beata kempa(strona 3/13)

- Mam swój stosunek do pedofilii, bardzo zdecydowany. Uważam, że każdy, kto dopuszcza się pedofilii, albo nie reaguje na te kwestie, powinien być bardzo surowo ukarany - stwierdziła w programie "Tłit" europosłanka Beata Kempa. Przyznała też, że nie oglądała ani filmu braci Sekielskich "Zabawa w chowanego", ani filmu Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało". Na uwagę, że w filmie Sekielskich pojawia się jej rodzinne miasto - Syców, odparła oburzona: "a jakie to ma znaczenie, tam mieszka 10 tysięcy ludzi". - Nie znam tego człowieka, nie słyszałam o tym. Ale to nie znaczy, że jeśli został w jakikolwiek sposób skrzywdzony, żeby nie dochodzić sprawiedliwości - dodała.

- Sondaże są raz lepsze, raz gorsze. Jeśli chodzi o Trzaskowskiego, to szkoda się do tego ustosunkowywać, ten człowiek powinien się przyłożyć do rządzenia stolicą. Jeśli chodzi o Andrzeja Dudę, to jestem spokojna - stwierdziła europosłanka PiS Beata Kempa pytana o wyniki ostatnich sondaży dotyczących szans poszczególnych kandydatów w wyborach prezydenckich. - Powiedzmy sobie jasno, że jeśli ktokolwiek inny wygra te wybory, Trzaskowski czy Kosiniak-Kamysz, to zapomnijmy o tym, że będą jakiekolwiek działania socjalne skierowane na dokapitalizowanie czy inwestycję w rodzinę - dodała Kempa. Na uwagę prowadzącego, że Rafał Trzaskowski nie ma zamiaru likwidować 500+ odparła, że "wiele już w polityce widziała i Rafał Trzaskowski jest tu osobą mało wiarygodną". - I mówię to też jako kobieta, bo kobiety mają coś takiego jak intuicja i patrząc na jego czyny w Warszawie, a może brak tych czynów, absolutnie mu nie ufam - dodała.

- Ówczesny wicepremier Jarosław Gowin myślał, że opozycja dorosła do rozmowy, do tego by wspólnie ustalić najlepszy wariant tego, jak zorganizować wybory. Niestety się pomylił, bardzo mocno się pomylił. Nie znam kulisów, nie znam toku rozumowania, myślenia Jarosława Gowina, więc nie chcę tego oceniać, historia to pokaże - stwierdziła w programie "Tłit" europosłanka PiS Beata Kempa, pytana o postawę lidera Porozumienia w sprawie terminu wyborów prezydenckich. - Twarde stanowisko przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja, było stanowiskiem propaństwowym, pozwalającym uniknąć destabilizacji w państwie. Życie pokazało, że mieliśmy rację - dodała.

- Marszałek Grodzki jest osobą, która w sposób skrajnie cyniczny potrafi podejmować różne działania - stwierdziła w programie "Tłit" europosłanka Beata Kempa, pytana o motywację marszałka Senatu ws. ustawy o wyborach prezydenckich. - Myślę, że obok teorii dotyczącej lewarowania kandydatury Rafała Trzaskowskiego, jest jeszcze inna, bardziej snobistyczna, wynikająca z charakteru marszałka Grodzkiego i całej Platformy Obywatelskiej. Widzę, że próbuje się już na flankę wysuwać autorytety prawnicze, które twierdzą, że w sytuacji niemożności wyboru prezydenta w konstytucyjnym terminie jego obowiązki przejmuje marszałek Senatu - stwierdziła europosłanka PiS. Przypomnijmy, że prof. Ewa Łętowska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zwróciła uwagę na fakt, że gdyby doszło do opróżnienia urzędu prezydenta z powodu zakończenia jego kadencji, to obowiązki głowy państwa przejmuje nie marszałek Sejmu, lecz marszałek Senatu. W katalogu sytuacji, przewidzianych przez konstytucję, nie ma bowiem takiej okoliczności. W konstytucji jest za to powiedziane ogólnie, że we wszelkich innych okolicznościach rolę prezydenta przejmuje właśnie marszałek Senatu. - Pewnie mu się to marzy - stwierdziła Beata Kempa.

- Co powiedziałaby pani tym wszystkim ratownikom medycznym, którzy pracują na umowach śmieciowych i gdy trafiają na kwarantannę, to nie dostają pieniędzy? - pytał europosłankę Beatę Kempę prowadzący program "Tłit" Marek Kacprzak. - Rozumiem te osoby, nie tylko ratowników medycznych, którzy pracują w służbie zdrowia. Rozumiem to, że rozmawiają między sobą, a może i nie, bo większość z nich skupia się na swojej pracy i na służbie, na ciężkiej służbie pomocy drugiemu człowiekowi - mówiła Kempa. - Wielu z nas wie, że tę sytuację trzeba będzie poprawić. Ja tylko proszę, żeby nie wykorzystywać tej trudnej sytuacji wielu grup zawodowych. Właśnie dlatego potrzebna jest odpowiedzialna władza, która nie będzie mówić, że pieniędzy nie ma i nie będzie, jak poprzednia, tylko taka, która będzie podejmować konstruktywne decyzje - dodała. Zapowiedziała, że PiS "chce zajmować się tego typu kwestiami, a nie brutalną walką wyborczą, którą proponuje opozycja".

