóry w rejonie skroni. Naczynia te zostały połączone przy użyciu mikroskopu ze znajdującymi się w szyi. Ta powięź po pewnym czasie spowoduje dzięki własnemu ukrwieniu przerośnięcie chrząstki żebrowej naczyniami, tworząc z niej żywy i stały element. Ostatnia część niezbędna do rekonstrukcji to pobrana z jamy ustnej śluzówka policzka, która od środka całego kompleksu tworzy wewnętrzną powierzchnię nowej krtani.
Na zdjęciu: podczas pionierskiej operacji prof. Adam Maciejewski preparuje fragment tkanki, pobranej z żebra na kształt wyciętego kawałka krtani.
Legenda polskiej kardiologii
5 listopada 1985 r. pierwszy udany przeszczep serca w Polsce wykonał ówczesny kierownik zabrzańskiego Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii Zbigniew Religa, wtedy docent. Choć sam przeszczep był udany, 62-letni pacjent zmarł dwa miesiące później na sepsę. Od czasu pionierskiej operacji transplantacja serca stała się rutynowa, a polska kardiochirurgia uchodzi dziś za jedną z najbardziej rozwiniętych dziedzin medycyny. Nie brakuje lekarzy potrafiących przeprowadzić taką operację, niestety, jednym z najpoważniejszych problemów transplantologii w naszym kraju jest brak dawców. Utworzona z inicjatywy Zbigniewa Religi Pracownia Sztucznego Serca Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu podjęła prace nad wykorzystaniem wszczepialnych urządzeń wspomagających pracę serca oraz nad wyprodukowaniem polskiego "sztucznego" serca. Pierwszy tego rodzaju zabieg Religa przeprowadził ćwierć wieku temu - aparat sprowadzono wówczas z Niemiec. W tym czasie w kierowanej przez niego Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii trwały już prace nad
pompą polskiej produkcji POLVAD. Zaczęto ją wszczepiać kilka lat później.
W lipcu 2013 r. sukcesem zakończył się zabieg wszczepienia najnowocześniejszej wersji polskich protez pulsacyjnych - protezy Religa Heart EXT. Kierował nim syn słynnego kardiochirurga dr Grzegorz Religa. Dzięki temu 62-letni pacjent ze skrajną niewydolnością serca doczekał na przeszczep serca od dawcy. Tym samym Polska dołączyła do bardzo wąskiego kręgu państw dysponujących własnym sztucznym sercem.
Pierwsza w Polsce, eksperymentalna operacja wszczepienia nowatorskiej protezy serca odbyła się w Instytucie Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie-Aninie. Proteza Religa Heart EXT jest jednym z efektów rządowego programu "Polskie Sztuczne Serce", a zarazem przykładem rodzimego, nowatorskiego rozwiązania naukowo-technicznego o charakterze interdyscyplinarnym. Docelowo proteza Religa Heart EXT ma zastąpić protezę POLVAD, jako jej zmodernizowana, znacznie ulepszona wersja. Zbudowana jest z najnowocześniejszych na świecie biomateriałów, o najwyższej biozgodności i wytrzymałości, pozwalających na wydłużenie czasu jej pracy nawet do trzech lat.
Sukcesy w przeszczepach płuc
Uczniem prof. Religi jest prof. Marian Zembała, który asystował przy pierwszych operacjach transplantacji serca w Polsce oraz zabiegu wszczepienia sztucznego serca człowiekowi. W roku 1990 r. zajął się programem transplantacji serca, serca i płuc - od 1993 r. jest dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, które jest w Polsce liderem transplantacji narządów klatki piersiowej w Polsce, zarówno serca, jak i płuc.
Historia udanych przeszczepów płuc w Polsce zaczyna się w 2001 r., kiedy prof. Marian Zembala wykonał w Zabrzu pierwszy udany przeszczep serca i płuc jednocześnie. Pacjentem był 34-letni Marek Breguła z Tarnowskich Gór z pozawałowym uszkodzeniem serca i nieodwracalnym nadciśnieniem płucnym. - Przede mną podobne zabiegi nie udawały się, ale uwierzyłem, że będzie dobrze. I tak się stało - wspominał prof. Zembała. Dwa lata później w Zabrzu dokonano pierwszego pomyślnego przeszczepu pojedynczego płuca. Transplantacja płuc należy do najtrudniejszych, jednak mimo ryzyka liczba przeszczepów płuc nie spada, bo dla ciężko chorych nie ma innych opcji terapeutycznych, jak w przypadku serca - kiedy można np. wydłużyć leczenie farmakologiczne.
