Katastrofa ekologiczna(strona 6/1)

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu twierdzi, że ma już ostateczny dowód na to, który zakład przemysłowy odpowiada za katastrofę ekologiczną sprzed dwóch tygodni, kiedy z rzeki wyłowiono kilka ton martwych ryb.

"Szambo globalnej wioski" - tak Afrykę nazwał senegalski ekolog Haidar al-Ali i miał ku temu konkretne powody. Słabość władz tamtejszych krajów pozwala na bezkarne działania międzynarodowych korporacji z rocznymi dochodami przewyższającymi PKB państw Czarnego Lądu. Wielki biznes nie ma skrupułów, co dobitnie pokazuje historia kilkuletniego Kelvina z Kenii, u którego stężenie ołowiu we krwi ponad czterokrotnie przekracza wartość uznawaną za niebezpieczną dla życia. Przypadek chłopca jest tylko jednym z tysięcy dramatów, jakie przeżywa ludność, bezbronna w starciu z interesami potężnych firm, które upatrzyły sobie Afrykę na idealne składowisko niebezpiecznych odpadów.

Podczas awarii amerykańskiego tankowca "Exxon Valdez" u wybrzeża Alaski wyciekło do morza około 40 milionów litrów ropy. Skażonych zostało około tysiąc 900 kilometrów linii brzegowej Alaski. Była to jedna z największych katastrof ekologicznych w Stanach Zjednoczonych.

Ekipy ratownicze odnalazły piątą ofiarę katastrofy ekologicznej na Węgrzech. Jej przyczyną było najprawdopodobniej rozmiękczenie starych wałów zbiornika z toksycznymi odpadami produkcji aluminium podczas tegorocznych powodzi. W zachodnich powiatach kraju obowiązuje stan wyjątkowy. Rząd uspokaja, że nie ma zagrożenia promieniowaniem na terenie dotkniętym wyciekiem.

W Chinach trwa zakrojona na szeroka skalę akcja oczyszczania rzeki, do której dostało się 150 tysięcy litrów ropy naftowej. Skażenie odkryto 30 km od źródła, którym okazał się pęknięty ropociąg. W akcje zaangażowanych jest ponad 700 osób, przedstawiciele władzy twierdzą, że sytuacja jest opanowana.