- To da się zorganizować - przekonywała w programie "Tłit" europosłanka Beata Kempa, pytana o obawy listonoszy związane z wyborami korespondencyjnymi w trakcie epidemii. - Rozumiem ich lęki i obawy, ale w taki sam sposób można by było mówić o lekarzach, pielęgniarkach czy paniach w sklepie. Te wybory trzeba przeprowadzić, racją stanu jest, byśmy mieli stabilną władzę, bo idą bardzo ciężkie czasy - tłumaczyła. - A może rząd boi się wprowadzić stan klęski żywiołowej, który odsunąłby wybory, bo, jak stwierdził wicepremier Gowin, państwa na to nie stać? - dopytywał prowadzący program Marek Kacprzak. Zdaniem Beaty Kempy nie ma powodów, by taki stan wprowadzić. - Nic takiego się nie dzieje - tłumaczyła.