Sprawa Jana Rokity po raz kolejny przypomniała o tym, że polskie prawo pozostaje dalekie od uwzględniania realiów społecznych, a zamiast poszukiwać sprawiedliwych rozwiązań sięga po najprostsze środki - porównywalne niekiedy do topora średniowiecznego kata. Za poważne przestępstwa grożą kary w zawieszeniu i niskie grzywny, za utratę zdrowia lub życia typowy Polak uzyskać może niskie odszkodowanie. Za słowo straci wszystko - pisze w felietonie przesłanym do Wirtualnej Polski Kazimierz Turaliński.