"Poczta Polska powinna Polakom dostarczyć maseczki zamiast pakietów do głosowania. Trzeba ratować życie, nie władzę" - napisał w niedzielę na swoim profilu na Twitterze były premier i były przewodniczący Rady Europejskiej, komentując pomysł PiS zorganizowania wyborów korespondencyjnych. - Ten człowiek niech milczy - skomentowała ten post w programie "Tłit" europosłanka PiS Beata Kempa. - Ja bardzo proszę, żeby on milczał. Siedzi tam sobie gdzieś w Europie, czy gdzie on jest. Może mu się marzy, żeby zastąpić Małgorzatę Kidawę-Błońską? - dodała. - Donald Tusk nie po raz pierwszy pokazuje, jakim jest człowiekiem. Powinien po prostu ważyć słowa, tym bardziej że jest człowiekiem bardziej doświadczonym w polityce niż reszta jego kolegów - tłumaczyła.

- To da się zorganizować - przekonywała w programie "Tłit" europosłanka Beata Kempa, pytana o obawy listonoszy związane z wyborami korespondencyjnymi w trakcie epidemii. - Rozumiem ich lęki i obawy, ale w taki sam sposób można by było mówić o lekarzach, pielęgniarkach czy paniach w sklepie. Te wybory trzeba przeprowadzić, racją stanu jest, byśmy mieli stabilną władzę, bo idą bardzo ciężkie czasy - tłumaczyła. - A może rząd boi się wprowadzić stan klęski żywiołowej, który odsunąłby wybory, bo, jak stwierdził wicepremier Gowin, państwa na to nie stać? - dopytywał prowadzący program Marek Kacprzak. Zdaniem Beaty Kempy nie ma powodów, by taki stan wprowadzić. - Nic takiego się nie dzieje - tłumaczyła.

- Nie sądzę, żeby to był koniec Zjednoczonej Prawicy. Dzisiaj najważniejszą rzeczą jest walka z pandemią. Może jestem człowiekiem zbyt dużej wiary, ale wierzę, że opozycja wreszcie przestanie wykorzystywać sytuację, która jest faktem konstytucyjnym, że te wybory muszą się odbyć, czy mają takiego kandydata, czy innego - stwierdziła w programie "Tłit" Beata Kempa, pytana o to czy to już koniec Zjednoczonej Prawicy. - Wicepremier Gowin ma koncepcję, że być może uda się te wybory przesunąć, być może uda się dogadać z opozycją. Ale z opozycją nie da się porozumieć, choćby naprawdę były wielkie chęci - dodała dopytywana o słowa wicepremiera Gowina, że 10 maja nie da się przeprowadzić wyborów prezydenckich.

Europosłanka Beata Kempa na konwencji Solidarnej Polski nazwała Krzysztof Śmiszka z Lewicy, prywatnie partnera Roberta Biedronia, "kandydatką na pierwszą damę". - To nie do pomyślenia, żeby konwencje służyły personalnym atakom na innych polityków. To najlepszy dowód, z jakimi ludźmi mamy do czynienia. Niewiarygodny pokaz chamstwa. Tak to już jest, że osoby, które bardzo dużo mówią o prawie i sprawiedliwości, najczęściej nie mają do tego moralnych praw - komentował Marcin Kierwiński (PO) w programie "Tłit".

Beata Kempa na konwencji Solidarnej Polski mówiąc o Krzysztofie Śmiszku, powiedziała: "kandydatka na pierwszą damę". - Nie sądzę, by pani minister Kempa chciała kogokolwiek obrazić - ocenił w programie WP #Newsroom Patryk Jaki. I dodał: "Powinno być kandydat? Jak powinno to brzmieć prawidłowo?". Zwrócił uwagę na inny wątek przemówienia Kempy - "donoszenie na Polskę". - To jest rzeczywiście poważny problem w przypadku pana Biedronia - ocenił Jaki.

Michał Wróblewski i Łukasz Pawłowski z Instytutu Badań Spraw Społecznych komentowali prognozę wyników I tury wyborów prezydenckich. Dziennikarz Wirtualnej Polski zwrócił uwagę, że zachowania sędziego Macieja Nawackiego, który podarł uchwałę sędziów, oraz Beaty Kempy, która obraziła Krzysztofa Śmiszka, szkodzą Andrzejowi Dudzie. - Każda taka sytuacja będzie się do niego przyklejać. Śmiem twierdzić, że sam prezydent nie chce być z takimi zachowaniami kojarzony. One będą funkcjonowały jako symbole jego kampanii - ocenił.