W 2011 r. po raz pierwszy w naszym kraju, także w Zabrzu, wykonano przeszczep płuc u młodego 30-letniego chorego ze skrajnie ciężką niewydolnością oddechową w przebiegu genetycznie nabytej choroby - mukowiscydozy. Operację wykonał wychowanek prof. Mariana Zembali, dr n. med. Jacek Wojarski, od 2005 r. odpowiedzialny w Śląskim Centrum Chorób Serca za prowadzenie programu przeszczepów płuc. Dwa lata później przeszczep dwóch płuc u pacjenta chorego na mukowiscydozę przeprowadzono w klinice Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Pacjentem był pochodzący z małej miejscowości na południu Polski 23-latek.
Na zdjęciu: prof. Marian Zembala i Marek Breguła, pacjent, któremu lekarze z Zabrza jednocześnie przeszczepili serce i płuca.
Pierwszy na świecie udany przeszczep wysp trzustkowych pod śluzówkę żołądka z użyciem endoskopu
Spełniają się marzenia diabetyków. Zespół z Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus w Warszawie wykonał w marcu 2013 r. z sukcesem rewolucyjną w transplantologii operację autogenicznego przeszczepienia wysp trzustkowych pod śluzówkę żołądka.
Lekarze najpierw usunęli trzustkę pacjentowi cierpiącemu z powodu przewlekłego zapalenia tego narządu. Następnie wyizolowali wyspy trzustkowe, odpowiednio je przygotowali, aby kolejno wszczepić je pod śluzówkę żołądka metodą endoskopii. Nowatorska metoda ta jest bardzo obiecująca, zwłaszcza wśród chorych już po uprzedniej transplantacji trzustki, w złym stanie ogólnym lub przeciwwskazaniami anestezjologicznymi. Poza tym ryzyko w porównaniu z przeszczepem całego narządu wydaje się być niższe
Pierwszy udany przeszczep trzustki w Polsce wykonał profesor Jacek Szmidt wraz z zespołem w 1988 r. w Warszawie. 10 lat później w Katedrze i Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Uniwersytetu Medycznego w Szpitalu Dzieciątka Jezus doszło do pierwszego w Polsce przeszczepienia wysp trzustkowych pobranych od osoby zmarłej. Na zdjęciu: prof. Piotr Fiedor, dr. Michał Wszoła, doc. Artur Kwiatkowski, operowana pacjentka z przeszczepem Iwona Błaszczyk oraz pacjent z autoprzeszczepem Grzegorz Ejsymont.
Rewolucyjna operacja: wyleczono agresję
W marcu 2013 r. pierwszą w Polsce operację, polegającą na zablokowaniu obszarów mózgu odpowiedzialnych za zachowania agresywne przeprowadził u 26-letniej kobiety prof. Marek Harat (na zdjęciu) w Klinice Neurochirurgii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego Bydgoszczy.
Poddana zabiegowi 26-letnia pacjentka zachowywała się agresywnie zarówno wobec siebie, powodując uszkodzenie własnego ciała, jak też wobec otoczenia. Zachowania te nie ustępowały pomimo przyjmowania w ciągu dziesięciu lat różnych kombinacji leków. Kobieta wymagała ciągłego nadzoru.
Operacja przeprowadzona przez prof. Marka Harata polegała na zaimplantowaniu elektrod do tylno-przyśrodkowej części podwzgórza i zablokowaniu tych obszarów mózgu, które odpowiadają za przejawianie zachowań agresywnych. Prośbę o przeprowadzenie zabiegu podpisała sama pacjentka (nie jest ubezwłasnowolniona) oraz jej rodzice. Zgodę musiała wyrazić także Komisja Bioetyczna przy Wojskowej Izbie Lekarskiej.
Jak wyjaśnił prof. Harat, zabiegi nazywane "głęboką stymulacją mózgu" (DBS) wbrew pozorom nie pobudzają, a blokują działanie struktur mózgu, do których wprowadzono elektrody. Dlatego można w ten sposób leczyć na przykład patologiczny ból. W Polsce takie stymulatory stosowane są od ponad 10 lat. Początkowo leczono chorobę Parkinsona, później także dystonię czy mózgowe porażenie dziecięce. W ostatnich latach zaczęto tak leczyć zespół obsesyjno-kompulsywny. W 2012 r. prof. Harat przeprowadził pierwszy w Polsce zabieg głębokiej stymulacji mózgu z powodu patologicznej otyłości u 19-letniej wówczas Marty.
Przełom w medycynie. Nowy implant słuchowy
To prawdziwy przełom w medycynie, tym razem w Polsce. Pierwszą w Europie Środkowo-Wschodniej operację wszczepienia nowego typu implantu słuchowego przeprowadzono w Centrum Słuchu w Kajetanach pod Warszawą. Zabiegiem kierował szef ośrodka prof. Henryk Skarżyński.
