Matczak ostrzega: "Wąsik i Kamiński to temat zastępczy". Skuteczność rządu pokażą zmiany systemowe

Od tygodni opinię publiczną rozgrzewa sytuacja wokół Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. - Frustracja to cel ludzi, którzy za tym stoją: nie mogą wygrać wojny, więc chcą pomachać szabelką w małej bitewce. Chcą pokazać, że Polski nie da się naprawić. A to nie jest prawda - komentuje w rozmowie z WP prof. Marcin Matczak. Według prawnika to nie sprawa skazanych polityków PiS przesądzi o przywróceniu w Polsce praworządności, a przywrócenie prawidłowego funkcjonowania instytucji.

Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński
Źródło zdjęć: © FORUM | Zbyszek Kaczmarek / Forum
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Politycy PiS bronią się przed wykonaniem wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Mimo skazania planują nadal pełnić funkcje publiczne, powołując się na wcześniejsze ułaskawienie prezydenta. Kwestionują także wygaszenie im mandatów.

W tej historii jest kolejny akt - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika. W piątek postanowiła także uchylić to samo postanowienie w sprawie Mariusza Kamińskiego.

Zdaniem europejskich instytucji utworzona w 2018 roku głosami PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie spełnia zasadniczych kryteriów niezależnego sądu. W tej sprawie są też orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz samego Sądu Najwyższego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Traktują prawo jak podnóżek"

Prof. Marcin Matczak, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że stara się patrzeć na sprawę polityków PiS systemowo. Jednocześnie zaznacza, że należało się spodziewać politycznej burzy w tej sprawie.

- Nazwałbym to walką kulturową. To, co się teraz dzieje wokół Sądu Najwyższego, nie ma nic wspólnego z prawem. Ta sytuacja to efekt obsadzenia głównych instytucji ludźmi, którzy prowadzą coś w rodzaju krucjaty moralnej - dodaje.

Jak mówi, w składzie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w SN, która uchyliła postanowienie o wygaszeniu mandatów Kamińskiego oraz Wąsika, jest prof. Aleksander Stępkowski, jego kolega z wydziału. - Obserwuję go w aktywności publicznej. Moim zdaniem jest osobą, która ma poczucie jakiejś misji moralnej dotyczącej tego, by pewne wartości w życiu publicznym, które on wyznaje - i które prawdopodobnie przypadkowo wyznaje Prawo i Sprawiedliwość - były promowane - ocenia.

- Mam wrażenie, że takie osoby jak on czy Krystyna Pawłowicz, które mają bardzo mocne przekonania moralne, jak powinien wyglądać świat (np. że powinien być katolicki czy antyeuropejski), traktują prawo jako podnóżek. To nie prawo kieruje ich działaniami, ale właśnie te przekonania moralne. Te osoby, można by ironicznie powiedzieć, pozwalają prawu nadążyć za tymi przekonaniami - twierdzi rozmówca Wirtualnej Polski.

"Ludzie oglądają to jak walkę bokserską"

Prof. Matczak podkreśla, że sytuacja związana z politykami PiS jest symboliczna. - Ludzie oglądają to jak walkę bokserską. Obstawiają, kto wygra: czy Kamiński i Wąsik przegrają tę symboliczną bitwę, czy ją wygrają. Chciałbym przestać patrzeć na to, jak na sprawę prawną, bo prawo - proszę mi wierzyć - nie ma tu kompletnie znaczenia - dodaje.

Jak wyjaśnia ekspert, potrzeba kilku lat, "żebyśmy zrozumieli, że w życiu społecznym, w którym ludzie mają bardzo różne poglądy, prawo musi być arbitrem, który jest pozbawiony misji moralnej". - Ma w sposób neutralny rozstrzygać konflikty. To jest w tym momencie niemożliwe, co jest pokłosiem ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. PiS traktował prawo jako narzędzie walki o siłowe wdrożenie w życie publiczne swojej moralności - mówi prof. Matczak.

Dodaje, że najlepszym dowodem była "decyzja pseudo-TK dotycząca aborcji". - I te próby siłowego wpychania ludziom PiS-owskiej moralności jeszcze przez chwilę potrwają, ale na szczęście będą słabły - ocenia.

- Racja prawna jest tutaj jednoznaczna: Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem. To, co z siebie wypluwa, nie jest żadnym wyrokiem. Jest wyłącznie pretekstem, który w wojnie kulturowej pozwala niektórym ludziom mówić: nie wolno odebrać mandatów Wąsikowi i Kamińskiemu - zaznacza prof. Matczak.

Dodaje: - Otóż wolno, dlatego, że zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu. A to, co robi Izba, która ma w składzie ludzi przebranych w togi, którzy są dodatkowo na wojnie kulturowej, nie ma żadnego znaczenia.

