Władimir Putin stawia warunki. O co chodzi w burzy wokół rozmów pokojowych
- Rosyjskie wojska mimo strat odnoszą postępy na froncie, dlatego pozycja negocjacyjna Putina rośnie. W swoim stylu próbuje narzucić warunki rozpoczęcia rozmów - uważa prof. Krzysztof Żęgota, komentując nowe deklaracje Rosji w sprawie potencjalnych rozmów pokojowych.
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział we wtorek, że jego kraj mógłby prowadzić rozmowy pokojowe z Ukrainą, wykluczył jednak możliwość bezpośrednich rozmów z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, którego nazwał "nielegalnym". Ponadto powiedział, że bez wsparcia militarnego Ukraina upadłaby w ciągu dwóch miesięcy. - Prawdziwy pokój jest możliwy, jeśli Rosja zostanie do niego zmuszona - odparł Zełenski.
- Władimir Putin jest zawsze i wszędzie gotowy do negocjacji, tylko że do negocjacji na jego własnych warunkach. Właśnie miał okazję je przedstawić. Rozmowy bez udziału Zełenskiego miałyby potwierdzać stanowisko Rosji, przekaz ich propagandy, że tzw. reżim kijowski jest nielegalny. Celem takich wypowiedzi jest umniejszenie roli Ukrainy - komentuje prof. Krzysztof Żęgota z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego Rosji.
- I tak jest trudne do wyobrażenia, aby po tym, co się stało, Wołodymyr Zełenski i Władimir Putin zasiedli do rozmów. Myślę, że prezydent Rosji pewnie będzie starał się wystawiać na te rozmowy polityków niższych rangą niż on sam. Dopiero gdy ugra to, co chce, jakąś satysfakcjonującą opcję, wówczas triumfalnie mógłby się spotkać z Zełenskim i to osobiście zaakceptować - dodaje rozmówca Wirtualnej Polski. Podkreśla, że obecne deklaracje polityków to dopiero próba sił, ustalanie pozycji przed rozpoczęciem negocjacji pokojowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
USA Wstrzymało pomoc dla Ukrainy. "Na pewno Rosja czuje teraz 'krew'"
- Putin ma ogromne możliwości, by rujnować świat, ale zbyt małe i strachliwe serce, żeby przeciwstawić się prawdziwej presji ze strony liderów. Dlatego powinniśmy działać wspólnie i zdecydowanie – wszyscy ci, którzy mają wystarczającą odwagę, by wierzyć w pokój i przybliżać go z pomocą siły – odparł na oświadczenie Putina Wołodymyr Zełenski.
Rosyjska ofensywa w Donbasie a pozycja Ukrainy
Prof. Żęgota zwraca uwagę, że postępy rosyjskiej armii na froncie wzmacniają pozycję negocjacyjną Putina i dają mu argumenty do dyktowania warunków. W styczniu, pomimo ogromnych strat własnych, Rosjanie zdobyli miasta Wełyka Nowosiłka oraz Kurachowe.
- Powoli, ale jednak czynią postępy na froncie. I to w moim przekonaniu kształtuje startową pozycję negocjacyjną Władimira Putina. W razie odmowy, czy trudności, Rosja może wybrać opcję kontynuowania wojny. Z ich perspektywy za pół roku front się przesunie dalej - mówi dalej prof. Żęgota.
Przypomina, że rosyjskie warunki Putina zostały wyartykułowane w listopadzie i grudniu 2021 roku. Były to: neutralny status Ukrainy, ale jednocześnie wycofanie infrastruktury wojskowej NATO z państw Europy Środkowo-Wschodniej. Zdaniem Żęgoty, administracja USA powinna balansować pomiędzy racjonalnym podejściem do rozmów a elementem nieprzewidywalności w reakcjach Trumpa.
- Gdyby Donald Trump został upokorzony na wstępie do negocjacji, albo strona rosyjska próbowała dyktować mu wygórowane warunki, wówczas może zdecydować się na działania i wsparcie dla Ukrainy, którego nie moglibyśmy się spodziewać wcześniej - ocenia naukowiec i ekspert do spraw rosyjskich. - Trump podchodzi do polityki biznesowo, a że jest biznesmenem, nie akceptuje porażek, niedowiezionych wyników - podkreśla.
Negocjacje w sprawie wojny w Ukrainie. "Pierwsze kopniaki"
We wtorek i środę pojawiły się nowe doniesienia w sprawie rozpoczęcia negocjacji mających zakończyć wojnę w Ukrainie. Prezydent USA Donald Trump od momentu objęcia urzędu 20 stycznia wywierał presję na obie strony, domagając się zakończenia walk, grożąc zaostrzeniem sankcji wobec Rosji i twierdząc, że Zełenski jest gotowy na negocjacje w sprawie porozumienia.
Tymczasem Władimir Putin w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej powiedział, że wojna w Ukrainie zakończy się "w ciągu dwóch miesięcy", jeśli Kijów nie będzie otrzymywać pomocy wojskowej ze strony zachodnich sojuszników. - Oni nie będą istnieć, nie przetrwają miesiąca, jeśli skończą się pieniądze i ogólnie amunicja. Wszystko skończy się za półtora lub dwa miesiące - stwierdził Putin.
To aluzja do sprawy zawieszenia przez Donalda Trumpa programów amerykańskiej pomocy zagranicznej. Jak informowaliśmy, USA nie zawiesiły jednak pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Według części analityków Kreml po raz kolejny szuka wymówki do tego, by nie usiąść przy stole negocjacyjnym. - To, co robi Rosja, to dopiero pierwsze kopniaki w kierunku Ukrainy. Putin przeciąga i gra, wiedząc, że i tak musi już zawrzeć umowę - komentuje dla WP dr Wojciech Siegień, ekspert w dziedzinie analiz rosyjskiej propagandy oraz autor podcastu "Blok wschodni" w serwisie Krytyka Polityczna.
- Trzy lata wojny postawiły ich na szczycie listy krajów objętych sankcjami. Kreml zdaje sobie sprawę, że w razie zatrzymania działań wojennych i brakiem zamówień wojskowych, zbuduje kryzys ekonomiczny o rozmiarach katastrofy. Fala niepokojów społecznych zostanie wyzwolona napięciem wojennym w społeczeństwie. Co począć z milionem osób zaangażowanych dotąd w wojnę? - podsumowuje.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski