Krzysztof Śmiszek odpowiada Beacie Kempie. "Będę pierwszym dżentelmenem"
Jak nazywać Krzysztofa Śmiszka, jeśli Robert Biedroń zostanie prezydentem? - Pierwszym dżentelmenem - rozwiewa wątpliwości partner kandydata. Jego słowa potwierdza znawca protokołu dyplomatycznego. Doktor Janusz Sibora mówi nam, że nie sprawi to problemów. Europa zna przywódców, którzy mają partnerów.
- Póki co widzimy, jak pan i kandydatka na pierwszą damę radośnie oklaskujecie ataki na Polskę - stwierdziła na konwencji Solidarnej Polski Beata Kempa, nawiązując do Krzysztofa Śmiszka, partnera Biedronia.
Spadła na nią lawina krytyki. Powróciła tym samym dyskusja, która zaczęła się od wpisu Romana Giertycha. Wówczas Giertych zastanawiał się, jak trzeba będzie zwracać się do Krzysztofa Śmiszka.
Krzysztof Śmiszek, czyli pierwszy dżentelmen
Po słowach Beaty Kempy posypały się komentarze, ale pozostało pytanie. Bo skoro nie pierwsza dama, to kto? - Chciałbym, aby nazywano mnie pierwszym dżentelmenem - Śmiszek rozwiewa wątpliwości w rozmowie z WP.
- Proponuję, żeby Beata Kempa nie tylko pobierała diety w Europarlamencie, ale wyszła też na belgijską ulicę. Zobaczyła, jak żyją ludzie. Tam od dawna są małżeństwa jednopłciowe - mówi dalej. - To wszystko kręci się wokół homofobii. Zdobywania punktów politycznych przez granie na najniższych instynktach.
Mówi również, że nie zamierza żądać przeprosin od Beaty Kempy. Tak jak wcześniej nie żądał ich od Romana Giertycha. - To nie ma sensu. Sama sobie wystawiła świadectwo - mówi krótko Śmiszek. - Świat się zmienia, ale Solidarna Polska nie - podsumowuje.
Beata Kempa próbowała się tłumaczyć ze swoich słów. - Ja się gubię, ja nie wiem, kto jest w formie żeńskiej, kto w formie męskiej. Mam do tego prawo - stwierdziła europosłanka.
Przywódcy państw z partnerami
Europa zna przykłady urzędujących obecnie premierów, którzy są w jednopłciowych związkach. Premier Irlandii Leo Varadkar jest gejem, tak samo rządzący w Luksemburgu Xavier Bettel. Również szefowa serbskiego rządu, Ana Brnabić, jest lesbijką.
- Jak oceniać samą tę wypowiedź, to jest jedno pytanie - mówi WP doktor Janusz Sibora. - Uważam, że pani europoseł powinna przeprosić. Tego nie wymaga kanon kultury dyplomatycznej, ale zwyczajnej kultury. Nie są tu potrzebne żadne podręczniki.
Podaje również kolejne przykłady polityków, którzy mieli partnerów. Jak dawny szef niemieckiej dyplomacji i wicekanclerz Guido Westerwelle.
- Realizował wiele wyjazdów zagranicznych, podejmował gości, brał udział w przyjęciach. Na miejscu przeznaczonym dla małżonki zasiadł jego partner. Nie było z tym żadnego problemu - opowiada Sibora.
Problemy pojawiały się czasami, na przykład podczas podróży do krajów arabskich. Tam, gdzie związki jednopłciowe nie są akceptowane.
- Wtedy jego partner jechał jako osoba prywatna - wyjaśnia. - Płacił za swój przelot, nie brał udziału w oficjalnych uroczystościach. To nie budziło żadnych sensacji.
Niezręcznie może być, gdy partner znajdzie się wśród samych partnerek. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby dopasować program takiego spotkania do osób, które biorą w nim udział. Słynne stało się zdjęcie męża premiera Luksemburga, który na szczycie NATO pozował razem z żonami prezydentów. Zrobił furorę.
Po prostu "partner prezydenta"
Pozostaje też kwestia określenia, kim jest pierwsza dama. I czy w ogóle można o niej mówić w Polsce. - To pojęcie powstało w Stanach Zjednoczonych. Tam pierwsza dama jest instytucją - zauważa Sibora. - Model takiej zaangażowanej pierwszej damy stał się potem wzorcem dla świata.
- Ale w przypadku Polski nie używam pojęcia pierwsza dama - stwierdza. - Wolę mówić o żonie prezydenta.
Jak mówi dalej, zgodnie z protokołem dyplomatycznym prezydentowi nie musi towarzyszyć małżonka lub małżonek. - We Włoszech prezydent jest wdowcem, czasami tylko prosi córkę, żeby towarzyszyła mu w oficjalnych sytuacjach. Macron również był ostatnio w Polsce bez małżonki, miało to pewną wymowę polityczna - mówi Sibora.
Zwraca jednak uwagę na jeden problem. Związek Roberta Biedronia i Krzysztofa Śmiszka, siłą rzeczy, nie jest związkiem sformalizowanym. To może rodzić problemy, jeśli brałby udział w spotkaniach, gdzie mogą paść poufne informacje.
- Kwestie tę podnoszono w Niemczech podczas prezydentury Gaucka - przypomina Sibora. - Formalnie Krzysztof Śmiszek występowałby jako partner prezydenta. I tak powinien być przedstawiany - podsumowuje doktor.