Okazuje się, że wrocławski strażnik, któremu postawiono zarzuty seksualnego wykorzystania więźniarki Moniki, ma już za sobą podobną relację. - Te listy, które wtedy pisał do tej kobiety, były bardzo podobne w treści do tych pomiędzy nim a Moniką. Ogniste - mówi znający obydwie sprawy informator. Mężczyzna został wydalony ze służby. Jak twierdzi matka Moniki, jej córka mogła być przez niego zastraszana i dlatego zgadzała się na niemoralne propozycje.