"Rozpoczyna się polska rewolucja" - "Anonimowi" atakują
Grupa Anonymous ogłosiła na swoim Twitterze początek "polskiej rewolucji". Na swoim forum "Anonimowi" zapowiedzieli kolejną serię ataków - na strony prezydenta, premiera, sejmu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Ministerstwa Sprawiedliwości.
Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Zaczęły działać strony premiera, sejmu, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i ABW. Również można już korzystać ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej, choć wcześniej widniał na niej komunikat: "Przepraszamy wystąpił błąd połączenia z bazą danych". Jednak aby dostać się na którąś z tych stron potrzeba cierpliwości, gdyż ich wyświetlanie zajmuje więcej niż zwykle czasu.
Nie działa również cert.gov.pl - strona zespołu reagującego na naruszenia bezpieczeństwa w sieciach należących do instytucji rządowych. Przez pewien czas nie można było wejść także na stronę Parlamentu Europejskiego.
Działa już strona Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Bez problemów można też wejść na strony ZPAV-u, Stowarzyszenia Dystrybutorów Filmowych, czy Business Software Alliance. Przez chwilę wieczorem niedostępna była strona Kancelarii Prezydenta.
Do zablokowania serwisu przyznali się na Twitterze hakerzy z grupy Anonymous, którzy protestują przeciwko rządowym planom podpisania międzynarodowego porozumienia ACTA, dotyczącego walki z piractwem.
Wcześniej niektóre media oraz portale społecznościowe informowały, że wielce prawdopodobny jest atak hakerów w ramach protestu przeciwko zapowiedzi podpisania przez polski rząd 26 stycznia w Tokio dokumentu o nazwie ACTA - Anti-Counterfeiting Trade Agreement. To wywołujące kontrowersje międzynarodowe porozumienie dotyczące walki z naruszeniami własności intelektualnej.
Ministerstwo Kultury odpowiada: ACTA gwarantuje wolność słowa i prawo do prywatności
"ACTA zawiera przepisy gwarantujące, że jej stosowanie nie naruszy wolności słowa i prawa do prywatności, ma za zadanie zapewnić skuteczniejszą ochronę praw własności intelektualnej" - informuje w komunikacie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
"Wbrew pojawiającym się wątpliwościom, ACTA zawiera szereg przepisów gwarantujących, że jej stosowanie nie będzie prowadzić do naruszania praw podstawowych, w tym prawa do prywatności i wolności słowa" - podało ministerstwo.
Według resortu w tekście umowy nie można odnaleźć przepisów, które tworzyłyby wspomniane zagrożenia.
Zdaniem ministerstwa najważniejszą korzyścią dla Unii Europejskiej z przystąpienia do ACTA byłoby zapewnienie "skuteczniejszej ochrony unijnych, a więc także polskich, właścicieli praw własności intelektualnej". Dotyczy to również artystów, twórców, producentów, nadawców, przedsiębiorców, których "kapitałem" są prawa własności przemysłowej poza granicami Unii.
Jak podkreśliło MKiDN, "żaden przepis ACTA nie wprowadza wymogu blokowania legalnych treści w internecie"
"Kuriozalnie brzmi zarzut, jakoby ACTA przewidywało obowiązek monitorowania użytkowników internetu. Określone w tej umowie środki prawne nie mogą tworzyć barier dla zgodnej z prawem działalności, ani nie mogą naruszać prawa do wolności słowa, sprawiedliwego procesu i prywatności, a także konkurencyjności" - podkreślono w komunikacie.
Ministerstwo zauważa, że polskie oraz Wspólnotowe standardy wyrażone w przepisach ochrony dóbr własności intelektualnej są obecnie bardziej restrykcyjne, niż te przewidziane w ACTA.
"Państwa członkowskie uczestniczyły w negocjacjach tylko w zakresie przepisów karnych umowy, w pozostałym zakresie UE była reprezentowana przez Komisję Europejską (...) wynika to z podziału kompetencji w UE, dlatego procedura przystąpienia Unii Europejskiej i jej państw członkowskich odbywa się dwutorowo - zarówno na szczeblu Unii jak i poszczególnych krajów" - przypomniało ministerstwo.
Prezes Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz, która uczestniczyła w spotkaniach grupy Dialog, czyli forum wymiany opinii rządu z organizacjami społecznymi i przedstawicielami pracodawców związanych z internetem, powiedziała w niedzielę PAP, że główne zarzuty strony społecznej pod adres ACTA są związane z jednej strony z treścią tego porozumienia, a z drugiej z trybem jego negocjowania.
- ACTA to porozumienie międzynarodowe, które dotyczy ochrony własności intelektualnej, obszaru który już dziś jest bardzo problematyczny - zauważyła. Jak zaznaczyła, obecnie obowiązujące w Polsce uregulowania prawne w tym zakresie są niejasne i wielu ludzi nie wie, kiedy je narusza a kiedy nie.
