Dla tego zadziwiającego ujęcia fotograf dał sobie prawie pożreć stopy. Wygłodniałe owady rzuciły się na jego nogi w chwili, gdy tylko zdjął skarpetki. Do tych wydarzeń mrożących w żyłach krew, tak chętnie spijaną przez komary, doszło nie w wilgotnych lasach Amazonii, lecz na syberyjskich obszarach, które kojarzą się z chłodem.