Danuta Holecka nie pytała, Andrzej Duda przemilczał. Tego nie usłyszcie w TVP [OPINIA]
Rozmowa Danuty Holeckiej z Andrzejem Dudą w Londynie była pierwszą okazją do zadania szczegółowych pytań na temat nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, którą prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego. Niewykorzystaną, bo kluczowe pytania nie padły.
Nowe przepisy nie wejdą w życie do czasu orzeczenia, co według wielu prawników oddala Polskę od pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. To prezydent przyłożył rękę do paraliżu Trybunału, więc teraz nie powinien chować głowy w piasek.
W czasie półgodzinnej rozmowy – głównie na temat ofensywy dyplomatycznej prezydenta przed rocznicą rosyjskiej inwazji na Ukrainę – prowadząca niespełna sześć minut poświęciła kwestii ustawy. Nie zadała ani jednego konkretnego pytania w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityk kpił z Trzaskowskiego. "Pan nie wierzy w to, co mówi, mam nadzieję?"
Zwróciła jedynie uwagę, że "oceny ruchu są skrajne" i poprosiła o komentarz. Prezydent łatwo mógł więc pominąć niewygodne dla niego kwestie. - Powiem tyle, zrobiłem to, co uznałem za właściwe w zakresie prezydenckich prerogatyw – stwierdził Andrzej Duda, a następnie przedstawił widzom teorię tego, co głowa państwa może zrobić z uchwaloną przez parlament ustawą.
Zdziwienie prezydenta
Dopiero w dalszej części prezydent odniósł się do kwestii politycznych. – Najbardziej mnie dziwią ci, którzy mnie atakują z tego tytułu [wysłania ustawy do TK – red.], a sami twierdzili, że ona jest niezgodna z Konstytucją. Bo mamy grupę polityków u nas, zwłaszcza wśród opozycji, którzy głośno mówią "ustawa niezgodna z Konstytucją", ale jednocześnie mają pretensje, że została skierowana do TK. Po co? Po to, żeby Trybunał, jako jedyny w Polsce uprawniony do tego podmiot, organ władzy sądowniczej - bo tak Konstytucja określa sądy i trybunały, czyli jest to ta trzecia władza - do dokonywania kontroli zgodności z Konstytucją – mówił.
- Niektórzy mówią, że to super weto w ogóle – wtrąciła Holecka. Ale nie drążyła kluczowej kwestii, czyli paraliżu w Trybunale Konstytucyjnym, do którego Andrzej Duda przyłożył rękę swoimi wcześniejszymi decyzjami.
Nie zwróciła również uwagi na to, że dla Komisji Europejskiej – która będzie decydowała o odmrożeniu pieniędzy z KPO – polski Trybunał "nie spełnia już wymogów niezawisłego i bezstronnego sądu". Jeśli zgodnie z deklaracjami, prezydent był i jest zwolennikiem kompromisu z Brukselą, to nie może uciekać od najważniejszych kwestii.
Prezydent boi się patologii, nie widzi tych, które już są
Andrzej Duda ostro skrytykował poszerzenie testu niezawisłości sędziego proponowane w ustawie PiS. Tłumaczył, że obecnie może być on przeprowadzany na wniosek obywatela, co sam zaproponował we własnym projekcie, który choć wszedł w życie, nie doprowadził do kompromisu z Brukselą.
Głowa państwa nie godzi się jednak na testowanie niezawisłości na wniosek innych sędziów. Podkreślał, że według niego "prowadzi to do anarchii i rozgrywek wewnątrz środowiska sędziowskiego, do bardzo niebezpiecznej sytuacji".
- To może prowadzić właśnie do całkowitego obcięcia niezawisłości, do ograniczenia niezawisłości sędziowskiej, do szantażu niektórych sędziów, zwłaszcza młodszych w środowisku sędziowskim. W moim przekonaniu to może skutkować bardzo wieloma patologiami w polskim wymiarze sprawiedliwości - mówił.
Panie prezydencie, a co z patologiami, które już są i to w Trybunale Konstytucyjnym? To pytania, które nie padły.
To zostało przemilczane
Widzowie TVP nie mieli okazji o tym usłyszeć, więc warto przypomnieć, że do paraliżu Trybunału Konstytucyjnego doprowadziła seria działań rządu Zjednoczonej Prawicy i samego prezydenta. To tylko niektóre z nich:
- To Andrzej Duda powołał trzech sędziów na obsadzone już wcześniej miejsca, przez co są oni określani mianem "sędziów dublerów".
- To prezydent wskazał Julię Przyłębską na prezesa TK, mimo że została ona wyłoniona w niespotykanym wcześniej trybie przez autorytety prawnicze uznawany za niekonstytucyjny. Dlaczego? To Julia Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów jako pełniąca obowiązki prezesa Trybunału. Konstytucja nie zna takiej funkcji.
- Wspomniane kontrowersyjne posiedzenie Zgromadzenie Ogólne Sędziów odbyło się bez udziału Stanisława Rymara, sędziego, który przebywał na urlopie. Miał z niego wrócić kolejnego dnia. Sędzia Piotr Pszczółkowski, niegdysiejszy adwokat Jarosława Kaczyńskiego, powołany do Trybunału większością PiS, uznał, że posiedzenie jest przez to wadliwe.
- To Andrzej Duda unika jasnej deklaracji w sprawie buntu sześciu sędziów, którzy uznają, że kadencja Julii Przyłębskiej jako prezesa Trybunału zakończyła się w grudniu. Oczekiwanie od głowy państwa jest jasne: sędziowie-buntownicy chcą zwołania nowego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, żeby wybrać nowego prezesa. Prezydent uznaje, że to wewnętrzna sprawa Trybunału, choć kwestionowanie prezesury Przyłębskiej może sparaliżować i tak sparaliżowany Trybunał.
- Prezydent sprzeciwia się anarchii i wewnętrznym rozgrywkom w środowisku sędziowskim, a nie widzi, że one trwają wewnątrz Trybunału Konstytucyjnego. I to z udziałem sędziów wyłonionych przez PiS, którzy sprawiają wrażenie podzielonych na frakcje. Tak jak obóz Zjednoczonej Prawicy. Jedni sprawiają wrażenie stronników Jarosława Kaczyńskiego, innym bliżej do Mateusza Morawieckiego, a kolejni są uważani za bliskich Zbigniewowi Ziobrze.
Sparaliżowany Trybunał
"To niezwykle ważne, aby (…) Trybunał Konstytucyjny, odzyskał pełną zdolność do normalnej pracy" – mówił prezydent w dniu powołania Julii Przyłębskiej na prezesa TK. Trybunał nie odzyskał zdolności do normalnej pracy i nic nie wskazuje na to, żeby był w stanie to zrobić. Andrzej Duda powierzył decyzję o przyszłości unijnych pieniędzy dla Polski sparaliżowanej instytucji. Udawanie, że Trybunał działa, jest chowaniem głowy w piasek.
Tylko zmierzenie się z trudnymi pytaniami, znalezienie na nie odpowiedzi i propozycji działań może udowodnić, że prezydent rzeczywiście chce kompromisu z Brukselą i chce zmian w Trybunale, który będzie w stanie pracować. Właśnie dlatego niezadane przez Danutę Holecką pytania są ważniejsze niż te, które padły.
A zamiast stawiać trudne pytania, TVP woli pokazywać Julię Przyłębską na korcie tenisowym razem z wnukami. Przy okazji sukcesów Igi Świątek.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski