To była prawdopodobnie Gwiazdka roku 1942. Miałem trzy lata i miesiąc. Trwała straszna wojna. Ale już odwracało się ku klęsce Niemiec. Pod Stalingradem dogorywała 6. armia generała Paulusa, a w Maroku i Algierii wylądowały wojska amerykańskie i angielskie w ramach operacji Torch, Pochodnia. Może starsi coś o tym wiedzieli, ale nie ja. Lecz Wigilia tamtego roku to pierwsza, z której coś w mojej pamięci przetrwało. Kończył się rok wielkiej tragedii i żałoby dla mojej mamy i dla rodziny od jej strony. W Auschwitz zginął mój Ojciec i brat mamy Eugeniusz, a w Mauthausen-Gusen, jej drugi brat Józef. Nigdy wcześniej, ani później Ona, jej rodzeństwo i rodzice, a moi dziadkowie tak potwornego roku nie przeżyli - wspomina Waldemar Kuczyński.