NA ŻYWO

Rozmowy o pokoju? Rosjanie atakują na całej linii frontu [RELACJA NA ŻYWO]

Wojna w Ukrainie trwa. Niedziela to 844. dzień rosyjskiej inwazji. W Szwajcarii zakończył się szczyt ws. pokoju w Ukrainie. Tymczasem Rosjanie zajadle atakują na całej linii frontu. Tej doby, według najnowszego komunikatu ukraińskiego sztabu generalnego, doszło już do 70 starć. Rosjanie ostrzeliwują i bombardują pozycje ukraińskiej armii, a także znajdujące się w pobliżu linii frontu miejscowości. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Rozmowy o pokoju? Rosjanie atakują na całej linii frontu
Rozmowy o pokoju? Rosjanie atakują na całej linii frontu
Źródło zdjęć: © Facebook, zsu.gov.ua
Violetta BaranKamila Gurgul

Najważniejsze informacje
  • W sobotę po południu w szwajcarskim Buergenstock rozpoczęła się konferencja poświęcona kwestii pokoju na Ukrainie. Zaproszenia na szczyt nie otrzymała Rosja. - Gdy na stole będzie gotowy plan działania, uzgodniony przez wszystkich i przejrzysty dla narodów, przedstawimy go przedstawicielom Rosji - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Relacja na żywo

Dziękujemy. To wszystko w tej części naszej relacji z wydarzeń związanych z wojną w Ukrainie. To, co dzieje się dalej, można śledzić TUTAJ. 

Premier Kanady Justin Trudeau ogłosił na szczycie pokojowym pakiet środków wsparcia Ukrainy o wartości 52,4 mln dolarów kanadyjskich (około 38,1 mln dolarów amerykańskich).

15 milionów dolarów kanadyjskich (10,9 miliona dolarów) przeznaczonych ma być na wsparcie dzieci, młodzieży z grup ryzyka oraz reintegrację dzieci-migrantów powracających na Ukrainę poprzez poprawę usług ochrony dzieci i opieki rodzinnej; poprawa dostępu do wymiaru sprawiedliwości dla ofiar zbrodni wojennych; podnoszenie świadomości rodzin i społeczeństwa obywatelskiego na temat procesu poszukiwania osób zaginionych; wsparcie dla mężczyzn, którzy doświadczyli przemocy seksualnej związanej z wojną, w tym jeńców wojennych.

Biełsat podkreśla, że najsurowsze zasady dotyczą relacjonowania wojny na Ukrainie. Prokremlowskie kanały wykorzystują wyłącznie dane od rosyjskiego ministerstwa obrony. "Jeśli chodzi o pracę na froncie, wszystko tam jest również regulowane przez służbę prasową resortu obrony. Można filmować tylko tam, gdzie pozwolą" – mówi były pracownik Pierwyj Kanał.

"Gdy tylko zachodni sprzęt wojskowy pojawił się na Ukrainie, rosyjskie media pokazały materiał o niszczeniu Leopardów i Abramsów (czołgów - PAP). Teraz popularny jest temat przymusowej mobilizacji na Ukrainie" – podkreśla rozmówca Wot Tak.

Jak twierdzi były pracownik kanału RBK, od początku wojny wszystkie materiały są edytowane zgodnie z zasadą "lepiej nie dopowiedzieć niż przesadzić". Sam zrezygnował z pracy, ponieważ "nie było już możliwe wynegocjowanie czegokolwiek – po prostu wykreślali połowę tekstu". "W najlepszym razie pozostaje nam niezrozumiały bełkot eufemizmów, w najgorszym – udawanie, że nie dostrzegamy słonia w pokoju" – podsumowuje.

Jak wspomina dziennikarka, przekaz metodyczek można opisać następująco: "chwalimy naszych, chochły (pogardliwe określenie Ukraińców używane przez Rosjan - PAP) to idioci i tak dalej". Od dziennikarzy wymagano, by "maksymalnie podkreślali, jak głupi są Ukraińcy". Z czasem zasady te przekształciły się w obowiązkową gloryfikację "naszych, Rosjan, rosyjskich bohaterów".

Była pracowniczka "Izwiestii" mówi, że od początku inwazji prokremlowskie stacje REN-TV i Piatyj Kanal poruszają znacznie mniej tematów związanych z problemami społecznymi. Przed lutym 2022 roku w każdym wydaniu pojawiały się co najmniej dwa materiały o tym, "jak źle żyje się na rosyjskiej prowincji, jak gdzieś coś zalało, jacy deputowani są beznadziejni", ale potem wszyscy nagle o tym zapomnieli. Jej zdaniem można było mówić tylko o tym, jak lokalne władze naprawiają problemy, lub o niektórych skandalach, "które już rozeszły się po kanałach (w komunikatorze) Telegram".

Dziennikarka wspomina, że należało unikać wszelkich negatywnych opinii na temat Rosji. Nie można było również opisywać historii rodzin poległych żołnierzy, którzy nie mogli otrzymać świadczeń, ponieważ konieczne było trzymanie się oficjalnej retoryki o stuprocentowym wsparciu dla wszystkich zaangażowanych w wojnę.

Kolejnym etapem dla redakcji Izwiestii była tzw. wojna z fejkami. W tym czasie dziennikarze mieli sprawdzać wszystkie informacje z ukraińskich źródeł i na te działania przeznaczano ogromne środki. Za każdym razem, gdy coś nie zostało potwierdzone, należało podkreślić, że "trafiło do opinii publicznej jako fejk rozpowszechniany przez Ukrainę".

"Trzeba było pokazywać wszystkie potknięcia ukraińskich władz, dziwne wypowiedzi zagranicznych polityków, które można przekręcić lub niejednoznacznie zinterpretować. Wszelkie problemy z dostawami sprzętu: że może być za mało pieniędzy, ktoś może zawetować dostawę tego sprzętu – wszystko to musiało być zrelacjonowane, tak samo jak każda sprzeczka w ukraińskim rządzie" – mówi dziennikarka.

W marcu 2022 roku Duma Państwowa, czyli izba niższa rosyjskiego parlamentu, uchwaliła ustawy o dyskredytacji armii i rozpowszechnianiu fałszywych informacji na jej temat. Media musiały natychmiast dostosować się do nowych zasad, według których w sprawie wojny można publikować tylko oficjalne informacje z ministerstwa obrony Rosji. Później administracja prezydencka zaczęła wysyłać do mediów "metodyczki" – specjalne instrukcje dotyczące sposobu relacjonowania tego tematu.

Była pracowniczka rosyjskiego dziennika "Izwiestia", zaznajomiona z pracą prokremlowskich kanałów telewizyjnych, potwierdziła w rozmowie z Wot Tak istnienie specjalnych instrukcji. Wspomina, że po inwazji panował kompletny chaos, a wskazówki "z góry" czasem się opóźniały.

"Dostawaliśmy jakieś informacje z góry, ale bez konkretów; nie było do końca jasne, jakie tematy można poruszyć, co i jak pokazywać. Staraliśmy się robić wszystko jak najostrożniej, nie brać się za nic sensacyjnego. Było wiele spotkań, na których omawiano wszystkie te sensacyjne tematy – na przykład szpital położniczy w Mariupolu (zbombardowany przez wojska rosyjskie 9 marca 2022 r. - PAP)" – mówi rozmówczyni portalu.

Przy publikowaniu materiałów o wojnie na Ukrainie redaktorzy naczelni prokremlowskich mediów w Rosji kierują się otrzymywanymi od władz wytycznymi, a pracownicy stosują autocenzurę - podaje telewizja Biełsat za rosyjskojęzycznym portalem Wot Tak, który rozmawiał z byłymi dziennikarzami o tym, jak zmieniła się ich praca od wybuchu wojny.

Po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny na Ukrainie zmieniły się zasady w rosyjskich mediach: obowiązkowe stało się określenie "specjalna operacja wojskowa" zamiast "wojna", za rozpowszechnianie rzekomych fejk newsów o armii grozi więzienie, a w odniesieniu do rosyjskiej armii obowiązuje całkowity zakaz używania słów takich jak "agresja" czy "aneksja".

Jak pisze Biełsat, wiele państwowych i powiązanych z Kremlem mediów jeszcze przed pełnowymiarową inwazją Rosji na Ukrainę pracowało pod ścisłą kontrolą władz i nie było uważanych za wolne. Mimo to w warunkach pokoju czasami pozwalały sobie na odejście od kursu wyznaczonego przez Kreml. Zmieniło się to po lutym 2022 roku.

Rosjanie ostrzelali w niedzielę Nikopol w obwodzie dniepropietrowskim. Szef obwodowej administracji Serhij Łysak poinformował, że w wyniku rosyjskiego ataku ranne zostały dwie osoby: 60-letnia kobieta i 57-letni mężczyzna.

Kolejna międzynarodowa konferencja w sprawie pokoju na Ukrainie mogłaby się odbyć jeszcze przed zaplanowanymi na listopad wyborami prezydenckimi w USA - powiedział w niedzielę minister spraw zagranicznych Szwajcarii Ignazio Cassis.

- To zależy od woli Ukrainy, organizatorów i przywódców państw - powiedział Cassis po zakończonej w niedzielę pierwszej konferencji ws. Ukrainy, która od soboty odbywała się w szwajcarskim kurorcie Buergenstock.

- Ultimatum to nie są negocjacje - zauważył Zełenski, pytany, dlaczego negocjacje z Rosją w Stambule w 2022 roku zakończyły się fiaskiem. Według niego Putin przyjechał z tym ultimatum na czołgu podczas inwazji na pełną skalę, gdy Rosjanie otoczyli Kijów i zajęli wiele regionów Ukrainy. Stwierdził też, że prawie nie różniło się ono od ostatnich "propozycji" Putina sprzed dwóch dni, które też są ultimatum.

Odpowiadając na pytanie o negocjacje z Rosją, Zełenski podkreślił, że takie rozmowy mogą rozpocząć się nawet jutro. - Rosja może rozpocząć negocjacje z nami jutro, nie czekając na nic. Jeśli opuszczą nasze terytorium - podkreślił prezydent Ukrainy.

- Obecność Rosji na drugim szczycie pokojowym może wskazywać na jej decyzję o zakończeniu wojny - stwierdził Zełenski, pytany, czy Rosja zostanie zaproszona na drugi szczyt pokojowy. Dodał, że nie ważne, czy sama tak zdecyduje, czy świat ją do tego zmusi. - Dla nas najważniejszy jest wynik. Zakończenie tej wojny - stwierdził.

Z najnowszego komunikatu sztabu generalnego ukraińskiej armii wynika, że Rosjanie prawie na całej linii frontu zwiększyli liczbę ataków na ukraińskie pozycje. Tylko tej doby doszło już do 70 starć. Armia Putina nie tylko szturmuje ukraińskie pozycje, ale także ostrzeliwuje je z powietrza i bombarduje przy pomocy kierowanych bomb lotniczych, zrzucanych z samolotów z terenu Rosji.

Najwięcej starć odnotowano na kierunku Pokrowska w obwodzie donieckim - aż 24. Tam też trwają najzacieklejsze starcia. "Ukraińscy obrońcy utrudniają rosyjskim okupantom próby przełamania naszej obrony i zadają im straty" - przekonuje ukraiński sztab generalny.

Prezydent Ukrainy poinformował, że uczestnicy szczytu porozumieli się w sprawie rozpoczęcia prac po spotkaniu w specjalnych grupach roboczych, które będą pracowały nad "konkretnymi pomysłami, propozycjami i rozwiązaniami, które mogą przywrócić bezpieczeństwo w różnych aspektach" oraz utorować drogę do organizacji drugiego szczytu pokojowego, mogącego - jak podkreślił - zakończyć wojnę.

Zełenski powiedział, że Rosja, która nie została zaproszona na szczyt, "nie jest obecnie gotowa na sprawiedliwy pokój". Jego zdaniem potwierdza to niedawne oświadczenie Władimira Putina. - Właściwie prawie wszyscy (uczestnicy konferencji) mówili, że tym jednym przesłaniem Putin przekazał całemu światu, że wszystko, co mówił wcześniej o realnym pragnieniu zakończenia wojny, zostało pomnożone przez zero - zaznaczył prezydent Ukrainy.

Oświadczenie Putina to "bardzo poważny błąd", ponieważ wpłynął na zmianę stanowisk poszczególnych krajów, które wcześniej miały odmienne od Ukrainy zdanie na temat formuły pokoju - dodał.

- Mamy swoją pracę do wykonania, nie myślimy o Rosji, robimy to, co do nas należy. Obecnie Rosja (...) nie jest gotowa na sprawiedliwy pokój. Takie są fakty - zaznaczył Zełenski.

"Jesteśmy w stanie wojny. Nie mamy czasu na długotrwałą pracę. Dążenie do pokoju oznacza szybkie działanie. Przygotowania do tego dnia zajmą miesiące, a nie lata. A kiedy plan będzie gotowy i każdy krok zostanie opracowany, wówczas otwarta zostanie droga do odbycia drugiego Szczytu Pokojowego, a tym samym do zakończenia wojny oraz do sprawiedliwego i trwałego pokoju" - stwierdził Zełenski w wystąpieniu kończącym szczyt w Szwajcarii.

- Rosja będzie kontynuować prace nad utworzeniem strefy buforowej w regionie Charkowa, dopóki nie zabezpieczy regionu Biełgorodu i innych regionów - stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Droga do pokoju wymaga udziału wszystkich stron, ale podstawą uzgodnień powinno być poszanowanie integralności terytorialnej Ukrainy – napisano w komunikacie z dwudniowego szczytu ws. pokoju na Ukrainie, zakończonego w niedzielę w szwajcarskim Buergenstock.

Trwająca wojna Rosji przeciwko Ukrainie "w dalszym ciągu powoduje cierpienie ludzi i zniszczenia na dużą skalę" oraz stwarza zagrożenia globalne - podkreślono w dokumencie, do którego dotarły m.in. agencje Reuters, AFP i AP.

Komunikat końcowy podpisała większość z ponad 90 państw i organizacji międzynarodowych uczestniczących w wydarzeniu. Nie zrobiły tego m.in. Indie i Arabia Saudyjska – zaznaczył Reuters.

"Jestem wdzięczny premier Mette Frederiksen za udział w Szczycie Pokojowym i za aktywną pomoc Danii w zaangażowaniu krajów Globalnego Południa we wdrażanie Formuły Pokojowej. Podczas naszego spotkania omówiliśmy przygotowania do transferu duńskich samolotów F-16, które wkrótce zostaną dostarczone na Ukrainę. Rozmawialiśmy także o zatwierdzeniu ram negocjacyjnych i rozpoczęciu w czerwcu rozmów akcesyjnych Ukrainy z UE" - poinformował na swoim profilu na platformie X prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan odrzucił w niedzielę ofertę pokojową przedstawioną w piątek przez prezydenta Rosji Władimira Putina, oceniając, że jest ona nie tylko sprzeczna z Kartą Narodów Zjednoczonych, ale też urąga fundamentalnej moralności i zdrowemu rozsądkowi.

- Zgodnie z propozycją Putina Ukraina ma nie tylko oddać terytorium, które Rosja w tej chwili kontroluje, ale też wyrzec się dodatkowych terenów – powiedział Sullivan uczestnikom konferencji ws. Ukrainy zgromadzonym w Buergenstock w Szwajcarii.

Wskazał, że zgodnie z rosyjską propozycją Kijów musiałby się również rozbroić, "byłby więc bezbronny wobec przyszłej rosyjskiej agresji".

- Żadne rozsądne państwo nie może powiedzieć, że to rozsądna podstawa pokoju. Jest to sprzeczne z Kartą NZ, a także urąga fundamentalnej moralności i najprostszemu zdrowemu rozsądkowi - oznajmił.

Putin oświadczył w piątek na spotkaniu z kierownictwem MSZ w Moskwie, że armia rosyjska wstrzyma ogień, jeśli ukraińskie wojska wycofają się z anektowanych przez Rosję ukraińskich terytoriów, a Kijów zobowiąże się do niewstępowania do NATO. Według niego ukraińskie wojska powinny całkowicie wycofać się z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej oraz obwodu chersońskiego i zaporoskiego. Są to regiony Ukrainy, których aneksję Rosja ogłosiła po rozpoczęciu pełnowymiarowej napaści na ten kraj. Jako warunek konieczny przedstawił "neutralny, pozablokowy, nieatomowy status Ukrainy".

Reuters opublikował projekt komunikatu ze szczytu pokojowego w Szwajcarii. Uczestnicy będą wzywać do dialogu "ze wszystkimi stronami"

Uczestnicy konferencji, zgodnie z tekstem projektu oświadczenia, będą musieli potwierdzić swoje zaangażowanie na rzecz integralności terytorialnej i niezależności politycznej każdego państwa, w tym Ukrainy, w ich uznanych na arenie międzynarodowej granicach, a także rozwiązywania sporów środkami pokojowymi .

Dokument nakreśla także "wspólną wizję" sygnatariuszy w kilku aspektach:

  • Ukraińskie elektrownie i instalacje jądrowe, w tym Elektrownia Jądrowa Zaporoże, muszą działać bezpiecznie pod kontrolą Ukrainy. "Jakiekolwiek groźby lub użycie broni nuklearnej w kontekście trwającej wojny z Ukrainą są niedopuszczalne" – czytamy w dokumencie.
  • Globalne bezpieczeństwo żywnościowe zależy od nieprzerwanej produkcji i dostaw produktów spożywczych. Bezpłatna i bezpieczna żegluga komercyjna, a także dostęp do portów morskich na Morzu Czarnym i Azowskim mają kluczowe znaczenie. Ukraińskie produkty rolne muszą być dostarczane do zainteresowanych krajów trzecich.
  • Wszyscy jeńcy wojenni muszą zostać zwolnieni w drodze całkowitej wymiany. Wszystkie deportowane i nielegalnie przesiedlone ukraińskie dzieci, a także wszyscy inni ukraińscy cywile, którzy zostali nielegalnie przetrzymywani, muszą zostać zawróceni na Ukrainę.

"Wierzymy, że osiągnięcie pokoju wymaga uczestnictwa i dialogu pomiędzy wszystkimi stronami. Dlatego zdecydowaliśmy się na podjęcie w przyszłości konkretnych kroków w wyżej wymienionych obszarach przy dalszym zaangażowaniu przedstawicieli wszystkich stron" – czytamy w projekcie komunikatu.

Wśród krajów, które podpisały dokument, są Ukraina, USA, Wielka Brytania, Turcja, Gruzja, Finlandia, Mołdawia, Polska i Parlament Europejski.