Można je spotkać w całej Polsce. Nie, to nie pająki
Ma osiem nóg i do złudzenia przypomina pająka, ale wcale nim nie jest. Ludzie często niepoprawnie identyfikują kosarza, w związku z czym Lasy Państwowe postanowiły przybliżyć sylwetkę tego stawonoga.
14.10.2023 | aktual.: 15.10.2023 08:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedawno Lasy Państwowe opublikowały wpis dotyczący niewielkiego zwierzęcia zaliczanego do stawonogów. Chodzi o jednego z najbardziej intrygujących przedstawicieli pajęczaków.
Można go spotkać w różnych zakątkach Polski. Styczność z tym stawonogiem, który do złudzenia przypomina pająka, można mieć w garażu, lesie, na łące czy po prostu w domu.
Kosarz wcale nie jest pająkiem i - co szczególnie istotne - nie stanowi zagrożenia dla ludzi. Lasy Państwowe wyjaśniły, że kosarze są bliżej spokrewnione ze skorpionami. Jest to jednak zauważalne dopiero przy bliższym poznaniu.
Kosarze są dużo bliżej spokrewnione choćby ze skorpionami niż pająkami, co dobrze widać, gdy im się bliżej przyjrzymy - specyficzny kształt ciała, na którym nie widać wyraźnego podziału na głowę czy odwłok oraz tylko jedna para oczu wykluczają pomyłkę z jakimkolwiek pająkiem - przekazano we wpisie Lasów Państwowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W poście zwrócono również uwagę na zdolności adaptacyjne korsarzy. Są one bardzo sprawnymi myśliwymi.
Niektóre gatunki wyspecjalizowały się głównie w polowaniu na ślimaki, inne są wszystkożerne i zadowolą się dosłownie byle czym - nawet odchodami czy pokarmem roślinnym - podkreślono.
Tak korsarze reagują na zagrożenie
Korsarze potrafią dostosowywać się do różnych warunków, ale także stosują interesującą strategię obronną. Gdy tylko wyczuwają niebezpieczeństwo, odruchowo potrafią "zrzucić" część swojego ciała.
Jedna z ich głównych strategii obronnych, tzw. autotomia. Zagrożony kosarz... odrzuca jedną z nóg i korzystając z pozostałych siedmiu (lub mniej, jeśli już wcześniej próbował tej sztuczki) ucieka, gdzie pieprz rośnie. Tymczasem, ta odrzucona kończyna jeszcze przez jakiś czas sama podryguje, skupiając na sobie uwagę napastnika - zauważyły Lasy Państwowe.
Warto wspomnieć, że odrzucona kończyna już nie odrasta.
Źródło: Lasy Państwowe