Gigantyczny protest w Czechach. Strajkuje nawet milion osób
To największy protest szkolny od 1989 roku, jak twierdzą związki zawodowe w Czechach. Ma uczestniczyć w nich nawet milion pracowników. W całodniowym strajku ostrzegawczym bierze udział 70 procent szkół podstawowych, gimnazjów i przedszkoli. Niektóre placówki są zamknięte, a inne funkcjonują w ograniczonym zakresie.
Jak informuje portal Novinky, w przeddzień strajku minister edukacji Mikuláš Bek w liście otwartym przeprosił rodziców, że oni i ich dzieci stali się zakładnikami w sporze między rządem, związkami zawodowymi i strajkującymi.
"Jestem gotowy kontynuować negocjacje ze związkami zawodowymi, dyrektorami szkół i innymi organizacjami pozarządowymi w sprawie naprawy systemu finansowania oświaty. W tym celu zapraszam ich do okrągłego stołu, który odbędzie się w grudniu" - napisał Bek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tygrys zaatakował na oczach turystów. Ofiara aż wyleciała w powietrze
Protestują nie tylko szkoły
Protestują nie tylko pracownicy placówek edukacyjnych, ale także pracownicy służby zdrowia, urzędnicy urzędów pracy czy czeskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz pracownicy dużych przedsiębiorstw przemysłowych.
- Ostrzegaliśmy, że jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie i rząd nie zacznie spełniać naszych żądań, sytuacja ulegnie radykalizacji - powiedział wczoraj w rozmowie z portalem Právo Josef Středula, przewodniczący Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych.
Protesty i strajki popiera 64 proc. obywateli, jak wykazała błyskawiczna ankieta agencji STEM/MARK dla czeskiej telewizji, ale tylko jedna piąta spodziewa się, że strajk zmusi rząd do ustępstw.