"Kamiński mówi: prezydent to mój bodyguard"

W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski najważniejsze będzie to, w jaki sposób społeczeństwo, które obserwuje tę sytuację, będzie reagować. - Patrzmy na to, jak na spór pomiędzy różnymi wizjami świata - mówi.

- Z jednej strony mamy wizję świata Jarosława Kaczyńskiego, Wąsika i Kamińskiego, w której sprawiedliwość nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie działa na rzecz partii. Jeśli zagraża, Kamiński pokazuje całej Polsce gest Kozakiewicza, mówi: nic mi nie zrobicie, bo mam władzę, jestem od was lepszy; normalny człowiek musi iść do więzienia, ja nie muszę, bo mam kolegę prezydenta i bezczelnie korzystam z ochrony - prezydent to mój bodyguard" - obrazuje ekspert.

Gest Kozakiewicza w wykonaniu Mariusza Kamińskiego
Gest Kozakiewicza w wykonaniu Mariusza Kamińskiego© East News | Wojciech Olkusnik

Jak mówi, druga wizja świata to ta, którą próbujemy powoli odbudowywać. - Gdzie wszyscy są równi wobec prawa, nie ma świętych krów, a gdy popełni się przestępstwo i zostanie się skazanym, idzie się do więzienia. Bez względu na to, jakich się ma kolegów - dodaje.

- Patrzyłbym więc na to wszystko z perspektywy moralno-społecznej, z perspektywy pytania, jakiej Polski my chcemy. Takiej, gdzie są równi i równiejsi, a wyroki sądu nie są oparte na prawie, lecz na krucjacie moralnej? Czy też wizję świata, gdzie prawo jest naturalnym arbitrem i jeśli nikt nie może wejść na zamknięty w czasach COVID-19 cmentarz, to obejmuje to też Kaczyńskiego. W tym kontekście cała sprawa powinna być rozpatrywana - wyjaśnia nasz rozmówca.

"Powinniśmy trochę ostudzić emocje"

Profesor sugeruje również, że jako społeczeństwo powinniśmy ostudzić emocje. - Ta sprawa, mimo że jest ważna symbolicznie, tak naprawdę nie jest tak bardzo istotna. Dla dobra wspólnego o wiele istotniejsze jest to, że - dzięki zmianie rządu i przedstawionym planom związanym z naprawą praworządności - zostały odblokowane pieniądze z KPO. O wiele ważniejsze jest dla nas to, żebyśmy dostali te pieniądze, niż to, żebyśmy skupiali się na sprawie tych dwóch ludzi - dodaje.

Podkreśla także, że ma poczucie, iż ludzie obserwujący tę sytuację, myślą: nie da się naprawić praworządności, bo Wąsik i Kamiński nie są jeszcze w więzieniu. - To nie jest miara naprawy praworządności. Miarą jest zmiana systemowa, która się dzieje: naprawa mediów, zmiany w prokuraturze, powołanie komisji śledczych - wylicza.

- Nie chciałbym, żebyśmy myśleli, że ten rząd sobie nie radzi, bo tych dwóch gości jest nadal na wolności. Miarą tego, czy rząd sobie radzi, jest to, czy potrafi dokonywać zmian systemowych. Wąsik i Kamiński to temat zastępczy, który będzie grzany przez tydzień i który będzie tylko powodował frustrację. A frustracja to cel ludzi, którzy za tym stoją - nie mogą wygrać wojny, więc chcą pomachać szabelką w małej bitewce. Chcą pokazać, że Polski nie da się naprawić. A to nie jest prawda - podkreśla.

W ocenie profesora to miara naszych czasów, że bardzo mocno jako społeczeństwo skupiamy się na szczegółach, indywidualnej sytuacji konkretnych ludzi. - Trochę gramy w wirtualną grę społeczną, w której konkretny człowiek staje się awatarem: są awatary zły i dobry, a wynik ich starcia decyduje o naszym samopoczuciu. Zapominamy o sprawach systemowych - mówi.

- Słyszę na przykład, że marszałek Szymon Hołownia zawiódł, bo wykonał jakiś nie do końca prawidłowy ruch wobec Kamińskiego i Wąsika. Ludzie! Trzymajmy pewne proporcje - apeluje.

- Nie dajmy się oszukać zasłoną dymną w postaci Wąsika i Kamińskiego, jako konkretnych dwóch osób, których sytuacja będzie decydowała, czy w Polsce jest praworządność, czy jej nie ma - apeluje prawnik.

Ok. godz. 16 dowiedzieliśmy się, że Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście przygotował nakazy doprowadzenia skazanych polityków do więzienia.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie