Mołdawia zmienia język urzędowy. Rosja oburzona
Mołdawski parlament przyjął w czwartek ustawę, która zmienia w tekstach wszystkich ustaw i regulacji prawnych kraju, w tym w konstytucji, sformułowanie "język mołdawski" na "język rumuński". Ta decyzja spotkała się z krytyką ze strony Marii Zacharowej, rzeczniczki rosyjskiego MSZ.
19.03.2023 09:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mołdawia oficjalnie przeszła na język rumuński jako urzędowy. Do tej pory, zgodnie z mołdawską konstytucją, państwowym językiem był mołdawski funkcjonujący na bazie alfabetu łacińskiego.
Zmiana nie oznacza, że potrzebna będzie translacja - odbywa się to jedynie w przestrzeni nazewnictwa. Autorzy projektu przekonują, że tak przeprowadzona zmiana języka urzędowego w kraju nie jest poprawką, lecz "techniczną implementacją" sądowych orzeczeń z 1991, kiedy Mołdawia oderwała się od Związku Radzieckiego. W praktyce to rumuński będzie teraz w Kiszyniowie mową, która zyska status "urzędowej", "państwowej" i "ojczystej".
Przyjęcie ustawy poprzedziły konsultacje. Mołdawska Akademia Nauk wydała opinię, że poprawną nazwą języka urzędowego w państwie będzie "język rumuński".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podała agencja Interfax-Ukraina, za przyjęciem ustawy zagłosowała rządząca większość, złożona głównie z prozachodniej Partii Akcji i Solidarności. Ustawę skrytykowała opozycja z Bloku Wyborczego Komunistów i Socjalistów.
Języki rumuński i mołdawski są do siebie bardzo zbliżone. W Rumunii mowa mołdawska jest powszechnie uważana za jeden z dialektów języka rumuńskiego, a nie za odrębny język. Z tego powodu, nie jest objęta oficjalnym statusem.
Mołdawia zmienia język urzędowy. Rosja oburzona
Jak podaje turecka agencja Anadolu, decyzja mołdawskich prawodawców o zmianie oficjalnego języka kraju na rumuński nie spodobała się w Moskwie. - To rodzi pytania o integralność terytorialną Mołdawii - powiedziała w sobotę rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa.
Zacharowa zauważyła, że język mołdawski był starożytnym językiem Mołdawian i symbolem ich samoidentyfikacji we współczesnych granicach w 1940 roku. Dodała, że w językoznawstwie historycznym od dawna ustalono, że mołdawski i rumuński to języki podobne, ale różne.
Stwierdziła też, że odrzucenie języka mołdawskiego rodzi pytania o własność Besarabii i ziem naddniestrzańskich. - Odrzucając język mołdawski, obecny reżim w Kiszyniowie stwarza sytuację, w której rodzi się pytanie: czyja jest teraz Besarabia, która była okupowana przez Rumunię do 1940 roku i kto jest właścicielem ziem nad Dniestrem.
Kremlowska propagandzistka zauważyła, że "paradoksalnie" obecnie język mołdawski zachował się tylko w separatystycznym regionie Naddniestrza.
- Jeśli chcą przepisać nazwę języka, to niech trzymają się logiki historycznej i nazywają rumuński mołdawskim, a nie odwrotnie - podkreśliła.