NA ŻYWO

Zapowiadali zniszczenie, dziś rezygnują. Sygnał z Kijowa ws. Krymu [RELACJA NA ŻYWO]

Alaudinov uważa, że Kijów może próbować uderzyć w Most Krymski za pomocą pocisków ATACMS. Zdjęcie ilustracyjne
Alaudinov uważa, że Kijów może próbować uderzyć w Most Krymski za pomocą pocisków ATACMS. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2022 Anadolu Agency
Mateusz CzmielJustyna Lasota-Krawczyk

16.06.2024 | aktual.: 17.06.2024 21:40

Wojna w Ukrainie trwa. Poniedziałek to 845. dzień rosyjskiej inwazji. - Most Krymski nie jest już ważny z militarnego punktu widzenia, więc jego zniszczenie nie będzie miało takiego skutku, jak na początku wojny z Rosją - powiedział Dmitrij Pleteńczuk, rzecznik Sił Morskich Ukrainy. To zaskakujące oświadczenie padło tuż po szczycie pokojowym w Szwajcarii. Jeszcze kilka tygodni wcześniej Kijów zarzekał się, że przeprawa łącząca okupowany Krym z Rosją zostanie zniszczona. Rzecznik marynarki przyznał, że obecne transporty wojskowe przez most są sporadyczne. - Dlatego nie ma już tak taktycznego i strategicznego znaczenia. Nie ma sensu burzyć mostu, żeby poprawić humor - powiedział Pleteńczuk. Po inwazji Rosji Siły Zbrojne Ukrainy dwukrotnie zaatakowały Most Krymski. 8 października 2022 roku na moście eksplodowała ciężarówka. Zginęło pięć osób, a kilka przęseł autostrady zostało zniszczonych. Most został drugi raz uszkodzony 17 lipca 2023 roku przez ukraińskie drony wodne. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Najważniejsze informacje
Relacja na żywo

Rosyjskie okręty wojenne zaczęły w poniedziałek odpływać z Hawany, stolicy Kuby, gdzie przebywały od 12 czerwca – podała stacja CNN. Komentatorzy oceniali ich obecność w pobliżu terytorium USA jako pokaz siły w odwecie za wsparcie Zachodu dla Ukrainy.

Jako pierwszy port w Hawanie opuścił, z pomocą holowników, okręt podwodny Kazań. Oczekuje się, że jeszcze w poniedziałek wypłyną z niego także trzy pozostałe rosyjskie jednostki, w tym fregata Admirał Gorszkow – przekazała CNN na swoim hiszpańskojęzycznym portalu.

Była to największa od lat grupa rosyjskich okrętów odwiedzająca Kubę – podkreśliła amerykańska stacja.

Nie jest jasne, dokąd w następnej kolejności udadzą się rosyjskie jednostki. Na początku czerwca amerykańscy urzędnicy wyrażali przypuszczenie, że mogą one odwiedzić Wenezuelę, która również rządzona jest przez socjalistyczny reżim zaprzyjaźniony z Rosją.

Agencja AP wiązała obecność okrętów na Atlantyku z groźbami rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, że podejmie "asymetryczne kroki" w odwecie za decyzję prezydenta USA Joe Bidena zezwalającą Ukrainie na użycie amerykańskiej broni do uderzeń na terytorium Rosji, by bronić Charkowa.

Władze USA nie uznają obecności rosyjskich okrętów na Atlantyku za zagrożenie, ale uważnie obserwują ruchy tych jednostek – informowała w ubiegłym tygodniu agencja Reutera, cytując amerykańskie źródło rządowe.

Według komentatorów Rosja pogłębia w ostatnich miesiącach współpracę z Kubą. Reżim w Hawanie skrytykował w piątek decyzję przywódców państw grupy G7 o udzieleniu Ukrainie pożyczki w wysokości 50 mld dolarów, która spłacana będzie z odsetek generowanych przez zamrożone rosyjskie aktywa państwowe.

Mimo swojej oficjalnej pacyfistycznej i antyimperialistycznej retoryki oraz tradycyjnej przyjaźni z Ukrainą Kuba od początku rosyjskiej inwazji powielała narrację Kremla, oskarżając USA i Zachód o doprowadzenie do wojny i podsycanie jej poprzez dostawy uzbrojenia dla Kijowa.

Zimą niedobór energii elektrycznej wyniesie do 35 proc., co spowoduje, że Ukraińcy bedą mieli od pięciu do sześciu godzin światła dziennie - zapowiedział w poniedziałek Serhij Kowalenko, dyrektor generalny firmy YASNO wchodzącej w skład ukraińskiego koncernu energetycznego DTEK.

Według niego prądy zabraknie na pewno, a pytanie brzmi, jak duży będzie ten niedobór.

"Bardzo trudno jest przewidzieć zimę, ponieważ jest lato i nie jest jasne, jaką ilością wygenerowanej energii będziemy dysponować w sezonie grzewczym. Wiemy na pewno, że szczyt zimowy jest dość duży. Jeśli możliwości wytwarzania i importu pozostaną na tym samym poziomie, deficyt osiągnie 35 proc." - przekazał Kowalenko w telewizji.

"Jeśli następnie odejmiemy infrastrukturę krytyczną, jeśli zrobimy wszystko inne, możemy naprawdę siedzieć z zasilaniem przez 6-7 godzin. Ale musimy to omówić w sierpniu, ponieważ będzie wtedy wiadomo, jakie są nasze możliwości importowe i ile czasu będziemy mieli na przywrócenie produkcji" - wyjaśnił szef YASNO.

Według niego konsumenci w gospodarstwach domowych i firmach powinni być przygotowani na znaczny niedobór energii elektrycznej.

"Jak można się na to przygotować? To są alternatywne style życia. Począwszy od baterii, akumulatorów w różnych formach, a skończywszy na prądzie, który można wyprodukować. Jeśli to możliwe, należy korzystać z paneli słonecznych, falowników, akumulatorów, generatorów i tak dalej" - podsumował Kowalenko.

Przez cały czerwiec siły rosyjskie atakowały obiekty energetyczne w różnych obwodach na południowym wschodzie i w środkowej części Ukrainy. DTEK, największa prywatna firma energetyczna w Ukrainie, zgłosiła "poważne uszkodzenia" w dwóch elektrowniach cieplnych. Z powodu rosyjskiego ostrzału Ukraina straciła już ponad 9 GW mocy wytwórczych.

Dzień po wernisażu wystawy "Łzy szczęścia" w Zachęcie niezidentyfikowane osoby zdewastowały pracownię artystki Jany Shostak. "Narysowano sierp i młot na moich notatkach, napisano wrogie hasło, pocięto znajdujące się tam polaroidy i pomalowano elementy pracowni sprayem" – powiedziała PAP Jana Shostak.

Otwarta pracownia Jany Shostak zorganizowana w Zachęcie jest częścią wystawy "Łzy szczęścia" i ma znaczenie symboliczne. Artystka chciała pokazać współczesne dzieła sztuki oraz symbolizm ich wypowiedzi, wyrazić w ten sposób dążenie kobiet do niezależności.

Nieznane są powody ataku. Artystka przypuszcza, że może on mieć związek z jej licznymi działaniami promującymi wiedzę o sytuacji w Białorusi i Ukrainie oraz z jej pomocą dla uchodźców z tych krajów.

"To było dla mnie stresujące zdarzenie, gdyż po działaniach skupiających się na pomocy osobom z Białorusi i Ukrainy oraz z powodu mojego pochodzenia (artystka urodziła się na Białorusi - PAP) spotykam się z dużą falą hejtu" – powiedziała PAP Shostak. "Nie wiem, czy zdarzenie w Zachęcie było z tym związane. Chciałabym się tego dowiedzieć, chciałabym się spotkać i porozmawiać z osobami, które to zrobiły" – dodała. "Po latach aktywizmu spodziewałam się, że powrót do sztuki da mi bezpieczną przestrzeń" – podkreśliła artystka.

