Trwa ładowanie...

Radykalny plan Izraela. USA mówią zdecydowanie "nie", napięcie rośnie

Izraelska operacja w Strefie Gazy trwa, a pokonanie Hamasu to nadal odległa perspektywa. Mimo to już teraz toczą się dyskusje na temat przyszłości Gazy i losu ponad dwóch milionów zamieszkujących ją Palestyńczyków. Na tym tle narasta coraz większy konflikt między prezydentem USA a premierem Izraela - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Rydelek.

 Jaka przyszłość czeka Strefę Gazy? Izrael nie wyklucza wojskowej okupacji Jaka przyszłość czeka Strefę Gazy? Izrael nie wyklucza wojskowej okupacjiŹródło: Getty Images, fot: Alexi Rosenfeld
d3i679u
d3i679u

Prezydent USA Joe Biden chce, aby Strefa Gazy została przekazana w zarząd Autonomii Palestyńskiej. Premier Izraela Binjamin Netanjahu ma zgoła inne plany i nie wyklucza, że izraelskie wojsko pozostanie w Gazie na dłużej.

Izraelska operacja lądowa w Strefie Gazy trwa już ponad miesiąc. Zgodnie z wypowiedziami Netanjahu, ma ona dwa główne cele: uwolnienie zakładników uprowadzonych przez Hamas 7 października oraz obalenie rządów Hamasu nad Strefą Gazy.

Mimo że cele te nadal pozostają dalekie od zrealizowania, to coraz więcej czasu poświęca się kwestii przyszłości Strefy Gazy. Na tym tle doszło do dużej różnicy zdań między Izraelem, a jego głównym sojusznikiem, czyli Stanami Zjednoczonymi.

d3i679u

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Weszli do tunelu Hamasu. Pokazali, co odkryli pod szpitalem Al-Szifa

Amerykanie mówią "nie" dla wojskowej okupacji Strefy Gazy

Już 8 listopada amerykański sekretarz stanu, Antony Blinken, precyzyjnie opisał stanowisko Waszyngtonu. Ameryka chce, aby - po zakończeniu izraelskiej operacji - Strefa Gazy znalazła się pod kontrolą władz Autonomii Palestyńskiej, która rządzi częścią Zachodniego Brzegu. Amerykanie liczą na to, że zjednoczenie Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu pod jednolitą władzą Autonomii Palestyńskiej będzie czynnikiem pozytywnie wpływającym na izraelsko-palestyński proces pokojowy i stabilizację regionu. Jednocześnie Blinken zastrzegł, że USA nie zgadzają się na wojskową okupację Strefy Gazy przez Izrael ani na przymusowe przesiedlenie Palestyńczyków ze Strefy Gazy do sąsiednich krajów arabskich.

Stanowisko zaprezentowane przez sekretarza Blinkena jednoznacznie poparł także prezydent Biden. Sympatyzują z tym również arabscy przywódcy - postrzegając przejęcie władzy przez Autonomię Palestyńską nad Strefą Gazy jako duży postęp na drodze do utworzenia niepodległej Palestyny.

d3i679u

Jednak izraelscy politycy patrzą na przyszłość Strefy Gazy zupełnie inaczej, a ich plany często są bardzo radykalne, co w ostatnich tygodniach powoduje duże napięcia w stosunkach USA-Izrael.

Netanjahu nie ufa Autonomii Palestyńskiej

W jednym z wywiadów dla amerykańskiej telewizji NBC Netanjahu stwierdził wprost, że Strefa Gazy potrzebuje "de-radykalizacji", a władze Autonomii Palestyńskiej nie są - jego zdaniem - zdolne do realizacji tego zadania. Dlatego premier Izraela nie zgadza się na przekazanie władzy nad Strefą Gazy w ręce Autonomii Palestyńskiej. Zamiast tego Netanjahu proponuje, aby nad bezpieczeństwem w Strefie Gazy czuwała izraelska armia, a władzę nad Strefą sprawował - bliżej nieokreślony - "rząd cywilny" (najprawdopodobniej wskazany przez Izrael).

d3i679u

Netanjahu twierdzi, że nie chce "ponownej okupacji" Strefy Gazy (Izrael wycofał się ze Strefy w 2005 roku). Jednak wdrożenie planu Netanjahu de facto oznaczałoby właśnie "wojskową okupację", podobną do tej, jaka funkcjonuje na Zachodnim Brzegu, który podzielony jest na obszary: kontrolowane przez władze Autonomii Palestyńskiej (11 proc.), tereny z mieszaną kontrolą izraelsko-palestyńską (28 proc.) oraz pozostające pod izraelską okupacją (61 proc.).

Życzliwie na plan Netanjahu zdaje się patrzeć także prezydent Izraela, Jicchak Herzog, który stwierdził ostatnio, że Izrael powinien utrzymać silną obecność wojskową na terenie Strefy Gazy, tak aby nie stała się ona znowu "bazą terrorystów".

Pomysł Netanjahu co do przyszłości Strefy Gazy stoi w sprzeczności z propozycjami Amerykanów. Premier nie reprezentuje jednak "ekstremy". Na izraelskiej scenie politycznej jest wiele osób, które zgłaszają dużo radykalniejsze pomysły.

d3i679u

W ostatnich tygodniach pojawiły się np. propozycje, aby Palestyńczycy zamieszkujący Strefę Gazy (2,3 mln osób) zostali przesiedleni do sąsiednich krajów arabskich - w szczególności na, należący do Egiptu, Półwysep Synaj. Taki scenariusz - jako jedną z możliwości załatwienia obecnego kryzysu - proponowało izraelskie ministerstwo wywiadu w tajnym dokumencie, który pod koniec października wyciekł do prasy.

13 listopada na łamach "The Wall Street Journal" ukazał się natomiast artykuł zatytułowany "Zachód powinien przyjąć uchodźców z Gazy". Jego autorami jest dwóch izraelskich posłów: Danny Danon (poseł rządzącego Likudu) and Ram Ben-Barak (poseł opozycji). Proponują oni ideę "dobrowolnej emigracji" Palestyńczyków do krajów bogatego Zachodu.

Prezydent USA Joe Biden Getty Images
Narasta coraz większy konflikt między prezydentem USA a premierem IzraelaŹródło: Getty Images, fot: Tom Williams

Pomysł "dobrowolnej emigracji" szybko poparli także dwaj reprezentanci izraelskiej skrajnej prawicy, a jednocześnie koalicjanci premiera Netanjahu: Becalel Smotricz (minister finansów) oraz Itamar Ben-Gewir (minister bezpieczeństwa wewnętrznego). Obaj ministrowie znani są ze swoich antypalestyńskich wypowiedzi, a w przeszłości wielokrotnie opowiadali się np. za aneksją terytoriów palestyńskich przez Izrael.

d3i679u

Wśród polityków koalicji rządzącej pojawił się także pomysł odbudowy żydowskich osiedli na terenie Strefy Gazy, które zostały ewakuowane w 2005 roku.

Pojawiają się także umiarkowane głosy. Lider opozycji, Jair Lapid, popiera koncepcję zaprezentowaną przez Blinkena, na podstawie której to Autonomia Palestyńska przejąłby kontrolę nad Strefą Gazy. Jednak Lapid jest tylko liderem opozycji i nie ma realnego wpływu na decyzje izraelskiego rządu.

Między młotem a kowadłem

Netanjahu znalazł się w niebywale trudnej sytuacji. Skala porażki, jaką Izrael poniósł z rąk bojowników Hamasu 7 października, bardzo zaszkodziła jego wizerunkowi. Premier Izraela przez lata kreował się na najlepszego gwaranta bezpieczeństwa kraju. Jeśli Netanjahu chce odzyskać swój dawny wizerunek, to musi podjąć bezprecedensowe i radykalne działania wobec Hamasu.

d3i679u

Do radykalnych decyzji "popychają" go także dwaj koalicjanci - Smotricz i Ben-Gewir - bez których poparcia premier nie utrzyma większości w parlamencie. Jednak z drugiej strony na premiera naciskają także Amerykanie, próbując przekonać go do "kompromisowego rozwiązania" i oddania Strefy Gazy w zarząd Autonomii Palestyńskiej.

Netanjahu stara się balansować między Amerykanami a radykalnymi koalicjantami, proponując "długotrwałą obecność wojskową Izraela" w Strefie Gazy (celowo unikając słowa "okupacja") jako wyjście pośrednie, które mogłoby usatysfakcjonować zarówno Waszyngton, jak i izraelską ultraprawicę.

W swoich wypowiedziach Netanjahu skupia się przede wszystkim na dyskredytacji władz Autonomii Palestyńskiej, twierdząc, że nie są one zdolne do zapewnienia bezpieczeństwa Strefie Gazy, a jedynym sposobem na stabilizację jest długotrwała obecność izraelskiego wojska.

Atakowanie wiarygodności Autonomii Palestyńskiej jest stosunkowo łatwe. Od 2006 roku na terytoriach pod jej kontrolą nie odbyły się ani wybory parlamentarne, ani prezydenckie - mimo że kadencja prezydenta Mahmuda Abbassa wygasła jeszcze w 2009 roku. Obecnie Abbas ma już 88 lat, a jego rządy nie ustabilizowały Zachodniego Brzegu. Wręcz przeciwnie, w ostatnich latach odnotowano postępująca radykalizację wśród młodych Palestyńczyków oraz rosnącą infiltrację Zachodniego Brzegu przez Hamas oraz Palestyński Islamski Dżihad. Sytuacja jest tam tak niestabilna, że w przeddzień ataku Hamasu 7 października, izraelski wywiad oceniał sytuację na Zachodnim Brzegu za dużo większe zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela niż rządy Hamasu nad Strefą Gazy.

Dyskredytując Autonomię Palestyńską, być może Netanjahu uda się przekonać Amerykanów, aby ograniczyli się wyłącznie do słownej krytyki i nie wyciągali żadnych politycznych konsekwencji wobec Izraela - jeśli ten zdecyduje się na wojskową okupację.

Ten plan może się udać - warto zwrócić uwagę, że o ile prezydent Biden podkreśla w swoich wypowiedziach, że okupacja Gazy "byłaby błędem", to jednak nie precyzuje "czy" oraz "w jaki sposób" chciałby powstrzymać plany Izraelczyków.

Premierowi Netanjahu ucieka jednak szersza perspektywa obecnego kryzysu. Od lat w USA zauważalny jest trend (zwłaszcza wśród wyborców Partii Demokratycznej), zgodnie z którym młodsze pokolenia Amerykanów coraz krytyczniej oceniają politykę Izraela, a jednocześnie coraz częściej opowiadają się za niepodległą Palestyną. Izraelska operacja lądowa w Strefie Gazy zdaje się tylko przyspieszać ten trend - co widać po licznych propalestyńskich protestach, do jakich dochodzi w USA. Wojskowa okupacja Strefy Gazy tylko zaszkodzi Tel Awiwowi i jeszcze mocniej podkopie wizerunek Izraela w Ameryce.

Okupacja Strefy Gazy będzie dla Izraela ciężarem także z innych względów. Będzie wymagała zaangażowania dużej części izraelskiej armii, a tym samym - sporych nakładów finansowych. Okupacja utrudni także rozbudowę stosunków z krajami arabskimi (m.in. z Arabią Saudyjską, która kilka miesięcy temu rozpoczęła wstępne rozmowy pokojowe z Izraelem).

Przerwa w walkach szansą na pokój?

W całej sprawie pozostaje jedna wielka niewiadoma: czy Izraelowi uda się zająć całą Strefę Gazy i pozbawić Hamas władzy? Odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka oczywista.

Rosnąca liczba ofiar cywilnych sprawia, że Izrael zmaga się z coraz większą presją międzynarodową, aby zakończyć walki. Szef izraelskiego MSZ, Eli Cohen, już w połowie listopada ostrzegał, że Izraelowi pozostały tylko dwa, trzy tygodnie (do początku grudnia), na zakończenie operacji w Strefie Gazy. Cohen stwierdził, że po tym terminie presja międzynarodowa może zmusić Izrael do zakończenia walk.

Paradoksalnie, także uzgodniona - dzięki mediacjom Kataru - czterodniowa przerwa w walkach, może zintensyfikować działania dyplomatów na rzecz podpisania trwałego zawieszenia broni. W takiej sytuacji zarówno plany wojskowej okupacji Strefy Gazy, jak i plany powrotu Autonomii Palestyńskiej do Strefy nie powiodą się, a Hamas - mimo że osłabiony - nadal będzie trwał u władzy.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz Rydelek, ekspert ds. Bliskiego Wschodu

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3i679u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d3i679u
Więcej tematów