Kampania dopiero się rozkręca, a już padły oskarżenia i słowa, które trudno będzie przebić. Zdrajcy, niemieccy/rosyjscy sługusi, złodzieje i mordercy kobiet - obie strony debaty nie przebierają w słowach. Efekt? Nie tylko kolejne drastyczne (choć zdawało się to niemożliwe) zaostrzenie języka debaty, ale także zablokowanie na lata debaty o kwestiach naprawdę istotnych - pisze dla WP Tomasz P. Terlikowski.