Sprawa Wąsika i Kamińskiego. "Zmierzają do tego, by ten rząd obalić"
Według nieoficjalnych informacji WP klub PiS będzie rekomendował, aby osoby uprawnione do objęcia mandatów poselskich po Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku odmówiły ich przyjęcia. Partia stoi bowiem na stanowisku, że obaj skazani wciąż mają mandaty. - Ośmieszałoby to PiS - ocenia Wojciech Hermeliński, były szef PKW.
Władze partii i klubu mogą wyłącznie apelować o nieprzyjmowanie propozycji, bo to indywidualna decyzja każdego z kandydatów.
- Nie chcę tego komentować. W tej chwili przygotowujemy się do protestu przed Sejmem przeciwko deptaniu demokracji. Jak przyjdzie stosowny czas, to podejmę decyzję, co z mandatem - komentuje w rozmowie z WP Wioletta Kulpa, pytana o to, czy przyjmie mandat poselski po Macieju Wąsiku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa Wąsika i Kamińskiego. Dojdzie do awantury w Sejmie? Polityk PiS odpowiada
Natomiast miejsce po Mariuszu Kamińskim miałaby zająć Monika Pawłowska. Od niej również otrzymaliśmy komentarz w tej sprawie.
- Nie wypowiadam się w tej sprawie do czasu jej ostatecznego rozstrzygnięcia przez marszałka Sejmu i dalszych decyzji kierownictwa partii oraz KP PiS. O wszystkich decyzjach poinformuję w stosownym czasie - przekazała w rozmowie z WP.
"Działania, które zmierzają do tego, by ten rząd obalić"
W przestrzeni publicznej krążą informacje o tym, że - przy okazji sytuacji z dwoma skazanymi posłami - może dojść do prób obstrukcji parlamentarnej, a wszyscy ci, którzy mogliby ewentualnie zająć miejsce w ławach sejmowych po Wąsiku i Kamińskim, będą po kolei odmawiać wejścia do Sejmu.
Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że dochodzą do niego takie głosy. - To wszystko są działania, które zmierzają do tego, by ten rząd obalić, a co najmniej utrudnić obradowanie - ocenia. I dodaje: - Chodzi o podważenie obecnego układu, jaki powstał, podważenie wyniku wyborów z 15 października.
- Najbardziej przykre jest to, że w pewnym sensie włącza się w to prezydent Andrzej Duda - podkreśla nasz rozmówca.
- Obstrukcja może być połączona z próbą wejścia na teren sali obrad przez dwóch panów, którzy są skazani prawomocnym wyrokiem i automatycznie - w dniu zapadnięcia tego wyroku - mandaty utracili. W związku z tym posłami już nie są, więc słusznie wygaszono im karty sejmowe - zaznacza Hermeliński.
- Jeżeli będą chcieli siłą szturmować wejście na salę obrad, jest Straż Marszałkowska. Myślę, że policji nie trzeba będzie wzywać, choć wszystko jest możliwe. Obserwując działania poprzedniej władzy, obecnej opozycji, ze wszystkim można się liczyć - ocenia były szef PKW.
"Obserwując działania prezydenta, można spodziewać się różnych rzeczy"
Hermeliński dodaje, że może też dojść do obstrukcji ze strony członków PiS. - Osoby, które kwalifikują się do wejścia na zwolnione miejsca, mogą nie chcieć tego zrobić. Siłą się nikogo nie wciągnie. Jedna, druga, trzecia próba i trudno, Sejm będzie obradował bez tych osób. To byłoby działanie na własne życzenie, które - w mojej ocenie - nie przekłada się na żadną możliwość upadku rządu czy nieuchwalenia budżetu przed 29 stycznia i niedostarczenia ustawy prezydentowi - wyjaśnia.
- W moim przekonaniu to nie może mieć miejsca. Chociaż, obserwując działania prezydenta, można spodziewać się różnych rzeczy. Przykro to mówić, ale może wyszukiwać nawet najbardziej błahą przyczynę, by dokonać rozwiązania Sejmu. Mam nadzieję, że tak się nie stanie - podkreśla Hermeliński.
I przypomina, że były już przypadki, gdy Sejm obradował w niepewnym składzie. - Są różne powody. Kodeks wyborczy wymienia szereg przyczyn: śmierć posła, zrzeczenie się mandatu, wybór do Parlamentu Europejskiego, konieczność rozstrzygnięcia, czy chce się zostać posłem, czy prokuratorem - wylicza Hermeliński.
- Różne są sytuacje, nie zawsze uda się na czas uzupełnić lukę, a parlament obraduje - dodaje.
Hermeliński: ośmieszałoby to PiS
Były szef PKW przypomina, że parlament za czasów PiS obradował nawet w Sali Kolumnowej. - Tylko część posłów weszło na salę, reszta nie mogła wejść, bo Straż Marszałkowska nie wpuszczała. Nikt nie podnosił zarzutu, że ustawy przyjmowane w w ten sposób są nieważne - mówi.
- Jeśli tak by się stało, że przez kolejne lata nie znalazłby się nikt, kto zająłby miejsce Wąsika i Kamińskiego, ośmieszałoby to PiS. Ale jeśli faktycznie tak by się stało, Sejm obradowałby bez tych dwóch osób - dodaje.
Sprawa Wąsika i Kamińskiego
Przypomnijmy, że skazani politycy PiS bronią się przed wykonaniem wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Mimo skazania planują nadal pełnić funkcje publiczne, powołując się na wcześniejsze ułaskawienie prezydenta. Kwestionują także wygaszenie im mandatów.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika. W piątek postanowiła także uchylić to samo postanowienie w sprawie Mariusza Kamińskiego.
Zdaniem europejskich instytucji utworzona w 2018 roku głosami PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie spełnia zasadniczych kryteriów niezależnego sądu. W tej sprawie są też orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz samego Sądu Najwyższego.
Ok. godz. 16 dowiedzieliśmy się, że Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście przygotował nakazy doprowadzenia skazanych polityków do więzienia.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska i Patryk Michalski, dziennikarze Wirtualnej Polski