Prywatny folwark oligarchów. Trzęsą Naddniestrzem i chcą pomocy Rosji
Klan oligarchów wyrósł na Naddniestrzu jak pasożyt przejmujący kontrolę nad żywicielem - mówi dr Piotr Oleksy. Parapaństwo, w którym już stacjonuje rosyjskie wojsko, właśnie poprosiło Rosję o ochronę.
Sebastian Łupak: Naddniestrze poprosiło Rosję o ochronę. Co to za twór, będący formalnie częścią Mołdawii, a jednak nie uznający Kiszyniowa?
Dr Piotr Oleksy, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu: Naddniestrze to parapaństwo stworzone przez dawną radziecką elitę, wywodzącą się z lokalnych zakładów przemysłowych, hut stali, itp. To byli tzw. czerwoni dyrektorzy. Najważniejszym z nich byli Igor Smirnow i jego otoczenie, którzy stworzyli Naddniestrze. Ostatecznie wsparła ich w tym rosyjska armia.
Teraz w Naddniestrzu rządzi tak naprawdę grupa oligarchiczna związana z firmą Sheriff, znana w Polsce z tego, że jest właścicielem m.in. klubu piłkarskiego Sheriff Tyraspol. Na jej czele stoją Wiktor Guszan i Ilja Kazmały.
Rządzą niczym rewolwerowcy?
Ja używam takiej metafory: klan oligarchów wyrósł na Naddniestrzu jak pasożyt przejmujący kontrolę nad żywicielem. Były okres w latach 90., gdy miały tam miejsce porachunki gangsterskie, strzelaniny, ale to nie wykraczało poza standard ówczesnej Europy Wschodniej. Ale teraz ludzie zatrudnieni przez oligarchów nie zajmują się już strzelaniem na ulicach.
A czym?
Sprowadzaniem towarów do Naddniestrza i eksportowaniem ich dalej pod zmienionym szyldem.
Papierosy i alkohol?
Także. Ale w równym stopniu dotyczy to drobiu, produktów spożywczych, sprzętu AGD i RTV. Zajmują się też transakcjami kapitałowymi przy wykorzystaniu rajów podatkowych.
Firma Sheriff ma sieć supermarketów, telefonię komórkową, telewizję, stacje benzynowe, firmę budowlaną, bank, wytwórnię wódek i oczywiście wspomniany klub piłkarski, który w 2017 roku wyeliminował Legię Warszawa z Ligi Europy. Czy ta sama firma rządzi jednocześnie krajem?
Oligarchowie rządzą krajem z tylnego siedzenia. Mamy bowiem w Naddniestrzu tak zwanego prezydenta, tak zwaną Radę Najwyższą i tak zwany rząd. Ba, są nawet wybory.
I kto je wygrywa?
Partia Odrodzenie stworzona przez firmę Sheriff. Reprezentuje ona interesy tej firmy.
I jak to parapaństwo funkcjonuje?
Jeśli pojedziemy do Naddniestrza, to będziemy zaskoczeni, jak normalnie ono działa. Ma swoje granice, urzędy, szkoły, pocztę i walutę, rubla naddniestrzańskiego.
Jeśli tak dobrze im idzie na tym wąskim pasie ziemi wciśniętym między Mołdawię a Ukrainę, to po co zapraszają do siebie innego szeryfa, Putina, żeby ich chronił?
Żyją w schizofrenii. Z jednej strony nie chcą, żeby ich interesy przejął jakiś rosyjski oligarcha, a z drugiej potrzebują parasola ochronnego ze strony Rosji, bo nie chcą być wchłonięci przez Mołdawię i Zachód.
Boją się, że Mołdawia wejdzie do Unii Europejskiej?
Słusznie obawiają się, że w takim wypadku zostaną osądzeni za malwersacje finansowe i nielegalną prywatyzację, a w rezultacie pozbawieni swoich majątków. Skończą się paramafijne schematy, dzięki którym tak skutecznie teraz funkcjonują.
A Mołdawia rozpoczęła rozmowy akcesyjne z UE. I w związku z tym próbuje zaprowadzić u siebie porządek...
