14 maja w Turcji odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne. W ich wyniku władze w kraju po dwóch dekadach może stracić Recep Tayyip Erdogan i jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju, dlatego media okrzyknęły głosowanie "wyborami stulecia". Największe zagrożenie dla Erdogana w wyborach prezydenckich może stanowić Kemal Kilicdaroglu, lider Republikańskiej Partii Ludowej (CHP). Ma on poparcie szerszej koalicji ugrupowań niechętnych obecnemu tureckiemu przywódcy. Adam Balcer, ekspert z Kolegium Europy Wschodniej, przestrzegał w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski, że turecka opozycja może mieć "pod górkę", gdyż "wybory na pewno nie będą uczciwe". - Turcja jest uznawana przez organizacje międzynarodowe za reżim hybrydowy, tzw. wyborczy autorytaryzm. To oczywiście nie jest Rosja, ale też nie jest demokracja liberalna. Władza dominuje, jeśli chodzi o media publiczne i prywatne, a także kontroluje kluczowe instytucje, w tym sądownictwo. Pytanie, czy te wybory będą wolne, czyli czy nie dojdzie do jakichś prób ich fałszowania albo do ogłoszenia przez komisję wyborczą, że doszło do jakichś nieprawidłowości i trzeba je powtórzyć - wskazywał ekspert. Balcer zaznaczył, że w sytuacji, gdyby Erdogan wykonał ten ostatni krok - tzn. na przykład nakazał powtórzenie wyborów, bo nie spodoba mu się ich wynik - to jego władza zacznie się chwiać. W tej sytuacji w AKP może pojawić się wielu "Brutusów", którzy "wbiją mu nóż plecy" w porozumieniu z opozycją. - W najgorszym scenariuszu po wyborach ludzie mogą wyjść na ulicę. W trakcie rozruchów może polać się krew, ponieważ wielu ludzi ma broń, a polityka jest traktowana niezwykle emocjonalnie. Poza tym Erdogan może też wysyłać przeciwko protestującym policję i wojsko. Pytanie tylko, ile taki zamordyzm może wytrzymać w kraju, który nie jest Rosją, a opozycja kontroluje największe miasta jak Stambuł czy Ankara - mówił Balcer. Według ostatnich badań opinii publicznej przeprowadzonych na początku maja, Kemal Kilicdaroglu i koalicja partii opozycyjnych mieli przewagę nad Erdoganem i jego obozem. W ostatnim sondażu prezydenckim na obecnego przywódcę chciało głosować około 44 proc. respondentów, a na jego oponenta około 50 proc. W sondażu parlamentarnym blok opozycyjny miał niespełna 2 punkty procentowe przewagi nad obozem AKP (odpowiednio 47,4 proc. i 45,6 proc.). Balcer wskazał, że mimo badań wynik wyborów jest trudny do przewidzenia ze względu na szereg czynników.