"Nie ma precedensu". Kluczowi dowódcy odchodzą
Decyzja gen. Andrzejczaka i gen. Piotrowskiego "nie ma precedensu, ale bez precedensu jest to, co wyprawia się z wojskiem". - Takiego czegoś nie było po 1989 roku, w związku z tym i reakcja najwyższych dowództw wojskowych jest bezprecedensowa - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak i Dowódca Operacyjny gen. Tomasz Piotrowski złożyli dymisję. Informację potwierdzili rzecznicy prasowi Dowództwa Operacyjnego i Sztabu Generalnego.
Nachalne wykorzystywanie wojska w kampanii PiS
- Moim zdaniem to było nieuniknione - komentuje dla Wirtualnej Polski gen. prof. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - Zwłaszcza w kontekście tak nachalnego wykorzystywania wojska w kampanii wyborczej. Z mojego punktu widzenia dla najwyższych dowódców wojskowych było nie do wytrzymania to, co wyrabia minister obrony narodowej w zakresie wykorzystywania wojska dla celów partyjnych i kampanii wyborczej - ocenia gen. Koziej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki poległ? "Politycy PiS załamani"
Dodaje, że takie prowadzenie walki partyjnej w obecności żołnierzy, czy też ujawnianie planów operacyjnych "wcześniej czy później musiało pęknąć". - Bo najwyżsi dowódcy, a zwłaszcza szef Sztabu Generalnego, są odpowiedzialni konstytucyjnie za realizację neutralności politycznej wojska - powiedział gen. prof. Koziej.
Trzęsienie ziemi w polskiej armii. Dymisje czołowych dowódców
W ocenie naszego eksperta przeważył właśnie element odpowiedzialności. - Swoje zrobiły też poprzednie oskarżenia najwyższych dowódców w sprawie tej rakiety i pozostałe narastające napięcia. Moim zdaniem to jest skutek takiego łamania podstawowych zasad cywilnej demokratycznej kontroli nad armią zwłaszcza próby omijania dowództwa operacyjnego - dodaje Koziej.
Koziej: bez precedensu jest to, co wyprawia się z wojskiem
W ocenie eksperta, jeśli minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podjął decyzję o rozpoczęciu ewakuacji polskich obywateli z Izraela, z pominięciem Dowództwa Operacyjnego, to "jest to złamanie podstawowych kompetencji tegoż dowódcy, który odpowiada za prowadzenie operacji przez siły zbrojne".
- Była decyzja prezydenta o użyciu kontyngentu do ewakuacji, jeśli to się odbywało poza dowództwem operacyjnym, to mogła to być ostateczna kropelka, która przeważyła decyzję szefa sztabu i dowódcy operacyjnego - mówi gen. Koziej.
Samowolne decyzje ministra obrony
Wojskowy nie ma wątpliwości, że decyzja gen. Andrzejczaka i gen. Piotrowskiego "nie ma precedensu, ale bez precedensu jest to, co wyprawia się z wojskiem". - Takiego czegoś nie było po 1989 roku, w związku z tym i reakcja najwyższych dowództw wojskowych jest bezprecedensowa - zaznacza generał w rozmowie z Wirtualną Polską.
Były szef BBN dopytywany o moment złożenia dymisji, który przypada na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi, podkreśla, że generałowie - jego zdaniem - "nie myśleli kategoriami, żeby zrobić efekt wyborczy".
- Wręcz przeciwnie; raczej byli zbulwersowani tą partyjnością i pomijaniem szefa sztabu w najważniejszych decyzja ministra, bo to minister powinien podejmować decyzję w porozumieniu z szefem sztabu czy na jego wniosek. Tu jak widzimy, od dłuższego czasu decyzje ministra obrony są woluntarystyczne, czyli samowolne. To się zbierało od dawna, a podejrzewam, że jednak kroplą było pominięcie procedury użycia wojska poprzez dowódcę operacyjnego - dodaje.
Jedyna forma sprzeciwu
Złożenie dymisji przed generałów czy wojskowych to "jedyna metoda na wyrażenie niezgody na to, co robi minister obrony narodowej". - Oni nie mogą publicznie zaprotestować i wejść w dyskusję publiczną z ministrem obrony narodowej. Zapewne szef sztabu przedstawiał ministrowi odpowiednie propozycje w drodze służbowej, które zostały odrzucone i wówczas żołnierz w czynnej służbie nie ma innego środka, jak podanie się do dymisji - podkreśla były szef BBN.
Dawid Siedzik, Mateusz Czmiel, dziennikarze Wirtualnej Polski