Mołdawia od początku tego roku zaczęła na poważnie egzekwować w Naddniestrzu swoje prawa gospodarcze i skasowała ulgi celne dla naddniestrzańskich firm. Do tej pory firmy z Naddniestrza funkcjonowały bowiem jako podmioty prawa mołdawskiego, jednak bez płacenia cła dla Mołdawii.
Mołdawia chce pokazać, że poważnie podchodzi do swoich jurysdykcji. Żądając opłat celnych i urealniając kontrolę nad eksportem i importem z Naddniestrza Kiszyniów pokazuje, że może uderzyć w interesy oligarchów. A to zagraża sensowi ich istnienia i działania.
Oligarchowie poczuli więc, że ich pozycja jest zagrożona. W efekcie Kongres Deputowanych Wszystkich Szczebli w Tyraspolu, stolicy Naddniestrza, zwrócił się o ochronę w pierwszej kolejności do Rosji. Ale także do ONZ, Parlamentu Europejskiego i OBWE.
OBWE armii tam nie wyśle. Prędzej Rosja.
Armia rosyjska już w Naddniestrzu stacjonuje, w liczbie 1500 żołnierzy. Ale oni nie "wyzwolą" Naddniestrza, bo ono nie jest pod mołdawską okupacją. Trudno też, żeby oni podjęli atak na Mołdawię. Nie są dobrze wyszkoleni, zapewne słabo wyposażeni, a poza tym to nie są w 70-80 procentach ludzie przysłani tam z Rosji, tylko miejscowi, urodzeni w Naddniestrzu. Mają rosyjskie obywatelstwo i pracują w rosyjskiej armii, mają rosyjskie mundury, ale ich gotowość do walki przeciw Mołdawii stoi pod znakiem zapytania.
Czyli nie grozi tam, póki co, scenariusz znany z Krymu? Rosja nie włączy Naddniestrza do Federacji Rosyjskiej?
Scenariusz krymski został już tam przerobiony w latach 1991-92. Teraz w mediach rosyjskich o Naddniestrzu mówi się mało. Temat nie jest podgrzewany. Wiele wskazuje więc na to, że skończy się na wymianie głosów dyplomatycznych. Naddniestrze powiedziało: prosimy o ochronę. Rosja odpowiada: pamiętamy i bardzo się o was troszczymy.
Oczywiście Rosja mogłaby uznać, że musi przebić korytarz przez Ukrainę do Naddniestrza. Ale zadeklarować coś, a to wykonać, to dwie różne rzeczy. Rosja pokazałaby swoją niemoc, gdyby uznała to terytorium za część Federacji Rosyjskiej i nie była w stanie go przyłączyć.
Zresztą flagi rosyjskie powiewają, obok lokalnych, nad Naddniestrzem od 30 lat. Tamtejsza ludność postrzega się w dużej mierze jako część rosyjskiego świata.
W jaki sposób Naddniestrze skarży się światu na swój ciężki los?
Władze Naddniestrza wpadły w alarmistyczne tony, krzycząc, że Mołdawia stosuje wobec nich blokadę ekonomiczną, chce ich odciąć od świata, czy stworzyć tam getto. W lokalnych mediach padały nawet słowa o "ekonomicznym ludobójstwie". Oligarchowie są tak naprawdę powiązani z rynkami zachodnimi. Natomiast służby wojskowe Naddniestrza są naturalnie powiązane ze służbami rosyjskimi. Ich interesy były więc dotąd nieco rozbieżne.
Teraz jednak oligarchowie, czując zagrożenie ze strony Mołdawii, nagle znajdują wspólny język z rosyjskim sektorem siłowym.
Jak Mołdawia będzie mogła przyłączyć się do UE, skoro Naddniestrze jest prorosyjskie?
Pojawiły się sygnały, że Mołdawia mogłaby przyłączyć się do UE bez Naddniestrza, na tej samej zasadzie, na jakiej w UE jest już Cypr - bez tureckiej, północnej części wyspy. To jednak byłoby rozwiązanie niekorzystne dla wszystkich zainteresowanych, ponieważ między Mołdawią a Ukrainą stworzona zostałaby wtedy szara strefa, która byłaby źródłem ciągłych problemów, przede wszystkim w kwestii bezpieczeństwa.
Czyli zapraszamy do UE także Naddniestrze z jego prorosyjskimi sympatiami?
Jest pomysł, by dać Naddniestrzu rodzaj autonomii. Pytanie w jakiej skali. O to toczy się właśnie gra i elementem tej gry był Zjazd Deputowanych Wszystkich Szczebli i odezwa tegoż zjazdu do Rosjan, ONZ i OBWE. Władze Naddniestrza zaznaczają w ten sposób swoją podmiotowość na arenie międzynarodowej, by ugrać dla siebie jak najwięcej.
Co zrobić z rosyjskimi wojskami, jeśli Mołdawia weszłaby do UE?
Dobre pytanie, na które nikt na razie nie udzielił jasnej odpowiedzi. Ciężko się spodziewać, żeby Rosjanie dobrowolnie się stamtąd wycofali. Gdy dynamika na froncie ukraińskim była niekorzystna dla Rosji, pojawiła się nikła nadzieja, że Rosja przegra wojnę i będzie negocjować pokój z Ukrainą, a wtedy Zachód narzuciłby wycofanie wojsk rosyjskich z Naddniestrza. Natomiast teraz mamy nieco inną dynamikę w Ukrainie, więc przyszłość Naddniestrza rozgrywa się również na tamtejszym froncie.
Jeśli Naddniestrze wraz z Mołdawią weszłoby do UE, to kogo właściwie w sojuszu przywitamy?
Naddniestrze jest etnicznie różnorodne. 30 procent to Mołdawianie, 30 procent - Rosjanie, 30 procent to Ukraińcy. Pozostałe 10 procent to Bułgarzy, Polacy, Ormianie i Żydzi. Większość mieszkańców posiada paszport mołdawski i rosyjski. Mołdawski więcej im daje, bo z rosyjskim nie mogą teraz podróżować.
Ci ludzie, sądząc po zdjęciach - poza miłością do gwiazdy Sheriffa - mają sentyment do czasów sowieckich. Sporo tam sierpów i młotów...
Naddniestrze powstało w obronie rosyjskiej tożsamości. Bez względu na podziały etniczne mieszkańcy tradycyjnie byli prorosyjscy. Czuli się członkami rosyjskiej kultury i Moskwa była dla nich centrum świata.
Jednak Naddniestrze nie poparło jednoznacznie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Władze starały się zachować neutralność, bo relacje z Ukrainą i UE są dla nich ważne ze względów gospodarczych. Były też obawy, że Ukraina mogłaby dokonać tam interwencji wojskowej.
Mieszkańcy nie poparli więc masowo inwazji, starając się zachować dystans. Oczywiście oglądają rosyjską telewizję. O konflikt w Ukrainie oskarżają Zachód i władze w Kijowie, ale jednak boją się wojny. Nikt nie krzyczał: idziemy z wujkiem Wową na Ukrainę!
Naddniestrze przedstawia się jako wzorcowa republika. Twierdzą, że wiedzą, jak rozwiązywać konflikty etniczne, bo od 30 lat jest tam pokój. Używając humanitarnych argumentów, chcą sobie zaskarbić sympatię zachodnich instytucji, aby w przyszłości - kiedy będzie ustalany status Naddniestrza w Mołdawii - ich interesy były uwzględnione.
Możemy się zapewne spodziewać dalszej wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję w tej części Europy?
Rosja nie ma żadnych narzędzi, żeby uderzyć w Mołdawię ekonomicznie. Mołdawia uniezależniła się bowiem od rosyjskiego gazu. Kreml może zakręcić kurek, ale wtedy tak naprawdę odciąłby gaz Naddniestrzu.
Co Moskwie pozostaje? Sianie chaosu, dezinformacja, wojna propagandowa. Naddniestrze dlatego jest dla Rosji cenne, bo jest narzędziem utrudniania integracji Mołdawii z Zachodem. Na pewno nastąpią teraz dalsze ataki propagandowe na władze w Kiszyniowie i zostaną one wykorzystane przez siły prorosyjskie w Mołdawii. A przecież mają one swoją znaczącą reprezentację w parlamencie w postaci Partii Socjalistów, na której czele stoi Igor Dodon. Bardzo aktywne jest również środowisko skupione wokół zbiegłego oligarchy Ilana Șor.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Dr Piotr Oleksy pracuje w Instytucie Europy Środkowej w Lublinie oraz na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest autorem książki "Naddniestrze. Terror tożsamości" (Wyd. Czarne 2018).