Rewolucyjna przemiana w Ukrainie. W jednym dniu wszystko się zmieniło
W Siłach Zbrojnych Ukrainy służy ok. 60 tys. kobiet. Nie tylko w służbach pomocniczych, ale także na pierwszej linii frontu. W mgnieniu oka dyskryminacja zniknęła. Kobiety mają takie same prawa, ale też wymagania i obowiązki.
Ukraińska armia przeszła szybką przemianę myślenia i postrzegania kobiet w mundurach. Od 2014 r. liczba kobiet służących w armii wzrosła niemal trzykrotnie. Tak naprawdę zmiany zaczęły być wprowadzane od wielkiej reformy Sił Zbrojnych Ukrainy, którą zapoczątkowano w 2016 r.
Kobiety w ukraińskiej armii są traktowane na równi z mężczyznami - mają takie same prawa, ale też obowiązki i wymagania. Jedyny wyjątek brany jest pod uwagę w czasie ciąży.
Ukraińskie żołnierki, w przeciwieństwie do polskich, mają takie same wymagania na testach fizycznych, jak i mężczyźni. Zdają dokładnie takie same testy i w zależności od wyników trafiają do odpowiednich jednostek. Dlatego żołnierki nie są tylko sanitariuszkami, oficerami prasowymi czy kulturalnymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Najniebezpieczniejsze specjalizacje"
W oddziałach szturmowych wojsk powietrzno-desantowych służy niemal tysiąc kobiet. Obecnie w wojskach lądowych służy ich ponad 16 tys., z czego ok. 40 proc. brało udział w bezpośrednich walkach z Rosjanami. Z każdym miesiącem ta liczba rośnie.
- Wybrały najniebezpieczniejsze specjalizacje. Obsługiwały granatniki przeciwpancerne, były strzelcami karabinów maszynowych, snajperkami, a czasami miały... chęć zostania ładowniczym czołgowym, czy częścią obsługi dział i moździerzy - mówił w wywiadzie dla ArmyInform gen. por. Serhij Najew, dowódca Połączonego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Władze od sześciu lat prowadzą szeroko zakrojoną akcję dotyczącą równouprawnienia kobiet w armii, która przynosi całkiem spore sukcesy. O ile w 2018 r. 53 proc. Ukraińców popierało ideę równości kobiet i mężczyzn w armii, to w 2023 r. poparcie to wzrosło do 80 proc. Jak informuje Fundusz Ukraińskich Weteranów, 85 proc. obywateli Ukrainy pozytywnie odnosi się do kobiet służących w Siłach Zbrojnych, a aż 81 proc. zgadza się, że kobieta może dowodzić jednostką bojową, tak samo jak mężczyzna.
Bohaterki
30 lipca 2021 r. kobieta została pierwszą dowódczynią Sił Medycznych Sił Zbrojnych Ukrainy. Tetiana Ostaszczenko rok później stała się też pierwszą w historii Sił Zbrojnych Ukrainy kobietą w stopniu generała majora. Jej podwładną była obecna deputowana do parlamentu Jana Zinkiewicz, która za uratowanie ponad 200 rannych na pierwszej linii frontu w latach 2014-2015 otrzymała Order Bohaterki Ukrainy i Order Zasługi.
Kolejną Bohaterką Ukrainy została Julia Pajewska, która dowodziła oddziałem ewakuacyjnym 61. Mobilnego Szpitala Ewakuacyjnego. Brała udział w obronie Mariupola, gdzie 16 marca dostała się do niewoli podczas ewakuacji rannych przez zielony korytarz. Rosjanie za nic mieli znaki Czerwonego Krzyża i Pajewska spędziła trzy miesiące w rosyjskiej niewoli.
Seksizm to przeszłość
Z bronią w ręku działa z kolei starsza porucznik Julia Mikitenko. Od 2016 r. wraz z mężem służyła w 54. Samodzielnej Brygadzie Zmotoryzowanej. Początkowo jako księgowa w sztabie, ponieważ wówczas jeszcze kobiety nie mogły służyć na stanowiskach bojowych. Rok później ukończyła kurs oficerski i została dowódcą plutonu piechoty, a potem plutonu rozpoznawczego.
Wówczas stykała się z wieloma przykładami seksizmu i częstymi odmowami wykonywania rozkazów wydanych przez kobietę. W 2018 r. jej mąż zginął pod Ługańskiem, wówczas zdecydowała się przenieść do szkolnictwa wojskowego, gdzie została dowódczynią pierwszej w historii Ukrainy żeńskiej klasy wojskowej.
Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji walczyła w oddziałach broniących Kijowa, a po rosyjskim odwrocie spod miasta zgłosiła się do swojej macierzystej brygady, gdzie objęła stanowisko dowódczymi kompani rozpoznania. Za walki o Bachmut została odznaczona Orderem Za Odwagę.
Dziś już żołnierze nie mają problemu z wykonywaniem jej rozkazów. Podobnie jak pozostałych ponad siedmiu tys. oficerek, z których ponad 800 dowodziło oddziałami w bezpośredniej walce z Rosjanami.
Dyskryminacja
O ile jeszcze dwa, trzy lata temu żołnierki spotykały się z licznymi przejawami seksizmu, tak początek pełnoskalowej wojny bardzo zmienił podejście do kobiet w armii. Zapis ustawy o służbie wojskowej, który mówi, że "kobiety pełnią służbę wojskową na równi z mężczyznami (z wyjątkiem przypadków przewidzianych w przepisach o ochronie macierzyństwa a także zakazie dyskryminacji ze względu na płeć)", przestał być jedynie zapisem, a stał się faktem.
Najdłużej dyskryminacja przetrwała w ubiorze polowym kobiet. Aż do końca 2022 r. nie miały one mundurów polowych. Ministerstwo obrony Ukrainy zatwierdziło jedynie mundur paradny dla kobiet, a mundury polowe są przeznaczone wyłącznie dla mężczyzn. Te z kolei nie pasowały na kobiety.
- Jeśli spodnie pasowały w biodrach, to nie pasowały w pasie. I na odwrót - mówi Natasza, starsza szeregowa Wojsk Obrony Terytorialnej, która sprawdzała mój plecak przed wejściem na kijowski dworzec kolejowy. - W ministerstwie zapomnieli też, że mamy piersi. Nie było dla nas oporządzenia i kamizelek kuloodpornych - dodaje.
Początkowo żołnierki przeszywały męskie mundury. Potem zawiązały inicjatywę ArmWomenNow, w ramach której zostały opracowane wzory damskiego munduru polowego, bielizny i kompletów specjalnych - zimowych i dla wojsk pancernych oraz artylerii samobieżnej. Pierwsze mundury trafiły na front w grudniu 2022 r. Teraz trwają testy kamizelek kuloodpornych.
- Męskich nie mogłyśmy dopiąć. Dziewczyny z większymi piersiami musiały rozsuwać je prawie pod pachę - śmieje się Natasza.
Oporządzenie i mundury dla kobiet produkuje firma z Dnipro. Skala zamówień jest tak duża, że zakład rozrósł się dwukrotnie i teraz zatrudnia 150 szwaczek. Mimo to nie nadążają z produkcją. Dlatego pierwszeństwo mają żołnierki walczące na froncie. Tych jednorazowo jest na pierwszej linii około pięciu tys.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski