Rzeczniczka tłumaczy decyzję sędziego Wojciecha Łączewskiego. "Nie powiedział, że uważa prezes za wybraną wadliwie"
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie prostuje doniesienia o decyzji sędziego Wojciecha Łączewskiego w procesie z TK. - Ani słowem nie powiedział, że uważa panią prezes Przyłębską za wybraną wadliwie - twierdzi Anna Ptaszek. I dodaje, że sędzia chce "zaczekać na odpowiedź na pytanie prawne" Sądu Najwyższego dotyczące umocowania prezes TK.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Anna Ptaszek podkreśliła, że przy wydawaniu swojej decyzji sędzia sądu rejonowego Wojciech Łączewski powołał się na konieczność dbania o to, by Skarb Państwa był należycie reprezentowany w tym procesie. Potwierdziła, że pełnomocniczka TK miała pełnomocnictwo podpisane przez prezes Przyłębską.
Ptaszek dodała, że pełnomocniczka TK miała pełnomocnictwo podpisane przez prezes Przyłębską. - Sędzia Łączewski spytał pełnomocniczkę czy wie, że w sprawie prawidłowości wyboru prezes TK SN zbada pytanie prawne; pani mecenas miała tego świadomość - relacjonowała rzeczniczka. - Sędzia spytał też panią mecenas, czy dysponuje ona pełnomocnictwem podpisanym przez wiceprezesa TK Stanisława Biernata, co do którego wyboru nie ma wątpliwości; takiego pełnomocnictwa nie miała - dodała.
Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Mariusza Kamińskiego. Wyrok Sądu Najwyższego
Łączewski uznał, że od odpowiedzi SN może zależeć sprawa, którą prowadzi. Dlatego zawiesił tę sprawę cywilną do czasu rozpatrzenia pytania prawnego przez SN, skierowanego przez Sąd Apelacyjny w Warszawie - Ani słowem nie powiedział, że uważa panią prezes Przyłębską za wybraną wadliwie, chce tylko zaczekać na odpowiedź na pytanie prawne - zaznaczyła sędzia Ptaszek.
To komentarz do doniesień Radia RMF FM, zgodnie z którymi stołeczny sąd uznał w cywilnej sprawie przeciw prezesowi Trybunału Konstytucyjnego za nieważne pełnomocnictwo dla adwokata podpisane przez prezes Julię Przyłębską - jako rzekomo niewłaściwie wybraną na prezesa. Sędzią przewodniczącym był Wojciech Łączewski.
Szydło, Ziobro i Przyłębska jednoznaczni w ocenie
"Tego rodzaju aktywność sądu cywilnego wpisuje się w dostrzegane ostatnio publicznie, niebezpieczne dla państwa prawa, próby przekraczania konstytucyjnych i ustawowych kompetencji przez pracowników wymiaru sprawiedliwości. Trybunał ufa, że Sąd Najwyższy przerwie te działania" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Trybunał Konstytucyjny.
- Jestem zbulwersowana zachowaniem sądu powszechnego i sędziego, który nie potrafi orzekać w sposób zgodny z obowiązującym prawem - skomentowała decyzję Julia Przyłębska w rozmowie z wsieci.pl.
Sprawa oburzyła również Beatę Szydło, która w piątek przebywała w Brukseli. - Jest to oczywiście rzecz niesłychana - stwierdziła premier.
W podobnym tonie wypowiedział się prokurator generalny. - Jest to naruszenie prawa i to rażące - stwierdził Zbigniew Ziobro.
O co chodzi z umocowaniem Julii Przyłębskiej
W lutym br. sąd apelacyjny zadał SN pytanie prawne ws. "umocowania" sędzi Przyłębskiej jako prezesa TK oraz problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny. Sąd wskazał m.in., że w 2016 r. nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa. SN ma zbadać to pytanie 12 września br. Zagadnienie prawne do SN skierowano na wniosek b. prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego.
"TK ze zdziwieniem przyjmuje fakt, że sąd cywilny prowadzi sprawę z powództwa osoby nieposiadającej żadnej legitymacji procesowej do zajmowania się problemem funkcjonowania TK, a taką osobą jest były już prezes TK" - komentował wtedy sprawę Trybunał.