powrót do szkoły(strona 2/8)

Rząd ogłosił w poniedziałek, że uczniowie klas I-III od 18 stycznia wracają do szkół. Czy decyzja ta nie wpłynie negatywnie na walkę z epidemią koronawirusa? Wielu obawia się, że liczba odnotowywanych dziennie zakażeń może drastycznie wzrosnąć, przez co zostaną wprowadzone kolejne obostrzenia. - Zaczynamy od grupy osób, która najmniej choruje, najmniej jest narażona na zachorowanie i prawdopodobnie będzie grupą, która będzie też najmniej zarażała - tłumaczył w programie WP "Newsroom" prof. Andrzej Horban, specjalista z zakresu chorób zakaźnych. Główny doradca premiera ds. epidemii podkreślił, iż uważa, że powrót do nauczania stacjonarnego jest bezpieczny, przekonując, że sam posiada wnuczki w wieku szkolnym.

W weekend w Polsce zaszczepionych zostało tylko 4266 osób. Te niepokojące dane skomentował m.in. szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, mówiąc, że liczba szczepień uzależniona jest od organizacji pracy szpitali węzłowych. O tym, jak przyspieszyć proces szczepień w Polsce rozmawialiśmy w programie Newsroom WP z Emilią Cecylią Skrimuntt, wirusolożką ewolucyjną z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Jej zdaniem w usprawnieniu Narodowego Programu Szczepień pomogłoby stworzenie szczegółowej bazy danych o szczepionkach. W jej ocenie funkcjonowanie takiej bazy pomogłoby m.in. uniknąć utylizowania szczepionek. Skrimuntt stwierdziła również, że rząd nie powinien podejmować decyzji o powrocie dzieci do szkół od razu po feriach. Wirusolożka wyraziła opinię, że najpierw konieczne jest zaszczepienie możliwie największej grupy Polaków.

Zarówno uczniowie, jak i ich rodzice wciąż jeszcze nie wiedzą, kiedy może nastąpić ponowne otwarcie szkół i przywrócenie nauki stacjonarnej. O to, kiedy mogą zapaść decyzje o powrocie do szkoły zapytaliśmy w programie "Newsroom WP" wiceministra edukacji Dariusza Piontkowskiego. Polityk poinformował, że MEN ma nadzieje na stopniowe przywracanie nauki stacjonarnej od 18 stycznia. Zaznaczył, że najprawdopodobniej do szkół w pierwszej kolejności wrócą najmłodsi uczniowie. Piontkowski zastrzegł, że po ponownym otwarciu, szkoły mogą funkcjonować w znacznie ostrzejszym rygorze sanitarnym niż przed zamknięciem. Wiceszef MEN podkreślił też, że jego intencją jest, by rodzice i uczniowie zostali poinformowali o przywróceniu stacjonarnego trybu nauczania na minimum tydzień przed zakończeniem ferii zimowych.

4 stycznia rozpoczynają się dwutygodniowe ferie zimowe. Ze względu na epidemię koronawirusa będą one wyglądały identycznie dla wszystkich województw. Rząd apeluje też, aby powstrzymać się od rodzinnych wyjazdów i pozostać w domach. Czy możliwe są jeszcze jakiekolwiek zmiany w harmonogramie? - Decyzje już zapadły. Premier wielokrotnie mówił, że nie jest to jakieś widzimisię polskiego rządu, ale podobne decyzje zapadają także w innych krajach europejskich. Większość ekspertów jest zgodna: należy ograniczyć liczbę kontaktów społecznych - powiedział w programie WP "Newsroom" wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski. Podkreślił, że "nasze zachowania i przestrzeganie tych reguł, które obowiązują, także będą miały wpływ na sytuację w szkołach po feriach".

Do 29 listopada zajęcia w szkołach odbywają się w trybie zdalnym. - Chciałbym, żeby na przełomie listopada i grudnia najmłodsi uczniowie, ósmoklasiści i maturzyści mogli wrócić do zajęć tradycyjnych, stacjonarnych - powiedział w programie "Newsroom" WP Dariusz Piontkowski, wiceszef MEN. Minister zastrzegł, że wszystko zależy od sytuacji epidemicznej, w tym dziennej liczby zgonów, a decyzję w tej sprawie podejmie premier po konsultacjach z ekspertami. – Dzieci najmłodsze mają jednak problem w nauczaniu na odległość i często wymagają pomocy rodziców - dodał gość Patrycjusza Wyżgi. Dariusz Piontkowski zaznaczył, że także w innych państwach z dużą liczbą dziennych zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w szkołach uczą się najmłodsze roczniki.