Zniszczone biurko stanowiące otwartą pracownię artystki ustawione było przy schodach. Przedstawicielka Zachęty nie chciała skomentować tego zdarzenia, a w opublikowanych w mediach wypowiedziach kuratorka wystawy oceniła to jako "atak głupoty". Zespół kuratorski jest w trakcie poszukiwania sprawców.

Jana Shostak jest polsko-białoruską aktywistką i artystką intermedialną. W 2013 r. ukończyła studia licencjackie na Wydziale Intermediów ASP w Krakowie. Później studiowała na Wydziale Sztuki Mediów ASP w Warszawie. W 2020 r. została laureatką stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dla wybitnych młodych naukowców. Jest autorką wielu nagrodzonych prac w dziedzinie mediów i sztuki współczesnej. W 2021 r. otrzymała Paszport "Polityki" w kategorii sztuki wizualne.

"Wystawa +Łzy szczęścia+ to największa jak dotąd prezentacja kolekcji Zachęty. Kilkadziesiąt prac z ostatnich dekad, w tym dzieła kluczowe dla polskiej historii sztuki, a także związane z przełomowymi wydarzeniami w historii galerii, układają się w opowieść o emocjach, jakie dzieła te budziły kiedyś i jakie budzą dzisiaj" – czytamy o wystawie na stronie Zachęty. "Wybrane prace i ich współczesne interpretacje oraz aktualne komentarze zarówno osób artystycznych, jak i publiczności, odzwierciedlają zmiany wrażliwości społecznej, które dokonały się na przestrzeni tych lat. Pokazują też ważną rolę sztuki współczesnej i instytucji kultury w procesie odzyskiwania głosu przez grupy społeczne systemowo go pozbawiane" – podkreślono w opisie.

Ulewa nad Moskwą. "Samochody idą na dno".

We wtorek rosyjski dyktator Władimir Putin rozpocznie dwudniową wizytę w Korei Północnej, podczas której spotka się z przywódcą tego kraju Kim Dzong Unem; to pierwsza podróż Putina do Pjongjangu od 2000 roku - poinformowała w poniedziałek agencja Kyodo.

Rozmowa dyktatorów będzie dotyczyła m.in. współpracy wojskowej. W ocenie doradcy Putina Jurija Uszakowa oba kraje mogą w najbliższych dniach zawrzeć porozumienie o partnerstwie, które obejmie również zagadnienia dotyczące bezpieczeństwa i "nie będzie skierowane przeciwko żadnemu państwu trzeciemu" - przekazała agencja Reutera.

Jak dodano, w składzie rosyjskiej delegacji znajdą się m.in. szef MSZ Siergiej Ławrow, minister obrony Andriej Biełousow, a także wicepremier Aleksandr Nowak, pełniący w latach 2012-20 funkcję ministra energetyki.

W drugiej połowie tygodnia, po wizycie w Korei Północnej, Putin uda się w podróż do Wietnamu.

W ostatnich miesiącach obserwuje się intensyfikację stosunków Pjongjangu z Moskwą. Kim Dzong Un, który niezmiernie rzadko odbywa podróże zagraniczne, we wrześniu 2023 roku odwiedził Władywostok, gdzie spotkał się z Putinem.

Resort obrony Korei Południowej szacował w pierwszej połowie br., że od czasu tego spotkania Korea Północna wysłała do Rosji około 6,7 tys. kontenerów z amunicją z myślą o jej wykorzystaniu podczas wojny z Ukrainą. Ta liczba może przekładać się na około 3 mln pocisków artyleryjskich kalibru 152 mm lub 500 tys. pocisków kalibru 122 mm.

