strajk(strona 3/43)

We wtorek w Lublanie doszło do protestów. Tysiące osób pojawiło się na ulicach stolicy Słowenii, aby okazać swój sprzeciw wobec wprowadzenia obostrzeń oraz polityki zdrowotnej tamtejszego rządu. Doszło do starć z policją.

Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wtorkowych rozmowach wiceministra Piotr Brombera ze strajkującymi medykami. "Zaproponowaliśmy wzrost wynagrodzeń w 2022 r. na poziomie 70 proc. przyrostu nakładów na ochronę zdrowia" - przekazano w komunikacie. Na tym, zdaniem resortu, propozycje się nie kończą. Jednak do porozumienia nie doszło.

Zakończyło się wtorkowe spotkanie medyków z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia. Nie doszło do porozumienia między dwoma stronami. Kolejne spotkanie zaplanowano na czwartek. - Uprzedzaliśmy MZ, że będzie niezadowolenie. Co mamy teraz powiedzieć? "A nie mówiliśmy" - przekazała Krystyna Ptok, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Protest medyków może zostać zaostrzony. Przypomnijmy, że strajkujący żądają spotkania z premierem, do którego nadal nie doszło. Niektórzy pracownicy służby zdrowia mają deklarować, że nie przyjdą do pracy.

Waldemar Kraska przekazał, że Ministerstwo Zdrowia "wychodzi naprzeciw oczekiwaniom" ratowników. We wtorek grupie zawodowej zostaną przedstawione propozycje, które mają "złagodzić strajki". Wiceminister dodał również, że rząd nie rozważa aktualnie opcji wprowadzenia lockdownu.

Premier Mateusz Morawiecki nie spotka się z protestującymi medykami do czasu, kiedy ich postulaty nie będą "urealnione". "Postulaty przedstawione przez medyków są nierealne, to próba nacisku politycznego" - przekazało źródło PAP z otoczenia rządu.

- Żadnego zaproszenia na rozmowy ze strony rządu i Pałacu Prezydenckiego nie otrzymaliśmy - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik Polskiej Rady Ratowników Medycznych Ireneusz Szafraniec. Nasz rozmówca nie ukrywa zdziwienia słowami prezydenckiej minister Bogny Janke, która w weekend - w jednej z audycji radiowych - zaprosiła ratowników na rozmowy.

O wysłanie na zastępstwo wyszkolonych żołnierzy, którzy będą w stanie przejąć obowiązki medyków nieobecnych w pracy z powodu protestu, zwrócił się do Ministerstwa Obrony Narodowej wojewoda mazowiecki. Mundurowi mają wsiąść do 40 pojazdów pogotowia na Mazowszu. W tylu w ostatnich dniach nie było skompletowanego zespołu ratowniczego.

Adam Niedzielski odniósł się do wywiadu z Krystyną Ptok, działaczką związku pielęgniarek, która przedstawiła fatalną sytuację w polskiej służbie zdrowia. Minister podkreślił, że rząd zwiększa wydatki na opiekę medyczną. Rosną też - według niego - płace pracowników.

W zakładach firmy Paroc w Trzemesznie trwa strajk. Pracownicy domagają się m.in. gwarancji umów o pracę na czas nieokreślony i dodatku stażowego. - Zakład stanął, wstrzymano wszystkie prace - przekazał Grzegorz Ilnicki, pełnomocnik Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy.

- Rządy Zjednoczonej Prawicy to czas, w którym wynagrodzenia w służbie zdrowia, a w szczególności pielęgniarek i położnych, wzrosły w sposób absolutnie bezprecedensowy - powiedział do protestujących w Warszawie pielęgniarek wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł. Jego słowa zdecydowanie nie spotkały się z ciepłym przyjęciem.

W poniedziałek pielęgniarki i położne z około 40 szpitali w Polsce wezmą udział w proteście ostrzegawczym. Szefowa OZZPiP wskazała, jak będą wyglądały działania strajkujących i w których miastach się odbędą.

W poniedziałek o godzinie 12:00 w Warszawie pod Sejmem zapowiedziano protest operatorów numerów alarmowych. Domagają się oni m.in. zmian prawnych, które pozwolą na realną poprawę sytuacji związaną z organizacją i funkcjonowaniem Centrów Powiadomień Ratunkowego. - Chcemy zaznaczyć naszą obecność. Chcemy, żeby media zaczęły o nas mówić. Chcemy przypomnieć o sobie politykom, opinii społecznej, chcemy realnej poprawy działania systemu - powiedział WP członek zarządu związku zawodowego operatorów numerów alarmowych, pracownik legitymujący się numerem służbowym A09.

W sobotę w Bangladeszu odbył się strajk robotników, którzy domagają się podwyżek. W mieście Ćottogram policja do stłumienia protestu użyła ognia. Nie żyją co najmniej 4 osoby, a kilkanaście zostało rannych.

Media bez wyboru. Najpopularniejszą stacją telewizyjną oglądaną w środę 10 lutego było TVP1. Wysoko uplasowało się także TVP Info. TVN i Polsat, które brały udział w proteście, miały rekordowo niskie wyniki. Co ciekawe, stacja TVN24, która w trakcie protestów mediów nadawała przez cały dzień czarną planszę, miała większą oglądalność niż Telewizja Republika. Ta druga nie włączyła się do protestów.

Ratownicy medyczni w Warszawie zapowiadają, że nie będą pracować. Chodzi o dodatkowe pieniądze przysługujące im w związku z pandemią koronawirusa, których mieli nie otrzymać.

- Będzie gorąco, a jeżeli nic się w Polsce nie zmieni, może to być ostatnia niedziela rządów premiera Morawieckiego, który nie ma pojęcia, że są w tym kraju osoby bez środków na życie - ostrzega w rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Zygarski, hotelarz z Zakopanego. - Dołączamy do Strajku Kobiet. Idziemy razem, bez podziałów - dodaje.

Koronawirus w Polsce. - Działamy na własną rękę, by pomagać w miejscach, gdzie gromadzą się ludzie. Jesteśmy na pierwszej linii ognia, poświęcamy swoje zdrowie i życie. System ochrony zdrowia walczy o przetrwanie, a rządzący od kilku miesięcy twierdzą, że szukają rozwiązań - mówił podczas sobotniej konferencji ratownik medyczny Krzysztof Samoliński.