Znaleziono kolejną ofiarę zabójczego wycieku na Węgrzech
Ekipy ratownicze odnalazły piątą ofiarę katastrofy ekologicznej na Węgrzech. Jej przyczyną było najprawdopodobniej rozmiękczenie starych wałów zbiornika z toksycznymi odpadami produkcji aluminium podczas tegorocznych powodzi. W zachodnich powiatach kraju obowiązuje stan wyjątkowy. Rząd uspokaja, że nie ma zagrożenia promieniowaniem na terenie dotkniętym wyciekiem.
Zobacz zdjęcia: "Czerwony szlam" zalewa miasto
Na razie ekipom ratowniczym nie udaje się powstrzymać wycieku niebezpiecznego szlamu. Toksyczne bagno zatopiło ponad 400 domów. Zbiornik, z którego wyciekło milion metrów sześciennych szlamu, jest połączony z siedmioma kolejnymi, w których znajduje się aż 30 razy więcej trujących substancji.
Eksperci obawiają się kolejnych pęknięć w umocnieniach i ostrzegają, że wiatr może przenieść drobiny szlamu na duże odległości.
Premier Viktor Orban uspokoił jednak obywateli, że nie doszło do skażenia radioaktywnego, a większość toksycznych substancji pozostała na dnie zbiornika. Szef MSW Szandor Pinter zapewnił, że nie dojdzie do skażenia Dunaju.
Ekolodzy od dawna ostrzegali przed grożącym niebezpieczeństwem. Całkowite oczyszczenie terenu będzie trwać kilka lat i kosztować dziesiątki miliardów forintów.