Beata Szydło z Brukseli komentuje decyzję sędziego Wojciecha Łączewskiego. I przestrzega swoich ministrów
- Jest to oczywiście rzecz niesłychana - powiedziała w Brukseli Beata Szydło, komentując w ten sposób odmówienie Julii Przyłębskiej tytułu prezesa TK przez warszawskiego sędziego. Premier odniosła się również do zarzutów związanych z niedostateczną pomocą udzielaną uchodźcom przez Polską.
- Ja mogę powiedzieć tyle, że w pełni zgadzam się tutaj z panem ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Nie znam dokładnie szczegółów tej sprawy, bo jestem tutaj, w Brukseli, ale z tych informacji, które mam, to w pełni podzielam zdanie pana ministra. Jest to oczywiście rzecz niesłychana, to co wydarzyło się dzisiaj w sądzie rejonowym - powiedziała premier.
Na konferencji w Brukseli Beata Szydło odniosła się także do zarzutu, że deklarowana pomoc polskiego rządu uchodźcom nie jest widoczna, choćby w mediach publicznych.
- Zgadzamy się, że być może za mało mówimy o pomocy polskiego rządu dla uchodźców, zbyt mało się tym chwalimy - stwierdziła. Szefowa rządu powiedziała jednak, że "uznaje zasadę, że trzeba skutecznie pomagać, gesty i symbole oczywiście są ważne, ale przede wszystkim potrzebna jest skuteczna polityka migracyjna".
Będzie więcej materiałów o pomocy Polski dla uchodźców w TVP?
Szydło wskazywała, że rząd współpracuje z stowarzyszeniami i organizacjami pozarządowymi, a także organizacjami kościelnymi, które ze środków z budżetu państwa realizują pomoc humanitarną na miejscu, gdzie uchodźcy przebywają. Przypominała, że Polska realizuje projekty humanitarne także przy współpracy z Niemcami.
- Myślę, że to jest dobra podpowiedź, byśmy trochę więcej na ten temat powiedzieli również w mediach publicznych - dodała.
Premier po raz kolejny powiedziała, że nie zamierza odpowiadać na pytania związane z rekonstrukcją rządu. - To co mówiłam zawsze, kiedy otrzymywałam takie pytanie, a było ich bardzo dużo, że rekonstrukcję się przeprowadza, a nie o niej opowiada. Więc pozwólcie państwo, że przy tym pozostanę - powiedziała.
Jak dodała, każdy z ministrów i wiceministrów, również premier, musi zawsze pamiętać o tym, że ma wypełniać swoje zadania. - Jesteśmy po to, żeby wypełniać program, realizować to, do czego się zobowiązaliśmy, a jeżeli ktoś tego nie realizuje, musi zawsze wiedzieć, że będzie musiał z tej drużyny odejść - podkreśliła premier.