zwierzęta(strona 5/48)

Tak bociany sejmikują na Lubelszczyźnie. To wyjątkowa okazja do obserwacji tych ptaków jeszcze w tym roku. Pan Ryszard Molas zarejestrował kilkaset sztuk bocianów w Żukowie w gminie Miączyn na Lubelszczyźnie. Ptaki upodobały sobie teren 5 ha należący do jednego z rolników. - Kilkaset bocianów na jednym polu to rzadkość, niezwykły spektakl jakiego nie widywało się w historii – podkreślił autor nagrania w rozmowie z WP. Sejmiki bocianie to fenomen od lat. Nazwa nawiązuje do łączenia się pojedynczych grup w jedno duże stado przed odlotem do Afryki na zimę. Jak przyznał przyrodnik, ptaki najczęściej obserwowane są w grupach do 100 osobników. – Ja naliczyłem ich co najmniej 300. Rolnik, którego pole zwierzęta wybrały do polowania twierdzi, że bocianów było tu nawet pół tysiąca – podkreślił Ryszard Molas. Zwierzęta przyleciały prawdopodobnie z północnej Polski. To ich ostatni przystanek przed odlotem na zimę. Chcesz obejrzeć więcej? Sprawdź kanał autora w mediach społecznościowych.

Pewien czarny niedźwiedź postanowił urządzić sobie ucztę na jabłoni. Ten nietypowy widok nagrano 19 lipca na jednej z działek w Bristolu, stanie Connecticut, w USA. Wszystko zauważyła właścicielka terenu Nicole Barkley. Amerykanka na początku nie wierzyła w to, co widzi. Potężny drapieżnik leżał na wątłych gałęziach niewielkiego drzewa, zajadając się jabłkami. Kobieta natychmiast chwyciła za telefon i nagrała widok przed domem, zachowują bezpieczny dystans. Jej zaskoczenie szybko przerodziło się w śmiech. Swoim nagraniem autorka pochwaliła się w sieci. Wideo opublikowała agencja Reutera. Zabawne nagranie z niedźwiedziem szybko podbiło serca internautów. Autorka żartowała, że teraz musi poczekać, aż jej jabłoń ponownie obrodzi.

Oko w oko z konikami polskimi. Niezwykłe nagranie udostępniła w sieci pani Urszula Borucka, publikując je na grupie “Mazury – Kraina Tysiąca Jezior”. Przejeżdżając przez Popielno, udało jej się zarejestrować nietypową scenę. Na drogę niespodziewanie wybiegły jej dwa dzikie konie które, nie zważając na zbliżający się samochód, oddały się beztroskim harcom. Przypadkowe nagranie z mazurskimi konikami polskimi zachwyciło internautów. "Jestem z Mazur, ale takiego widoku nigdy nie widziałam, tylko pozazdrościć" - napisała jedna z mieszkanek Krainy Tysiąca Jezior. “Piękne stworzenia. Widzę, że drogę do Popielna remontują. Mój tata stamtąd pochodzi” - z nostalgią skomentowała inna internautka. Nie zabrakło też komentarzy ostrzegających przed tym, że konie są nie tylko niesamowite, ale mogą okazać się niebezpieczne. “Widok piękny, ale są tam również tablice informacyjne odnośnie zatrzymywania się w tym lesie... Konie mogą zrobić krzywdę lub zniszczyć samochód" - ostrzegał pod nagraniem kolejny internauta. W Popielnie znajduje się Stacja Badawcza PAN, która specjalizuje się w hodowli koników polskich. To niewielkie i z reguły spokojne zwierzęta, które żyją swobodnie na obszarze m.in. Puszczy Piskiej. Głównym zadaniem hodowli rezerwatowej jest stworzenie zwierzętom warunków, które będą zbliżone do tych naturalnych. Przodkami tego gatunku były tarpany, dzikie konie, które przed wiekami zamieszkiwały obszary wschodniej Polski.

W Nadleśnictwie Baligród w województwie podkarpackim wiosna pełną parą. Na zielonej polanie fotopułapka zarejestrowała dwie bawiące się ze sobą młode sarny. Zwierzęta z wielką zwinnością skaczą po skąpanej w słońcu trawie. Jak się jednak okazuje, nie są same, w pobliżu obecne są też dorosłe osobniki, które dbają o bezpieczeństwo beztroskiej młodzieży. Sarny największą aktywność wykazują we wczesnych godzinach rannych, południowych i wieczornych. Samica, po urodzeniu, pozostawia potomstwo w ukryciu podchodząc do ich kryjówki tylko na czas karmienia. W pierwszych dniach życia koźląt kontakty matki z dziećmi oraz między rodzeństwem ograniczane są do niezbędnego minimum, a relacje rodzinne nasilają się po dołączeniu młodych do stada.

Pyton kontra kilka kotów. Kamera monitoringu w jednym z domów w Tajlandii zarejestrowała węża, który wślizgnął się do środka mieszkania i zaatakował trzy koty. Zwierzęta miały jednak dużo szczęścia, ponieważ dzięki swojej ostrożności i szybkości zdołały uniknąć ataku ze strony węża. Nocne spotkanie i atak drapieżnika właściciel obejrzał rano na nagraniu. Wideo trafiło do sieci, zbudzając duże poruszenie. - Wąż nie był duży, ale był naprawdę szybki. Moje koty mogły zginąć w ułamku sekundy – powiedział dla lokalnej telewizji Dookdik Khajow, właściciel zwierząt. Kotom nic się nie stało, a wąż został znaleziony następnego dnia rano przez właściciela domu przed budynkiem. Złapano go i wypuszczono z dala od ludzi.

Mieszkająca w Tajlandii Ratha Thapienthong znalazła na tarasie swojego domu węża duszącego jaszczurkę. Mierzący ponad metr wąż był owinięty wokół gekona. Jaszczurka nie poddała się jednak bez walki i ugryzła drapieżnika w głowę w ostatniej próbie przetrwania. Ratha miała już doświadczenie z gadami, ponieważ pracuje jako ratownik. Rozdzieliła zwierzęta gołymi rękami, zanim zdążyły się śmiertelnie zranić. Ostrożnie oddzieliła węża od gekona, a następnie wypuściła osobno na wolność.

Turyści, rybacy oraz strażacy przeprowadzili wspólnie akcję ratunkową kaszalota spermacetowego, który utknął na mieliźnie w mieście Ningbo na wschodnim wybrzeżu Chin. 20-metrowy wieloryb został zauważony przez przypadkowych spacerowiczów w odległości ok. 740 metrów od linii brzegu. Powiadomili od razu odpowiednie służby oraz poprosili o pomoc lokalnych rybaków, którzy pracowali niedaleko tego miejsca. Pierwsza akcja ratunkowa nie powiodła się, ponieważ kaszalot okazał się zbyt ciężki. Na miejsce po kilkunastu minutach przybyło 5 strażackich łodzi ratunkowych. Turyści i rybacy polewali wieloryba wodą, gdy ratownicy obmyślali plan pomocy olbrzymowi morskiemu. Udało się tego dokonać dopiero po 20 godzinach różnych prób. Możliwe było to dopiero po przybyciu 2 większych statków, które pomogły wciągnąć kaszalota na głębsze wody. Akcji ratunkowej z pewnością pomógł także przypływ, który nadszedł po kilku godzinach od znalezienia tego olbrzymiego ssaka morskiego na brzegu.