Areszt w sprawie wziętego jako zastaw chłopca
Na trzy miesiące trafił do aresztu mężczyzna podejrzany o usiłowanie wyłudzenia 250 tys. zł za rzekomy dług. Gwarancją zwrotu długu miał być wzięty jako zastaw 8-letni chłopiec - Angelika Michalik z Sądu Okręgowego w Krakowie.
11.03.2017 02:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jego żona, pozostająca pod takim samym zarzutem, decyzją sądu pozostanie na wolności i trzy razy w tygodniu będzie się musiała zgłaszać na policję.
Prokuratura, która domagała się aresztu dla obojga podejrzanych, po utrzymaniu pisemnego uzasadnienia decyzji sądu zadecyduje, czy będzie odwoływać się od tego postanowienia - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Bogusława Marcinkowska.
Prokuratura zarzuciła 26-letniej Magdalenie B. i jej 42-letniemu mężowi Mariuszowi B., że usiłowali zmusić kobietę do zwrotu rzekomego długu w wysokości 250 tys. zł. Wcześniej wielokrotnie też grozili pobiciem i śmiercią jej oraz jej dzieciom i bezprawnie przetrzymywali przez dwa dni jej 8-letniego syna.
Jak wynika z materiału dowodowego, zebranego przez prokuraturę, podejrzani od dłuższego czasu nękali wdowę z dwójką dzieci o zwrot długu, jaki rzekomo zaciągnął jej mąż. Początkowo miało to być 100 tys. zł, potem kwota wzrosła do 250 tys. zł. Kobieta nie wiedziała o długu, nie uzyskała żadnych dokumentów potwierdzających zaciągnięcie długu, ani nie znała jego wysokości - podkreśla prokuratura.
Przystała jednak na warunki i zdecydowała się zwrócić pieniądze, chciała nawet sprzedać działkę, jaka została jej po mężu, jednak postępowanie spadkowe w sądzie jeszcze trwało. Kiedy rzekomi wierzyciele zażądali natychmiastowej spłaty, domagając się chłopca jako zastaw, sama zawiozła do nich dziecko mówiąc mu, że jedzie do wujka i cioci na ferie.
Według niezweryfikowanych informacji, uzyskanych przez prokuraturę, kobieta znała oboje podejrzanych. Jej mąż miał poznać Mariusza B. podczas pobytu w zakładzie karnym za jazdę po pijanemu.
Kiedy kobieta nie mogła skontaktować się telefonicznie z dzieckiem, na drugi dzień zawiadomiła policję. Chłopiec przebywał w dobrych warunkach w gospodarstwie agroturystycznym pod Krakowem z członkiem rodziny podejrzanych.
Oboje podejrzani nie przyznali się do winy. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień; jego żona wyjaśnienia złożyła, jednak dla dobra postępowania prokuratura nie ujawnia ich treści.
Trzecia z zatrzymanych w tej sprawie osób - 20-letni mężczyzna, który opiekował się chłopcem - będzie występował w sprawie jako świadek.
Podejrzanym grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.