Tragedia u wybrzeży Lesbos. Raptor poszedł na dno
U wybrzeży greckiej wyspy Lesbos zatonął statek towarowy. Grecka straż przybrzeżna uratowała jednego członka załogi oraz znalazła jednego martwego. Kolejnych 12 osób uznano za zaginione. W niedzielę w pobliżu wyspy wiał silny wiatr, a na pokład statku w wyniku wysokich fal dostała się duża ilość wody.
Na pokładzie 106-metrowego statku towarowego Raptor pływającego pod banderą Komorów było 14 osób. O godzinie 7.00 czasu lokalnego na statku zgłoszono uszkodzenie mechaniczne. Według władz około godziny później uruchomił się sygnał alarmowy i statek zniknął z radarów.
Pomimo silnego wiatru greckiej marynarce wojennej udało się uratować jednego z członków załogi za pomocą helikoptera. Marynarz został następnie przewieziony do szpitala na wyspie Lesbos. - Jest w szoku - powiedział AFP rzecznik straży przybrzeżnej Nikos Alexiu, nie podając dalszych szczegółów. Państwowy portal informacyjny ERT podał, że znaleziony mężczyzna, Egipcjanin, unosił się na beczce i był w dobrym stanie pomimo ran głowy.
- Siedem statków, statek straży przybrzeżnej i fregata przez całą noc przeczesywały obszar - powiedziała AFP grecka straż przybrzeżna. W oświadczeniu podano, że udało się odnaleźć ciało mężczyzny i przewieziono je do portu Mitylena. Straż Przybrzeżna poszukuje pozostałych 12 osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według władz statek przewoził ładunek soli i płynął z egipskiego portu do Stambułu. Zatonął około 4,5 mil morskich (8,3 km) na południowy zachód od wyspy Lesbos. Według greckiej agencji informacyjnej ANA "ogromna ilość wody" przedostała się na pokład statku w wyniku bardzo wysokich fal, które w połączeniu z ciężkim ładunkiem spowodowały jego zatonięcie.
Załoga składała się z dwóch Syryjczyków, jednego Hindusa i jedenastu Egipcjan - podała ANA, powołując się na libańską firmę obsługującą statek towarowy.