Pjongjang powinien przestać przekazywać broń Moskwie - zaapelowali pod koniec maja ministrowie spraw zagranicznych państw grupy G7. Szefowie dyplomacji podkreślili, że Rosja używa tego uzbrojenia do ataków na Ukrainę.

W tym samym czasie resort obrony USA ustalił, że Kreml stosuje przeciwko sąsiedniemu państwu m.in. północnokoreańskie pociski balistyczne. Amerykańska Agencja Wywiadu Obronnego (DIA) potwierdziła, że szczątki pocisku znalezione w styczniu br. w okolicach Charkowa na północnym wschodzie Ukrainy pochodzą z rakiety balistycznej krótkiego zasięgu wyprodukowanej w Korei Północnej.

Ponad 20 państw NATO wyda przynajmniej 2 proc. PKB na obronność w 2024 r. – oświadczył w poniedziałek w Waszyngtonie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, cytowany przez agencję Reutera.

"Więcej niż 20 państw członkowskich zrealizuje w tym roku cel Sojuszu dotyczący wydatków na obronność na poziomie przynajmniej 2 proc. PKB" - powiedział Stoltenberg w Waszyngtonie podczas wystąpienia w think tanku Wilson Center.

Agencja AP odnotowuje, że jest to niemal czterokrotny wzrost w porównaniu z 2021 r., gdy tylko sześć krajów wypełniało tę rekomendację Sojuszu. W kolejnym roku doszło do agresji Rosji na Ukrainę.

W obliczu tej agresji i toczącej się już ponad dwa lata wojny, która negatywnie wpłynęła na sytuację w dziedzinie bezpieczeństwa w regionie, wiele państw NATO zdecydowało się na zwiększenie wydatków na obronność. W związku z rosyjską napaścią na sąsiada na wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego zdecydowały się Szwecja i Finlandia.

Małżeństwo fotografów Konstantyn i Włada Liberowowie wysłali zdjęcia ukraińskich żołnierzy, którzy schudli po 40-50 kg w rosyjskiej niewoli, na szczyt w Szwajcarii, gdzie dyskutowano o wymianie jeńców wojennych. Więcej zdjęć zamieścili na Instagramie.

"Nie możemy powtórzyć tego, co usłyszeliśmy od chłopaków. Ale te zdjęcia mówią same za siebie. I to mimo faktu, że zanim się z nimi spotkaliśmy, chłopaki przytyli 10 kg w ciągu tygodnia w domu. Aby zrozumieć, co oznacza utrata 40-50 kk wagi (tyle stracili podczas niewoli), wystarczy spojrzeć na fotografie, na których chłopcy pokazują swoje zdjęcia sprzed niewoli" - czytamy w informacji na Instagramie.

Fotografowie podkreślili, że zdjęcia wykonane w ośrodku rehabilitacyjnym zostały opublikowane za zgodą żołnierzy. Obecnie wojskowym pomagają specjaliści ds. rehabilitacji i psychologowie.

"Rozmawialiśmy z lekarzami w ośrodku rehabilitacyjnym, w którym chłopcy przebywali w czasie naszego spotkania. Według nich większość osób, które przeżyły niewolę, z czasem doświadcza szoku. Pierwsze kilka tygodni na ojczystej ziemi to stan euforii wynikający ze świadomości, że przeżyli" - zaznaczyli w wiadomości.

"To była najtrudniejsza sesja zdjęciowa, jaką wykonaliśmy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.(...) Pamiętam, jak jeden z nich (żołnierz-PAP) powiedział mi: musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby to się nigdy więcej nie powtórzyło. Ale to dzieje się każdego dnia. O wiele więcej naszych ludzi pozostaje w rosyjskiej niewoli. I nie ma temu końca" - napisali fotografowie.

Liberowowie wysłali niektóre z tych zdjęć na szczyt pokojowy w Szwajcarii, który odbył się 15-16 czerwca. Tematy konferencji pokojowej w Szwajcarii było bezpieczeństwo nuklearne, żywnościowe oraz powrót do Ukrainy jeńców i deportowanych dzieci.

31 maja 2024 r. miała miejsce 52. wymiana jeńców wojennych, w ramach której Ukraina uwolniła 75 swoich obywateli. Sztab Koordynacyjny ds. Jeńców Wojennych Ukrainy powiadomił, że do tej pory udało się uwolnić 3 210 "obrońców i obrończyń Ukrainy". Nie ma konkretnej liczby osób, która nadal przebywa w rosyjskiej niewoli.

- Rosja przedstawi bardziej rygorystyczne warunki rozpoczęcia negocjacji pokojowych z Ukrainą, jeśli Kijów odrzuci propozycję prezydenta Rosji Władimira Putina - zagroził Siergiej Naryszkin, dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego. Kijów odrzucił "propozycję "Putina i nazwał ją "ultimatum".

Premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek przed szczytem w Brukseli, że poprze nominację premierki Estonii Kai Kallas na jedno z najwyższych stanowisk w UE. Wyraził też poparcie dla ubiegającej się o drugą kadencję szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, mówiąc, że ma ona "pełne zrozumienie dla sprawy polskich".

"Kaja Kallas jest bardzo dobrą kandydatką, bardzo dobrze zna problemy naszego regionu, rozumie realia ukraińskie i rosyjskie" - powiedział Tusk, wchodząc na spotkanie liderów Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Brukseli. "Prezentuje stanowisko jeden do jednego takie jak polskie" - podkreślił. "Byłbym bardzo zadowolony, gdyby to ona dostała nominację" - dodał.

Według nieoficjalnych informacji Kallas, której Estońska Partia Reform (ER) należy w Parlamencie Europejskim do liberalnej grupy Odnowić Europę, może zostać szefową unijnej dyplomacji.

Tusk poparł także von der Leyen, która - w jego ocenie - ma "pełne zrozumienie dla polskich spraw", takich jak "bezpieczeństwo, kopuła nad naszym niebem, wschodnia granica, fortyfikacje, migracje". "Te trudne i takie niejednoznaczne do tej pory w Europie tematy mamy dobrze przegadane i jako kraj będziemy mieli z tego sporo pożytku" - podkreślił premier.

Jednocześnie ocenił, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by przesądzać w sprawie poparcia dla byłego premiera Portugalii Antonio Costy, który według nieoficjalnych doniesień jest typowany przez socjaldemokratów w PE na przewodniczącego Rady Europejskiej, czyli gospodarza unijnych szczytów. "Będziemy o tym dyskutować, ale dla mnie jest jeszcze za wcześnie, by o tym przesądzać". Jak mówił Tusk, wymaga to "wyjaśnienia prawnej sytuacji w Portugalii".

Jeśli funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej przypadnie socjaldemokratom, a szefa unijnej dyplomacji liberałom, to EPL (do której z Polski należą PO i PSL) obsadzałaby dwa pozostałe stanowiska przewodniczących: Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Obecne szefowe tych instytucji - Ursula von der Leyen i Roberta Metsola - zabiegają o reelekcję.

Szef polskiego rządu powiedział też dziennikarzom, że na nieformalnym szczycie przywódców 27 krajów UE w poniedziałek oczekuje porozumienia w sprawie obsady najwyższych stanowisk w UE, ale jeszcze nie ostatecznego. Kolejne, już formalne posiedzenie Rady Europejskiej odbędzie się 27-28 czerwca.

Pytany o potencjalny sojusz EPL z partią Bracia Włosi premierki Włoch Giorgii Meloni, Tusk odparł, że grupy zrzeszające partie centrowe - EPL, socjaldemokraci (S&D) i liberałowie (Odnowić Europę) - mają teraz większość w PE, dlatego nie jest konieczna zmiana całego krajobrazu politycznego w Unii.