Zdaniem Szymielewicz, przyjęcie przez Polskę ACTA spowoduje eskalację obecnego złego prawa. - Do tego zmierza mniej więcej treść tego porozumienia, które przewiduje bardziej radykalne metody egzekucji prawa obowiązującego dzisiaj - dodała. Jak zauważyła, zgodnie z zapisami ACTA naruszenia prawa autorskiego mają być ścigane niezależnie od wagi sprawy.
- To, co nam się szczególnie nie podoba, to próba przerzucenia na firmy prywatne roli takiej policji internetowej. ACTA spowoduje, że relacje pomiędzy firmami będą wykorzystywane do tego, aby na przykład ujawniać informacje o użytkownikach, którzy są podejrzewani o piractwo - powiedziała Szymielewicz.
Jak dodała, działania wobec potencjalnego "pirata internetowego" mogą być podjęte tylko na podstawie podejrzeń. - Na przykład moje konto internetowe może zostać zablokowane prewencyjnie, w wyniku decyzji firmy a nie sądu - zaznaczyła.
Drugą kwestią krytykowaną przez organizacje pozarządowe - mówiła Szymielewicz - jest sprawa trybu negocjowania ACTA. - Jest niedopuszczalne, aby porozumienie oficjalnie handlowe, a tak naprawdę dotyczące praw użytkowników i praw obywatelskich, było negocjowane na poziomie rządowym w sposób tajny"- podkreśliła. Jak zaznaczyła, nie zostały na przykład ujawnione wszystkie dokumenty negocjacyjne związane z ACTA.
- Tekst umowy jest oczywiście znany, ale jest on tak ogólny i tak abstrakcyjny nie bez powodu. Bardzo wiele informacji jest bowiem zawartych właśnie w dokumentach negocjacyjnych, których nigdy nie poznamy. Stąd nie wiemy, jakie dokładnie były intencje negocjatorów - podkreśliła.
Zdaniem Szymielewicz, "nikt nie negocjuje w sposób tajny, z takim zaangażowaniem i przez tyle lat czegoś, co nic nie zmienia". Według prezes fundacji Panoptykon, nietransparentność procesu negocjowania ACTA to dowód na to, że "treść tej umowy jest wynikiem skutecznego lobbingu przemysłu rozrywkowego".
We wrześniu 2011 roku organizacje zrzeszające w Polsce podmioty reprezentujące rynki: wydawniczy, filmowy, muzyczny i oprogramowania, skierowały do premiera Donalda Tuska wystąpienie popierające przystąpienie Polski do umowy ACTA.
Wśród sygnatariuszy znaleźli się m.in. ZPAV, ZAiKS, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Stowarzyszenie Dystrybutorów Filmowych, Business Software Alliance.
ACTA
ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami", dotyczy jednak ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem.
Rada UE decyzję o podpisaniu go podjęła za polskiej prezydencji na posiedzeniu 15-16 grudnia 2011 z udziałem ministrów rolnictwa i rybołówstwa, pod przewodnictwem Marka Sawickiego. Kraje UE uzgodniły przystąpienie do porozumienia na szczeblu eksperckim; w takim przypadku jest przyjętą praktyką, że formalną decyzję podejmują bez dyskusji ministrowie na dowolnym posiedzeniu.
Polska ma podpisać międzynarodowe porozumienie dotyczące walki z naruszeniami własności intelektualnej ACTA 26 stycznia w Tokio.
"Celem ACTA jest nawiązanie międzynarodowej współpracy, aby poprawić egzekwowanie prawa własności intelektualnej i stworzyć międzynarodowe standardy działań przeciw naruszaniu własności intelektualnej na dużą skalę. Negocjacje zakończyły się w listopadzie 2010 r." - poinformowała Rada UE w komunikacie prasowym wydanym po grudniowym posiedzeniu.
Rzecznik prasowy Stowarzyszenia Wikimedia Polska Paweł Zienowicz powiedział w minionym tygodniu, że największe zastrzeżenia budzi tryb negocjacji porozumienia. - Ustalenia trwały od 2007 r., ale były tajne. Nie było żadnych konsultacji społecznych. Decyzja o podpisaniu umowy została ogłoszona na 40 stronie komunikatu prasowego, dotyczącego rolnictwa i rybołówstwa. To świadczy o tym, jak politycy nas szanują - stwierdził.
Już od środowego wyłączenia anglojęzycznej Wikipedii - na znak protestu przeciwko nowym ustawom o ochronie praw autorskich w USA - polska społeczność internetowa rozważała podjęcie protestu przeciw podpisaniu przez UE porozumienia ACTA bez wcześniejszych konsultacji społecznych jego treści. Polska strona "Nie dla ACTA" miała w niedzielę rano na Facebooku ponad 160 tys. fanów.