Implant nowej generacji może być stosowany u pacjentów, u których naturalna droga przekazywania dźwięku do ucha wewnętrznego jest zablokowana. Jedyną dla nich szansą na odzyskanie słuchu jest system oparty na technice przewodnictwa kostnego. Polega on na tym, że kości czaszki są stymulowane drganiami mechanicznymi. Drgania kierowane są bezpośrednio do ucha wewnętrznego, gdzie następuje ich przetwarzanie, podobnie jak w przypadku normalnie docierających dźwięków (pomijany jest odcinek między uchem zewnętrznym a środkowym).
Nowy implant zajmuje mniej miejsca w kości skroniowej, dzięki czemu można go stosować u osób z różnymi wadami rozwojowymi, np. z cienką powierzchnią czaszki. Zapewnia również lepszy efekt kosmetyczny.
Prof. Skarżyński powiedział, że nowy implant jest kolejnym krokiem do zastosowania całkowicie już wszczepialnych implantów słuchowych. W takich aparatach nie będzie wystawał za uchem mały procesor mowy ani mikrofon, który odbiera dźwięki. Wszystkie elementy będą schowane. Prof. Skarżyński uważa, że nowe całkowicie wszczepialne implanty pojawią się już niedługo.
Ewenement na skalę światową - przeszczep obu rąk
W kwietniu 2006 r. w szpitalu w Trzebnicy zespół transplantologów pod kierownictwem prof. Jerzego Jabłeckiego wykonał pierwszy w Polsce przeszczep ręki. Wtedy uważany za eksperymentalny zabieg trwał ponad 10 godzin. 34-letni Leszek Opoka z Radomia na nową rękę czekał 14 lat, od czasu, kiedy podczas pracy maszyna stolarska obcięła mu własną prawie do łokcia. Dawcą ręki był mężczyzna z Wrocławia, który zginął w wypadku.
Kamieniem milowym polskiej transplantologii był także kolejny sukces specjalistów replantacji i transplantacji ze Szpitala im. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, którym w 2010 r. udało się przeszczepić pacjentowi obie kończyny. Żołnierz GROM-u stracił je ratując życie innego wojskowego. To był ewenement na skalę światową - mikrochirurdzy z Trzebnicy to jeden z ośmiu zespołów na świecie, którzy dokonują takich zabiegów. Przeszczep obu rąk zdarza się niezwykle rzadko, a w tym wypadku dotyczył jeszcze żołnierza, który ucierpiał ratując życie kolegi. Wojskowy został okaleczony gdy kilka lat temu brał udział w niebezpiecznych ćwiczeniach. Gdy zauważył, że niedoświadczony komandos źle trzyma ładunek wybuchowy, wyrwał mu go z rąk, ale niestety nie zdążył już wypuścić go z dłoni. Eksplozja urwała mu ręce.
Co roku w Polsce u dzieci przeprowadzanych jest ok. 40 przeszczepów wątroby
Przeszczepy wątroby w Polsce wykonywane są od 1987 r. Pierwszą taką operację przeprowadził prof. Stanisław Zieliński z ówczesnej Kliniki Akademii Medycznej w Szczecinie. Niestety ta próba zakończyła się niepowodzeniem - pacjent żył po niej tylko osiem dni. Dopiero w marcu 1990 r. w Centrum Zdrowia Dziecka przeprowadzono pierwszy udany przeszczep tego organu. W 1999 r. w Centrum Zdrowia Dziecka przeprowadzono pierwszą w Polsce operację rodzinnego przeszczepu wątroby. Fragment wątroby 32-letniego mężczyzny wszczepiono jego czteroletniej córeczce.
W 2001 r. doszło do pierwszego przeszczepienia wątroby i nerki, a rok później - do pierwszego przeszczepienia wątroby i jelita - do chwili obecnej to jedyna taka operacja w Polsce. Wszystkie te przełomowe zabiegi wykonały zespoły pod kierownictwem prof. dr hab. med. Piotra Kalicińskiego, który kieruje Kliniką Chirurgii Dziecięcej i Transplantacji Narządów Instytut Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka i jest krajowym konsultantem ds. chirurgii dziecięcej. Obecnie co roku w Polsce u dzieci przeprowadzanych jest ok. 40 przeszczepów wątroby, w tym kilkanaście od żywych, spokrewnionych dawców.
Na zdjęciu: czteroletnia Ola po operacji przeszczepienia wątroby.
Na podstawie: PAP, IAR, TVN, rynekzdrowia.pl, MEDtube, tvp.info.
(js)