Według unijnego źródła z Meloni rozmawiał w poniedziałek w Brukseli były polski premier Mateusz Morawiecki. Prawo i Sprawiedliwość oraz partia Bracia Włosi włoskiej premierki należą do tej samej grupy politycznej w PE, Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Według źródła rozmowy z udziałem Meloni, Morawieckiego, a także premiera Węgier Viktora Orbana dotyczą zjednoczenia sił na prawicy w PE.

Przed szczytem EPL Tusk zjadł obiad z premierem Grecji Kyriakosem Micotakisem, liderem niemieckiej partii CDU Friedrichem Merzem oraz przewodniczącym hiszpańskiej Partii Ludowej (PP) Albertem Feijoo. "Omawiają strategię na szczyt EPL i na posiedzenie Rady Europejskiej" - podało unijne źródło.

Tusk napisał też na X, że "Polska chce Europy zdecydowanej i silnej w sprawach bezpieczeństwa, migracji, praworządności i obrony", a także "gotowej finansować te potrzeby". "To moje priorytety w rozpoczynających się właśnie negocjacjach" - podkreślił.

Jeden żołnierz zawodowy zginął w poniedziałek wskutek amunicji na poligonie wojskowym Libava na wschodzie Czech - poinformowało czeskie wojsko. Osiem osób, w tym pracownik cywilny i siedmiu żołnierzy, zostało rannych. Zdarzenie jest badane przez Żandarmerię Wojskową.

Do wybuchu doszło podczas ćwiczeń saperów - przekazała rzeczniczka sztabu generalnego Michaela Dvorzakova. Rodziny rannych i zmarłego żołnierza zostały powiadomione.

Pierwsze, nieoficjalne doniesienia o eksplozji bliżej nieokreślonej amunicji mówiły o dziewięciu rannych osobach.

Według władz miasta Libava, położonego niedaleko poligonu, nie powstało bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców.

Minister obrony Jana Czernochova przekazała kondolencje rodzinie zmarłego żołnierza i poinformowała, że jest w drodze do Libavy.

Media przypomniały, że w lipcu 2021 r. dwóch żołnierzy odniosło obrażenia podczas likwidowania poligonu Brdy w środkowych Czechach. Jeden pocisk eksplodował też w transporcie i zginął jeden żołnierz.

Do tragicznego w skutkach wybuchu amunicji w Czechach doszło ponadto w 2014 roku w magazynach wojskowych we Vrbieticach na wschodzie kraju. Zginęło wówczas dwóch czeskich obywateli, a według służb za akcją stał rosyjski wywiad wojskowy GRU.

Możliwy rosyjski ślad media i politycy widzą też w próbie podpalenia zajezdni autobusowej w Pradze. Na miejscu ujęto obywatela jednego z państw Ameryki Łacińskiej. Według premiera Petra Fiali udaremniona przez służby próba podpalenia została najprawdopodobniej zorganizowana i sfinansowana przez Rosję.

Dziewięć osób zostało rannych w wyniku ostrzału infrastruktury cywilnej w obwodzie połtawskim, według wstępnych informacji nie ma ofiar śmiertelnych - powiedział w poniedziałek szef regionalnej administracji wojskowej Filip Pronin.

"17 czerwca wróg uderzył w infrastrukturę cywilną w obwodzie połtawskim. Ludzie zostali ranni. Na chwilę obecną wiadomo, że dziewięć osób zostało rannych, wstępnie - nie ma ofiar śmiertelnych" - czytamy w komunikacie.

Według Pronina w wyniku ostrzału uszkodzonych zostało również kilka bloków mieszkalnych, informacje są weryfikowane.

Szef regionalnej administracji wojskowej zaktualizował informację o skutkach ostrzału: "Uderzenie wroga uszkodziło linie energetyczne w obwodzie połtawskim. W rezultacie 53 000 gospodarstw domowych i 2 400 podmiotów prawnych nie ma prądu. Ekipy ratunkowe już pracują nad usunięciem szkód, aby jak najszybciej przywrócić zasilanie".

Wcześniej poinformowano, że rosyjskie żołnierze ostrzelali infrastrukturę cywilną w obwodzie połtawskim, w wyniku czego są ranni, a pod gruzami mogą znajdować się ludzie.

Ważne
Z ostatniej chwili

- Wypowiedź sekretarza generalnego ONZ Jensa Stoltenberga o rozmowach państw Sojuszu dotyczących rozmieszczenia większej ilości broni jądrowej w Europie to kolejna eskalacja napięcia - oświadczył w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

- Wojska rosyjskie, obawiając się dostaw dla Ukrainy zachodniego uzbrojenia, w tym samolotów F-16, usilnie starają się rozszerzyć działania wojenne, by zapobiec przejściu ukraińskich wojsk do ofensywy - oznajmił głównodowodzący ukraińskiej armii gen. Ołeksandr Syrski.

- Most Krymski nie jest już ważny z militarnego punktu widzenia, więc jego zniszczenie nie będzie miało takiego skutku, jak na początku wojny z Rosją - powiedział Dmitrij Pleteńczuk, rzecznik Sił Morskich Sił Zbrojnych Ukrainy. To zaskakujące oświadczenie padło tuż po szczycie pokojowym w Szwajcarii.

Jeszcze kilka tygodni wcześniej Kijów zarzekał się, że przeprawa łącząca okupowany Krym z Rosją zostanie zniszczona. Rzecznik marynarki przyznał, że obecne transporty wojskowe przez most są sporadyczne.

- Dlatego nie ma już tak taktycznego i strategicznego znaczenia. Nie ma sensu burzyć mostu, żeby poprawić humor - powiedział Pleteńczuk. Po inwazji Rosji Siły Zbrojne Ukrainy dwukrotnie zaatakowały Most Krymski. 8 października 2022 roku na moście eksplodowała ciężarówka. Zginęło pięć osób, a kilka przęseł autostrady zostało zniszczonych. Most został drugi raz uszkodzony 17 lipca 2023 roku przez ukraińskie drony wodne.

Alaudinov uważa, że Kijów może próbować uderzyć w Most Krymski za pomocą pocisków ATACMS. Zdjęcie ilustracyjne
Alaudinov uważa, że Kijów może próbować uderzyć w Most Krymski za pomocą pocisków ATACMS. Zdjęcie ilustracyjne © Getty Images | 2022 Anadolu Agency

"Wróg doskonale rozumie, że w wyniku stopniowego otrzymywania znacznej ilości broni i sprzętu wojskowego od naszych partnerów oraz przybycia pierwszych F-16, które wzmocnią naszą obronę powietrzną, czas będzie grał na naszą korzyść, a jego szanse na sukces spadną" – napisał Syrski w mediach społecznościowych.

Z tej przyczyny – wyjaśnił – rosyjskie dowództwo dąży do rozszerzenia geografii działań wojennych na frontach w Ukrainie, celem czego jest "maksymalne wyczerpanie" ukraińskiej armii, zakłócenie szkolenia rezerw, a w końcu "zapobieżenie przejściu do aktywnych operacji ofensywnych".

Ważne

Wypowiedź sekretarza generalnego ONZ Jensa Stoltenberga o rozmowach państw Sojuszu dotyczących rozmieszczenia większej ilości broni jądrowej w Europie to kolejna eskalacja napięcia – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Zdaniem Pieskowa słowa Stoltenberga wydają się sprzeczne z komunikatem końcowym ze szwajcarskiej konferencji w sprawie pokoju na Ukrainie, w którym stwierdzono, że wszelkie groźby użycia lub użycie broni jądrowej w kontekście Ukrainy są niedopuszczalne.

Ukraińscy piloci 40. Brygady Lotnictwa Taktycznego wykonujący loty bojowe na wschodzie. Atakują cele rosyjskie za pomocą rakiet powietrze-powietrze i przez zrzucanie pocisków kierowanych JDAM na rosyjskie pozycje.